Rzucam się na łóżko i wzdycham. To nie miało tak być. Myślałam, że teraz z Luke'm będziemy na etapie kumpli. On nie będzie pytał o moje uczucia, ja nie będę nic okazywać. Tak byłoby najlepiej, ale nie, on musiał się odezwać! Mam ochotę go udusić, ale kto wtedy będzie mnie wkurwiać?
Zrywam się z łóżka i biorę swój telefon. Nie interesuje mnie to, że Luke właśnie odjechał spod mojego domu, nie wiem co mu powiem, ale wiem, że musi być dobrze. Przeprosze go, czy coś.
Ja: przyjedź tutaj
Wysyłam, rzucam telefon na łóżko i zbiegam na dół. Mamy nie ma, nawet nie wiem gdzie jest, ale to chyba nawet lepiej.
Wściekła wchodzę do kuchni i robię sobie płatki z mlekiem. Zawsze gdy jestestem zła jem. Gdy tylko siadłam na stołku i chciałam wziąść pierwszą łyżke jedzenia do buzi usłyszałam dzwonek.
-Wchodz do kuchni! - krzycze i zaczynam jeść. Jestem zła na niego, na siebie, na wszystko! Cholera jasna. Chłopak wchodzi do pomieszczenia, a ja od razu na niego naskakuje. - Jak mogłeś w ogóle się tak zachować!? Znaczy się, nic nie zrobiłeś, ale mogłeś nie pytać mnie o takie rzeczy! - wrzeszcze wymachując łyżeczką, a praktycznie pół przygotowanego jedzenia ląduje na podłodze, blacie, a nawet chłopaku.
-Ariana.. - mówi cicho, prawie mruczy.
-I przestań tak do cholery jasnej mruczeć! Mam dość tego, że cały czas powodujesz, że mam ochotę rzucić się na ciebie i wycałować! - krzycze. - Znaczy się, kurwa! Nie miałam tego na myśli. - poprawiam się szeptem, bo jest mi wstyd. Jak mogłam powiedzieć coś takiego? Boże, jestem głupia..
-Czyli coś do mnie czujesz? - pyta, a ja wkładam sobie łyżke pełną płatków do buzi i zaczynam myśleć nad odpowiedzią.
Jak mu powiem to zostane wyśmiana (drugi raz), albo coś między nami powstanie. Szczerze mam nadzieje na tą drugą opcje, ale wszystko jest możliwe.
-Oczywiście, że tak Luke. - mówie wreszcie, kiedy głupota zwycięża i decyduje się na szczerość. - Wiesz, nie da się od tak przestać kogoś kochać. Na prawdę wiem, że tobie jest pewnie ciężko z tym, jest ci mnie żal, ale nie musi. - mówie spokojnie i lekko się uśmiecham. - Radzę sobie. Nauczyłam się z tym żyć. To było trudne, ale myślę, że teraz gorzej byłoby mi się przyzwyczaić do tego, że ty mnie lubisz. Już i tak przeżyłam mały szok, kiedy powiedziałeś, że chciałbyś się zmienić. Widzę, że tak jest. Starasz się, doceniam to. Możemy być kumplami.
Uśmiecham się i chcę pokazać, że na prawdę tak myślę. Luke nie musi wiedzieć, że za każdym razem moje serce krwawi kiedy go widzę. Nie musi wiedzieć, że jestem w nim zauroczona przez pieprzone dwa lata. Nie musi wiedzieć, że nadal się z tym nie pogodziłam. On może żyć w niewiedzy, tak jest lepiej.
Widzę jak chłopak rusza w moją stronę, ale najprawdopodobniej chce po prostu poklepać mnie po plecach, jak kumpla. W końcu tym jesteśmy, kumplami. Jednak blondyn staje koło mnie, obraca krzesło w swoją strone, a ja wylewam zawartość miski na blat i podłogę. Luke ma to gdzieś, ponieważ nawet nie zwraca na to uwagi. Ujmuje moją twarz w swoje dłonie, a ja jestem strasznie zdezorientowana, nie wiem co zamierza zrobić. Znaczy się, wiem, ale nie chcę tego do siebie dopuścić. To nie możliwe. Nieprawdopodobne.
Zanim jakkolwiek reaguje czuje ciepłe usta Luke'a na swoich ustach i rozpływam się. Mam wrażenie, jakbym unosiła się na powierzchni ocenu, a fale ponosiły mnie w stronę pięknej, dzikiej wyspy. Coś nieznanego, coś egzotycznego, coś cudownego.
Oddaje pocałunek Luke'a chociaż nie powinnam. Moge odepchnąć go, ale nie mam w sobie tyle silnej woli. Wzdycham w jego usta i wplątuję palce w blond czupryne. Nasze usta współgrają ze sobą, a ja czuje ciepło w podbrzuszu. To są te motylki, tak? Przyjemne.
Nie mam już powietrza w płucach, więc odpycham lekko i z niechęcią od siebie chłopak. Luke opiera swoje czoło o moje i oddycha głęboko, tak jak i ja. Patrzy mi w oczy, a przygryzam wargę.
-Mimo wszystko, nawet jeśli pogodziłaś się z nie byciem ze mną, to było przyjemne, prawda? - pyta, a ja nie umiem wydukać ani słowa. Nie śmieje się ze mnie? Nie wyciera ust? Nie wygaduje żadnych głupot?
On na prawdę się zmienił.
-Ja.. ja muszę tu posprzątać. - jąkam się i odsuwam gwałtownie od Luke'a. Boże jestem taka durna, powinnam się cieszyć, że nareszcie pocałowałam chłopaka, który podoba mi się od tak dawna.
Wstaje i sięgam po ściereczke. Zaczynam sprzątać mleko i płatki czując na sobie intensywny wzrok blondyna. Kiedy zostaje mi do wytarcia ostatni skrawek podłogi, kucam tyłem do Luke'a, decyduje się odezwać.
-Tak, to było przyjemne. - przyznaje. - Nawet nie wiesz jak bardzo. Mam nadzieje, że kiedyś zdecydujesz się to ze mną powtórzyć. - rzucam i wstaje ze spuszczoną głową. Odkładam ścierke do zlewu i odracam się, a zaraz przy mnie stoi Luke.
Wbija się w moje usta, a czuje, że ten dzień jednak można zaliczyć do udanych i, że gdyby nie dłonie chłopaka na moich biodrach upadłabym.
~**~
hej;) tak, wiem, że nie dodawałam długo, ale oczywiście święta etc i nie miałam czasu napisać niczego dłuższego eh.. cóż rozdział nie najlepszy, ale też nie najgorszy.. kocham was, komentujcie i gwiazdkujcie ;)x
CZYTASZ
hey girl // l.hemmings
FanfictionZaczyna się od nienawiści, przechodzi przez miłość, a kończy na złamanym sercu.