Była noc. Nieliczne krople deszczu powoli padały z zachmurzonego nieba.
Wszyscy już spali. Wszyscy z wyjątkiem Karola.
Chłopak nie mógł zasnąć. Wciąż myślał o tym co powiedział Herobrine. Czy miał rację? Czy Karol naprawdę był taki jak on? A jeżeli tak to czy powinien przejść na jego stronę? Czy może jednak wciąż być po stronie Wybrańców?
- To nie ma znaczenia - szepnął do siebie Karol. - Herobrine musiał kłamać czy coś... Chyba...
Mimo tego co mówił wiedział, że słowa Herobrine'a były prawdą. Karol nie chciał być częścią przepowiedni. Teraz już był tego pewny.
"I po co ja to mówię? - pomyślał. - I tak nikt tego nie usłyszy. Chyba nie mogę już więcej się oszukiwać. Jestem taki jak Herobrine... Chcę taki być."
Karol wstał z pnia, na którym dotąd siedział. Już podjął decyzję. Pójdzie do zamku Herobrine'a i do niego dołączy. Czy to dobra decyzja? Nie wiedział. Czy go zabije, czy przyjmie? Tego również nie wiedział.
"Nie mam dużo do stracenia... - pomyślał. - Więc chyba mogę zaryzykować."
Karol ruszył w stronę zamku Herobrine'a.
Przez całą drogę myślał czy na pewno podjął właściwą decyzję. Jednak teraz już nie było odwrotu. Wybrał stronę i już nie mógł się wycofać.
Chociaż, gdyby chciał mógł zawrócić i udawać, że się nic nie stało. Ale nie chciał. Wiedział, że nie chce być Wybrańcem.
A Herobrine dawał mu możliwość osiągnięcia wielkiej potęgi. Potęgi, której chciał. Chciał być kimś, ale nie kimś powiązanym z przepowiednią i Wybrańcami.
Podobne myśli towarzyszyły mu podczas całej drogi do zamku.
W końcu dotarł do celu. Teraz już naprawdę nie było odwrotu. Karol widział wcześniej, że gdy wyszedł z lasu żołnierze z okien zamku zauważyli go. Herobrine, jeżeli był w zamku, z pewnością już wiedział o jego obecności.
Chłopak wszedł do budynku. Na korytarzu od razu spotkał czarnowłosego ducha, Paula.
- Oh, witaj - duch uśmiechnął się do niego. - Jesteś Karol, prawda?
- Tak, nie poznajesz mnie? - spytał. Mimo, że znali się krótko nie przypuszczał, że Paul może zapomnieć kim on jest. - Paul?
- Oczywiście, że cię poznaję, po prostu zapomniałem twojego imienia... - zaśmiał się niezręcznie.
- Okej, nie ma problemu - chłopak uśmiechnął się w odpowiedzi.
- A tak z innej beczki, nie widziałeś tu może takiego prawie dziesięcioletniego chłopca? Brązowe włosy, fioletowa bluzka i żółty szalik - Paul rozejrzał się po korytarzu.
- Nie, dopiero tu przyszedłem. A co się stało? Wkurzył Herobrine'a czy co?
- Nie - odpowiedział chłodno duch. - Mnie wkurzył. Znowu mi uciekł, a już prawie północ. Wracaj tu! Wiem, że gdzieś tam jesteś i cię znajdę! - wrzasnął w stronę gdzie, według niego ukrywała się osoba, której szukał.
- Emmm... Ale nic mu nie zrobisz, tak? - chciał się upewnić Karol.
Paul nie wydawał się osobą, która chciałaby kogoś zabić lub zrobić komuś jakąś krzywdę. Choć, tak właściwie to nic takiego nie powiedział. Jednak nigdy do końca nie wiadomo, kto jakie ma zamiary.
- Nie, no coś ty - Paul zaśmiał się. - Tylko na niego trochę nakrzyczę i spróbuję mu to wreszcie wytłumaczyć.
- A kogo ty tak właściwie szukasz? - spytał Karol.
Zachowanie jego znajomego zdecydowanie było dziwne.
- Fabiana, znów uciekł - odpowiedział bez większego zastanowienia Paul.
- Kogo?
- No Fabiana, dzieciaka Hero.
- To Herobrine ma dzieciaka? - teraz Karol był już pewny, albo wiedział naprawdę nie wiele o tym co się tu działo albo coś tu było bardzo dziwne.
- Tak, ma. Próbuję go wychować na dobrego następce Herobrine'a, ale ciągle się mnie nie słucha - duch pokręcił z niezadowoleniem głową. - To ja lecę - stwierdził i poleciał dalej korytarzem.
Karol również poszedł w swoją stronę. Próbował dojść do sali tronowej by porozmawiać z Herobrine'em.
"To było dziwne... - pomyślał. - Czyżby Herobrine się bał? I dlatego wybrał tego Fabiana na swojego następcę?"
Jednak nie dane mu było długo snuć swoich przemyśleń, bo znów dosłownie wpadł na kogoś na korytarzu.
- Ojejku, sory! - krzyknął chłopak, na którego wpadł.
- Nic się nie stało - Karol przyjrzał się dokładniej chłopakowi.
Osoba, na którą patrzył odpowiadała opisowi podanemu mu przez Paula. Chłopiec miał na oko dziesięć lat, brązowe włosy miał związane w krótką kitkę, miał niebieskie oczy. Ubrany był w fioletową bluzkę i żółty szalik, tak jak mówił Paul.
- Ty jesteś Fabian, tak?
- Skąd to wiesz? Paul cię nasłał? - spytał zaskoczony tym faktem Fabian.
- Spotkałem go, tam poleciał - wskazał na korytarz za sobą. - Czemu on cię szuka?
Brunet westchnął w odpowiedzi.
- Paul się mną opiekuje, kiedy mój ojciec jest zajęty, czy cały czas - stwierdził. - Ale jest zdecydowanie nadopiekuńczy. Uważa mnie za małego dzieciaka, którym nie jestem. Rozumiesz mnie, racja?
- Z jednej strony tak, czasem trudno wytrzymać z dorosłymi, ale z drugiej strony nie do końca. Widzisz, ja nigdy nie miałem rodziców, którzy się mną specjalnie troszczyli, nie mówiąc już o nadopiekuńczości... - Karol westchnął, sam nie wiedział czemu to powiedział.
Dotąd z nikim się nie podzielił nawet najmniejszym szczegółem ze swojej przeszłości. Gdy ktokolwiek go o to pytał zwykle odpowiadał, że "Było okej", albo "To nic takiego, było normalnie" lub coś w tym stylu, co pozwoliło mu się wymigać od dokładniejszych wyjaśnień.
- Oh... Przykro mi.
- Spoko, nie wiedziałeś - odparł Karol z uśmiechem. - Wiesz może gdzie jest sala tronowa?
- Tak, jasne. Znam tu każdy kąt. Tylko Paulowi nie mów, że mnie widziałeś - powiedział Fabian i poszedł w stronę, w której najwyraźniej znajdowała się sala tronowa.
Karol ruszył za chłopcem. Przez dłuższą chwilę szli w milczeniu, jednak żadnemu z nich to specjalnie nie przeszkadzało.
Niebieskowłosy chłopak pochłonięty był swoimi myślami. To wydawało mu się nieco dziwne, że ktoś taki jak Herobrine ma dziecko, którym w dodatku chyba tylko Paul się zajmował.
"Czyli Herobrine'owi się dynastii zachciało - pomyślał. - Może się boi? Chociaż w sumie to wątpię by ktoś tak potężny bał się kilku nowych dzieciaków. Pewnie po prostu rozumie, że nikt, on również, nie może być wieczny."
- A tak właściwie jak masz na imię? - zapytał Fabian przerywając rozmyślania przybysza.
- Karol. A jakbyś chciał wiedzieć to jestem Wybrańcem Północy... A właściwie byłem.
- Aha, spoko. Nie za bardzo mnie obchodzą te całe przepowiednie i tak dalej - wzruszył ramionami. - Paul chce żebym był następcą ojca, ale mnie to raczej nie interesuje.
- Okej - Karol uśmiechnął się. - Mnie też.
- No i super, coś czuję, że się zaprzyjaźnimy.
- Ta - odparł chłopak.
Znów przez kilka minut szli w milczeniu.
"Wygląda na to, że nie jest tu tak strasznie jak mówiła Kelia - pomyślał. - Paul i Fabian wydają się być całkiem miłymi osobami."
- To tutaj. Sala tronowa - Fabian przystanął i wskazał na wielkie drzwi znajdujące się przed nimi.
- Okej, dzięki. Herobrine jest tam? - odpowiedział Karol.
- Pewnie tak, jak nie podbija innych wymiarów to tam przesiaduje całe dnie... - westchnął. - W przeciwieństwie do Paula on w ogóle nie ma dla mnie czasu.
- Przykro mi - chłopak objął młodszego ramieniem.
- Ta... Dobra, już idź a ja... Gdzieś też sobie pójdę - stwierdził i poszedł w stronę, z której przyszli.
- Okej, dzięki.
Karol został teraz sam. Znów stał przed tą samą salą co kilka dni temu. Teraz już był tam z własnej woli.
Rozmowa, którą niedawno przeprowadził z Herobrine'em zmieniła punkt widzenia chłopaka. Podzielał teraz zdanie Herobrine'a, nie chciał być częścią przepowiedni, wiedział to na pewno.
Otworzył drzwi i wszedł do środka. Tak jak mówił Fabian Herobrine był w środku, siedział na swoim tronie i patrzył wprost na chłopaka swoimi pustymi, białymi oczami.Polsaaaaat!
Dokładnie dziesięć rozdziałów po poprzednim i w podobnym momencie xdd
Przypadek? nie sądzę.
A teraz mówić mi - Kto się tego spodziewał? xd
CZYTASZ
Historia Bohaterów Minecrafta
FanfictionMichał jest przeciętnym nastolatkiem mieszkającym w małym miasteczku niedaleko Warszawy. Pewnego dnia jak zwykle przechadzał się po parku niedaleko domu, przechodząc obok małego stawu zauważył że na moście leży dziwna moneta, schylił się żeby się je...