Gdy Ella weszła do domu zastała córkę siedzącą przy stole w kuchni przy kubku kawy, wpatrującą się w delikatne smugi deszczu sunące po szybie.
-Kochanie wszystko w porządku?- zapytała dotykając delikatnie jej ramienia.
Dziewczyna drgnęła wyciągnięta z swoich myśli. Kobieta zwróciła uwagę na cienie pod oczami córki, które w szarym świetle dnia wydawały się powiększać jej oczy. Czuła, że córka gdzieś umyka, wyślizguje się spomiędzy jej palców jakby nadal była niemowlęciem całkowicie zależnym od rodziców.
-Zamyśliłam się- odparła z sztucznym uśmiechem.- Tata prosił mnie o pomoc.
-Tak? A w czym?- matka zmarszczyła brwi zwracając uwagę na otwarty czarny notes leżący obok kubka.- "Siostra"?- nie zdołała rozszyfrować dalszych słów.
-Chodzi o Wilka... Tata chciał abym zerknęła...
-Nie. O nie- kobieta wyprostowała się kręcąc głową.- Nie mogę uwierzyć, że nadal to drąży. I wciąż wciąga w to ciebie- potarła czoło dłonią czując jak wzbierają w jej oczach łzy.
-Mamo przestań- jęknęła Cassie wstając.- Nic mi nie grozi.
Po kilku chwilach ciszy Ella spojrzała na córkę z wielkim smutkiem.
-Nie potrafisz kłamać, Cassidy.
Dziewczyna czuła jak ciepło wstępuje na jej policzki. Zawstydzona spojrzała na podłogę.
-Gdybym tego nie chciała, odmówiłabym- zaczęła niepewnie.- Wiem, że się o mnie troszczysz, ale musisz zrozumieć, że chcę sama podejmować decyzje. Jestem świadoma konsekwencji.
Ella uśmiechnęła się i objęła córkę ze łzami w oczach.
-Jesteś moim jedynym dzieckiem. Poruszyłabym niebo i ziemię, żeby cię ochronić. Poświęciłabym wszystko i każdego- mówiła gładząc córkę po plecach.
-Nie zdołasz mnie ochronić przed wszystkim.
Matka przez chwilę milczała.
-Przestanę próbować dopiero, gdy położą mnie do grobu.
-Mamo! Nie mów tak!- Cassie nie mogła znieść myśli o śmierci rodziców.- I tak się przeprowadzamy. Zapomnimy o wszystkim szybciej niż nam się wydaje.
Ella odsunęła się od córki i spojrzała na nią z czułością.
-Naprawdę beznadziejnie kłamiesz, córeczko.Wsiadając do samochodu otrzymał powiadomienie o nowej wiadomości. Trzasnął drzwiami, położył ekspertyzę na miejscu pasażera i wyciągnął telefon z kieszeni.
"Moglibyśmy spróbować od siostry. Jest to jedyna kobieta z jego przeszłości, o której wiemy, że żyje. Być może będzie coś pamiętać z dzieciństwa. Szanse znikone, ale nadzieja umiera ostatnia."
Adam uśmiechnął się delikatnie czytając te słowa.
-Pójdziesz w moje ślady córeczko- mruknął pod nosem.- Jak nic.
"Szykuj się. Będę za pół godziny." Odpisał i przeszedł do kontaktów. Wybrał numer do Toby'ego.
-Wilden, słucham.
-Młody sprawdzisz dla mnie pewną informację?
-Jasne, proszę pana. Co to takiego?
-Znajdź miejsce zamieszkania Tany'i Malik, siostry Wilka.
Przez chwilę w słuchawce panowała głucha cisza. Adam odsunął telefon upewniając się, że połączenie nadal trwa.
-Już patrzę-urwał na moment.- Ostatni adres zameldowania to Mannorys 5 mieszkanie 13, potem dom dziecka przy Darestreet 6, Gregory's path 14...- Chase widział oczyma wyobraźni jak Wilden marszczy brwi skupiając się całkowicie na dostrzeżeniu jakichś istotnych informacji.- W papierach wygląda na to, że po opuszczeniu domu adopcyjnego w wieku osiemnastu lat była... bezdomna przez ponad rok. Potem trafiła do ośrodka "SunnyValley" przy Redroad 4 w Oakssey. To ostatnia informacja na temat zamieszkania.
-"SunnyValley" mówisz?- powtórzyła Adam zapisując na kartce nazwę ośrodka.- Czy masz na jej temat coś ciekawego do powiedzenia?
-Ma na koncie drobne kradzieże i narkotyki. W większości za posiadanie, nic za handel- odparł przeciągle.
-Rozumiem. Dzięki, Toby.
-A co to za trop jeśli mogę spytać? Z chęcią wybrałbym się z panem, ale niestety raporty z zeszłego tygodnia same się nie napiszą- jęknął zniechęcony.
-Oj tak, raport ważna rzecz. Lepiej nie drażnić znowu komendanta. Wystarczy, że chce skopać mój tyłek, twojego już mu oszczędźmy- zażartował starając się wymigać od odpowiedzi.
-Proszę dać znać, gdyby pan czegoś potrzebował.
-Jasne, młody. Do zobaczenia.
CZYTASZ
Let me
FanfictionWystarczyło jedno spojrzenie. Jeden dotyk. Zaczął wariować. Stała się jego obsesją. Kolejną...