ROZDZIAŁ 20

291 13 7
                                    


Droga na komisariat przebiegła w ciszy. Udali się tam od razu po przybyciu komendanta i zapewnieniu, że wszystko jest pod kontrolą. Tym razem nawet nie zająknęła się gdy przedstawiała Zayna jako swoje wsparcie doradcze z zakresu psychologii. Komendant zmierzył bruneta z góry na dół i uścisnąwszy mu dłoń stwierdził, że "wreszcie ktoś się tym po męsku zajmie". Cassie przewróciła oczami na ten seksistowski tekst i burknąwszy pożegnanie oddaliła się za Lianną w kierunku furgonetki policyjnej.

-Stary fiut- podsumowała Lower ściągając strój ochronny.

Cassie oparła się bokiem o odsunięte drzwi i splotła ramiona na piersi. Wyciągnęła z paczki cienkiego papierosa i zapaliła.

-Tylko czeka aż znajdzie zastępstwo na moje miejsce- rozciągnęła usta w uśmiechu i zaciągnęła się.- Ewidentnie ma coś do blondynek.

-Tylko? On w ogóle nie znosi kobiet- prychnęła Lianna wyrzucając jednorazowy fartuch.- Nic dziwnego, że żona go zostawiła. Udusiłabym starego drania tymi jego przyciasnymi koszulami- uśmiechnęła się i sięgnęła po oferowanego przez Cassie papierosa.

Przez kilka chwil paliły w ciszy obserwując jak komendant żywo gestykulując objaśnia coś Zaynowi. Zapewne jedne ze swoich teorii jak to kiedyś było lepiej, bo z nikim nie trzeba było się cackać, a kobiety w komisariacie były tylko od podawania kawy.

-Chyba też uległ urokowi twojego przyjaciela- zauważyła Lianna, a w jej głosie słyszała niezapokojoną ciekawość.- Facet jest jak magnes.

Cassie pokiwała głową obserwując Zayna. Pewna siebie postawa, wyraźna charyzma, hipnotyzujące spojrzenie. Coś niewidocznego, niemacalnego. Jakaś siła przebijająca ludzi na wskroś, odbierająca dech w piersiach. Głęboki czarny magnetyzm.

Jakby wyczuł jej wzrok. Uniósł złote oczy ponad ramieniem łysiejącego mężczyzny i wbił w nią spojrzenie. Nieczytelne. Jak cała jego osoba. Jedna wielka zagadka.

Obym się nie myliła, przemknęło jej znowu przez myśl, gdy zaciągała się wytrzymując złote spojrzenie.

-Dobra... czy tylko mi się wydaje czy... czegoś nie wiem o wczorajszym wieczorze?- Lianna uniosła brew wypuszczając kłąb dymu w kierunku przyjaciółki.

Czy nadal nią była skoro miała tak wielką tajemnicę?

-Do niczego nie doszło.

-Kręcisz.

-Nie doszło!- odparła wybałuszając oczy na Liannę.- Nie i koniec. Byłam pijana jak cholera. Zresztą wiesz jak moje wyjścia się kończą.

-No i właśnie dlatego, że wiem pytam do czego doszło.

-Boże, Lianna tym razem zrobiłam wyjątek okej?!- rzuciła papierosa na ziemię i zgasiła niedopałek obcasem.

-Dobra dobra. W twojej głowie i tak do tego doszło- odparła ze śmiechem brunetka.- W jego pewnie też.

-Jezu!- jęknęła Cassie.- Jesteś okropna!

Lianna cmoknęła powietrze wysyłając jej całusa i również zgasiła papierosa. Zakryła się szczelniej puchową kurtką i otworzyła przednie drzwi furgonetki.

-Dam znać co wyjdzie w wynikach. No i zabierz swojego przystojniaka na omówienie sekcji- puściła jej oczko wsiadając do środka.

Cassie parsknęła i odepchnęła się od boku furgonetki, wciskając dłonie w kieszenie płaszcza. Przez chwilę patrzyła jak odjeżdża, po czym przeszła w kierunku stojącego na uboczu samochodu Zayna. Nawet nie zauważyła kiedy skończył rozmawiać z komendantem. Opierał się o maskę czarnego samochodu trzymając ręce w kieszeniach, a jego wzrok błąkał się powoli po spękanej drodze. Złapała go w rzadkim momencie bliższym jego prawdziwej osoby niż zwykle. W chwili gdy spadała maska, a wyraz jego twarzy nie był tak szczegółowo kontrolowany. Dostrzegła zmarszczone brwi, zasnute mgłą spojrzenie. Delikatne drżenie mięśnia na policzku. Coś męczyło jego myśli. Irytował ją fakt, że nie potrafił się tym podzielić. Że tak łatwo czytał w niej jak w otwartej księdze, samemu będąc jak zalana atramentem kartka. Mgła, w której błądziła.

Let meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz