ROZDZIAŁ 15

352 13 0
                                    

     Droga powrotna z SunnyValley przebiegła w ciszy. Cassie była nieobecna, myślami krążąc wokół słów Tany'i. Zwłaszcza tych ostatnich.    Czy Zayn naprawdę ją namalował? Czy mówił o niej siostrze?
     Wyobraziła sobie jak chwyta za pędzel i długimi pociągnięciami kreśli linie. Dotyk jego dłoni. Miękkie pociągnięcia palców na skórze, naśladujące ruchy pędzla. Wypełnia je kolorem. Patrzy na jej wizerunek z taką intensywnością, że w niewiadomy sposób Cassie to czuje.    Czuje jak serce przyspieszaja swój bieg, czują policzki nabiegając czerwienią. O czym myśli patrząc na nią?
-Pogodziłem się z porażką- głos ojca wyrwał ją z głębin swoich myśli. Niepokojących myśli.
Minęła chwila ciszy nim Cassie odwróciła głowę w stronę Adama. Zmarszczyła brwi i dopiero po chwili dotarł do niej sens słów ojca.
-Ty? Nie wierzę- pokręciła głową.- Kim jesteś i co zrobiłeś z moim tatą?- zażartowała próbując rozładować napięcie, które pojawiło się w ich relacji od jakiegoś czasu.
Od czasu Wilka.
     Pan Chase uśmiechnął się w odpowiedzi do córki patrząc na nią ciepło.
-Po ponad dwudziestu latach pracy, nadszedł ten moment, w którym muszę odpuścić. Przyjdą młodsi, bystrzejsi, zdeterminowani- zawiesił na moment głos.- Poradzą sobie.
-Przez tak długi czas próbowałeś poruszyć niebo i ziemię, żeby dopaść Zayna, a teraz tak po prostu odpuszczasz? Dlaczego teraz? Dlaczego nie wcześniej? Zanim mnie wplątałeś w to śledztwo?- grad zarzutów spłynął z ust Cassie.
     Chciała przerzucić swoje poczucie winy na ojca. Czuła, że rodzące się w niej zainteresowanie nie było właściwie. Nie powinna mu współczuć, nie powinna podważać słuszności śledztwa.
Niech ktoś inny odpowie za jej uczucia. Tak trudno się z nimi pogodzić.
Pan Chase milczał ściskając kierownicę, patrzył prosto przed siebie myśląc nad piętrzącymi się w jego umyśle słowami.
-W życiu bardzo ciężko jest znaleźć umiar-zaczął ostrożnie nie spuszczając oczu z trasy.-            Zachować balans, znaleźć złoty środek... A zwłaszcza gdy jesteś rodzicem- uśmiechnął się na moment.- Czy na pewno wystarczająco chwalę swoje dziecko, czy może jednak powinienem być bardziej surowy, ile czasu spędzać razem, ile dać mu przestrzeni... Ciągła niepewność. Czy jesteś wystarczająco dorosła by prosić cię o pomoc i angażować w coś znacznie poważniejszego niż dotychczasowe problemy z koleżankami? Czy za wszelką cenę odsuwać cię od tego świata nawet jeśli to nie sprawi, że on zniknie?- ojciec westchnął głęboko i potarł dłonią zarost.- Nigdy sobie nie wybaczę tego, że cię w to wplątałem. A jednocześnie jestem pewien, że gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym to samo- pokręcił głową z parsknięciem.- Całe życie w niepewności.

     Cassie milczała patrząc jeszcze przez chwilę na profil swojego ojca. Dostrzegła siwiejące włosy, pogłębiające się zmarszczki, cienie pod oczami. Przemijanie. Zrozumiała, że patrzyła na niego tak wiele razy, ale umykał jej fakt, że się starzeje. Jakby zupełnie go nie widziała. Ta praca go wykańczała.

      Odwróciła głowę w kierunku mijanego lasu. Słońce przedzierało się przez gęste, burzowe chmury nadciągające z oddali, ostatnimi promieniami oświetlało czubki drzew. Patrzyła na nie, na jego daremną walkę z nieuniknionym, nadchodzącym mrokiem. Mała świetlista kula tonąca w podniebnym oceanie. A wtedy w jej głowie pojawiła się myśl. Myśl, która zaprowadziła ją w taki sam mrok, który obserwowała na niebie. Pójdę w twoje ślady, tato. I postanowiła. Wybrała. Taką stworzy sobie przyszłość.

     Jutro wychodzi.

     Pierwsza myśl, która pojawiła się po przebudzeniu. Leżała na miękkim łóżku wpatrując się w biały sufit i nie mogła uwierzyć, że to naprawdę się wydarzy. Zaskoczył ją spokój, który odczuwała. Powinna być przerażona. Powinna dygotać, uciekać. Została jej tylko rezygnacja. Klęska.

     Usłyszała wibracje telefonu. Przekręciła się na bok i spojrzała na szafkę nocną. Uśmiechnęła się do stojącego w złotej, cienkiej ramce zdjęcia rodzinnego. Cała trójka na plaży. Może z pięć lat temu. Słońce oświetla ich twarze, lśni w niemal białych włosach Cassie. Śmieją się. Są szczęśliwi. Bardzo chciałaby się tam przenieść. Znów poczuć ciepły piasek pod palcami, beztrosko kąpać się w morzu, czuć delikatny wiatr muskający rozgrzane ciało.

Let meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz