ROZDZIAŁ 19

317 14 3
                                    

Jechał powoli sunąc czarnym samochodem po długich ulicach Nightdale, a przytłumione światło latarnii wpadało do środka co kilka chwil otulając śpiącą spokojnie obok niego Cassie.

Przejeżdżali przez most, a w oddali migotały światła drugiej części miasta oddzielonej rzeką Stone. Wielokrotnie właśnie tak spędzał wieczory, jeżdżąc nocą samotnie. Czasami łapał się na tym, że nawet nie zwracał uwagi na przemierzające ulicami kobiety, których widok mógłby w nim wzbudzić dawne szaleństwo.

Tej nocy było inaczej.

Jeszcze spokojniej.

Zaciskając jedną dłoń na kierownicy pogładził palcami drugiej swój zarost w zamyśleniu zerkając na blondynkę.
Była tak naiwna, żeby upić się do nieprzytomności w jego obecności? A może robiła tak już wcześniej? Czy może czuć się kimś szczególnym dla tej szczególnej kobiety?

Zatrzymał się na światłach zaraz po zjeździe z mostu, odetchnął głęboko i spojrzał na Cassie. Wyciągnął dłoń, musnął palcami jej zaróżowiony policzek, przesunął na szyję wyczuwając puls. Spokojny, niemal niewyczuwalny. Przez myśl przeszła szaleńcza myśl jakby to było móc zanurzyć ostrze w bladej skórze i obserwować jak lśniącym potokiem spływa krwista struga. Zacisnął powieki prostując się gdy ktoś za nim zatrąbił.

Pierwszy raz poczuł niepewność. Kłujący w pierś smutek na myśl o jej zabójstwie wymieszany z ekscytacją jakiej dawno nie czuł. Pragnął ją zatrzymać, ale równocześnie chciał zabić. Przyprawiała go o szaleństwo.

A ona przenigdy nie mogłaby się o tym dowiedzieć.

Po długiej drodze prowadzącej do dzielnicy apartamentowców w końcu zjechał na podziemny parking budynku, w którym mieszkał. Zatrzymał płynnie samochód i odpiął pasy, upewniając się, że torebka i płaszcz Cassie są na miejscu. Wysiadł i okrążając samochód otworzył drzwi mając cichą nadzieję, że blondynka jeszcze śpi. Był ciekaw jej reakcji gdy już przebudzi się trzeźwa dopiero u niego w mieszkaniu.

Sięgnął po jej ramię i zarzucił sobie na szyją zagarniając bezwładne ciało w swoją stronę. Chwycił ją pod kolanami i łopatkami unosząc, nogą popchnął drzwi zamykając je.

-Ślicznie pachnie- wymamrotała z ustami przy jego koszuli.

Spojrzał na nią z góry przyciągając bliżej gdy kierował się do parkingowej windy. Wszedł do metalowego pomieszczenia i wcisnął najwyższe piętro. Spojrzał w ich odbicia. Czuł jak przyspiesza mu tętno, na widok jej bezbronności, leżącej bezwładnie w jego ramionach.

Jak martwa.

Niemal widział krew spływającą pomiędzy jej piersiami, jego palcami, cicho kapiącą na podłogę.

Szybko zamknął oczy próbując powrócić do rzeczywistości. Dźwięk windy nigdy nie wydał się tak zbawienny. Wyszedł na długi korytarz oświetlony ciepłym światłem kinkietów wiszących na ścianach. Znajdując się pod drzwiami, spróbował postawić Cassie na nogach aby znaleźć w kieszeni klucz do drzwi. Nie minęła chwila, a blondynka kiwając się przesunęła się wzdłuż drzwi na podłogę.

-O nie nie, aniele- mruknął otwierając szeroko drzwi.- tutaj nie zostaniesz.- schylił się i pociągnął ją w górę trzymając w talii.- Chodź do mnie.

Weszli do środka, a wokół zapaliło się przygaszone światło, gdy trzymając ją mocno, prowadził do sypialnii. Przez ogromne szyby rozciągał się widok na centrum miasta oświetlonego neonami, przy których piękne gwiazdy nieba wydawały się słabe i odległe. W odpowiedzi na ich ruch tutaj również zapaliło się światło w postaci listew ciągnących się wokół górnej krawędzi ścian.

Let meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz