ROZDZIAŁ 17

357 16 1
                                    

Zachęcam do włączenia załączonej muzyki

6 lat później

Czas to bardzo dziwne pojęcie. Wydaje nam się, że jest, ale czy naprawdę go mamy? Są momenty, gdy zwalnia- cierpienie ciągnie się w nieskończoność, chcemy uciec jak najszybciej, ale nie możemy. Niczym zamknięci w szklanej kuli- toczymy się wokół.

Innym razem dni mijają jak oddechy- niezauważenie, niewyraźne, zlewające się w jedno. Interesujące korelacje- cierpienie ciągnące się, lepiące jak czarna maź, chwile przyjemności i szczęścia umykające jak mgnienie.

Jasne kosmyki wysunęły się z kucyka gdy kolejny raz uderzyła w worek. Krople potu spływały po czole, a mięśnie drżały z wycieńczenia lecz Cassie nie chciała się zatrzymać. Była jak w transie. Cios, cios, kopnięcie. Okrążyła worek i uderzyła znowu.
-Jak tak dalej pójdzie, będę musiał obłożyć go metalem- usłyszała zza pleców głos trenera.- Przebijesz się przez ten worek na wylot.

Objęła powracający ciężar unieruchamiając go. Ściągnęła ochraniacze z dłoni i przetarła czoło.

-Może wreszcie będę miała wyzwanie- odezwała się obracając z uśmiechem w kierunku mężczyzny.

Światło lamp odbijało się od jego pozbawionej włosów głowy, a ciemna broda była idealnie przystrzyżona.

-Byłabyś gwiazdą całej jednostki- podszedł bliżej chwytając wypełnione pianką tarcze z uchwytami.- Cassie stalowa rączka- zażartował unosząc tarcze przed dziewczynę.- Sprawdźmy czy w nóżkach też drzemie taka siła.

-Uważaj, bo wylecisz przez okno- odparła przyjmując pozycję.

Zapisała się na ćwiczenia gdy tylko skończyła liceum. Musiała dać upust kłębiącym się w niej emocjom. Długo nie mogła sobie poradzić z powiększającą się pustką, która narodziła się w niej podczas ostatniego spotkania z Zaynem. Zupełnie jakby ta przedziwna relacja wbiła się w nią pazurami, aż do kości, a wraz z nadchodzącym rozejściem, wyszarpała cząstkę niej.

Nikomu nie powiedziała o przesyłce, ostatnim śladzie obecności Wilka w jej życiu, a pięknie zdobiony nóż nosiła w wewnętrznej kieszeni czarnego płaszcza albo chowała w szufladzie szafki nocnej. Z czasem coraz rzadziej na niego spoglądała, a cała historia rozmywała się jak dawno śniony sen. Poza siedzącym pod skórą wrażeniu, że ktoś ją obserwuje.

Skończyła kryminalistykę, podejmowała różne kursy profilerstwa, wstąpiła do policji, ale w zupełnie innym mieście. Nie chciała, żeby ktokolwiek zarzucił jej, że zdobyła pracę dzięki wstawiennictwu ojca. W Nightdale nikt nie znał Adama Chase, a przynajmniej tego nie okazywano. Miała czystą kartę, działała po swojemu. Polowała na morderców, tych obecnych i tych z poprzednich lat. Tych którzy myśleli, że po dziesięciu latach sprawa ucichnie i pójdzie w zapomnienie.

Ślady nie giną, zbrodnie nie znikają, a zmarli nie powracają. Wszystko ma swoje miejsce.

Gdy zmęczona opuszczała salę treningową skierowała się do szatni gdzie szybko się umyła i przebrała. Opuściła budynek żegnając się z mijającym ją trenerem, a w kieszeni poczuła wibracje wyciszonego telefonu. Wyciągnęła go z kieszeni czarnego płaszcza i odebrała widząc znajome nazwisko.

-Cassie, słucham- odezwała się otwierając drzwi samochodu i wrzucając torbę treningową na tylne siedzenie.

-Cześć, tu Elise- odezwał się niepewny głos w słuchawce.- Mamy nowe zgłoszenie... Zamordowano trzydziestoletnią kobietę- zaczęła, a Cassie słuchała jej uważnie siadając za kierownicą.- W jej domu w dzielnicy Silen na Harrington 10. Dosyć nietypowe, bo ciało zostało upozowane... I to w dosyć niezwykły sposób.

Let meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz