Pozwól mi patrzeć na twoją nagość.
Tylko wtedy jestem pewna, że nic nie ukrywasz.
Tego wieczora myśli Cassidy były bardzo chaotyczne. Dziewczyna wpatrywała się w ciemność za oknem, sypiącą srebrzystymi kroplami deszczu w okno jej domu. Nie miała pojęcia jak ugryźć to wypracowanie. Im dłużej kołysała się na bujanym fotelu, tym bardziej wątpiła w swoje możliwości.
Blondynka zamknęła zeszyt z plaskiem i podniosła się. Naciągnęła rękawy i wyszła na korytarz. Blada dłoń spoczęła na czarnych drzwiach. Zapukała, ale nie czekając odpowiedzi otworzyła je szeroko.
-Tato?
Życie znów się powielało.
Pan Chase nie zareagował. Nawet nie drgnął. Cassidy westchnęła i krzepkim ruchem podeszła do biurka. Zamknęła teczkę tuż przed twarzą ojca.
-Cassie!- okulary zsunęły się z nosa mężczyzny.-Co to miało znaczyć?
-Mam wrażenie, że tylko tak mogłam zwrócić twoją uwagę- dziewczyna nabrała głęboko powietrza.- Potrzebuję twojej pomocy.
-Jestem zajęty- skinął na teczkę.
Cassie skrzyżowała ramiona i usiadła na fotelu przed biurkiem.
-Tato, ty zawsze jesteś zajęty- mruknęła od niechcenia.
-Taka moja praca...
-Ale nie całe życie.
-Zdziwiłabyś się, Cassie- pan Chase splótł ręce i oparł o nie brodę.- Ile ludzkich żyć mam w swoich rękach.
Cmoknęła przeciągle. Jakby to już gdzieś słyszała. Zapadła chwila ciszy. Nieprzyjemnej ciszy. W końcu mężczyzna zdjął okulary dając za wygraną.
-Dobrze, Cassie. O co chodzi?
Dziewczyna po chwili wahania położyła zeszyt na stercie papierów ojca.
-O zadanie domowe.
Mężczyzna wybuchł śmiechem. Przez kilka chwil Cassie wydawało się, że naprawdę powiedziała coś zabawnego. Uśmiech pojawił się na jej twarzy.
-To źle wybrałaś. Wiesz, że nie byłem w tym dobry- dokończył ojciec zapadając się miękko w fotel.
-Musisz mi uwierzyć, że to jest twój temat- podrapała się po głowie.- Chodzi o morderców.
Twarz taty nabrała poważnego wyrazu. Wyprostował się i sięgnął po zeszyt. Lustrował uważnie kartki bacznie przyglądając się treści zadania. Wciągnął policzki, czyli się denerwował.
-Czego oni nie wymyślą...- westchnął przecierając powieki.- Będę musiał porozmawiać z dyrektorką, ale póki co...- z czarnej teczki wysunął czyjeś zdjęcie. Zerkał to na nie, to na córkę.- Chyba wiem jak ci pomóc.
-Tak?- podniosła się z miejsca.- W jaki sposób?
-Macie zgłębić poczynania, motywy, psychikę morderców- recytował z krzywych liter na kartce.- A więc to właśnie zrobimy. Przeprowadzisz wywiad z mordercą oskarżonym o zabicie dwóch kobiet.
Dziewczynie zaschło w ustach na tę informację. Bała się tego co nastąpi. Jak będzie mogła spojrzeć mu w oczy, widząc odbicia ciał tych kobiet?
-To znaczy, że jest oskarżony, czy skazany?- Cassie nie do końca zrozumiała sens własnych słów.
-Tym razem jest oskarżony. Ale dopilnuję, żeby przesiedział kolejny wyrok. I to o wiele bardziej surowy- pokręcił głową zrezygnowany jakimś wspomnieniem.
CZYTASZ
Let me
FanfictionWystarczyło jedno spojrzenie. Jeden dotyk. Zaczął wariować. Stała się jego obsesją. Kolejną...