-Jeszcze raz.Przeciągłe westchnięcie Barrego rozniosło się po pokoju, gdy przewijał nagranie z monitoringu. Czarno białe ujęcie stłoczonych na głównej sali ludzi przeskoczyło do początku.
Cassie pochylała się nad ramieniem siedzącego na fotelu Barrego, a Wren przysiadł na krawędzi biurka ze splecionymi na piersi ramionami wpatrując się zielonymi oczami w sceny z wieczornej zabawy.
Ostatniego wieczoru Candice.
-Tu jest- mruknął Wren wskazując palcem postać.
Barry zatrzymał ujęcie i ustawił mniejszą prędkość wyświetlania. Cassie wysunęła się jeszcze bardziej co spotkało się z ostentacyjnym westchnięciem barmana. Włączył nagranie na którym smukłą postać ciemnowłosej dziewczyny oświetlił blask jednego z neonów ukazując szeroki uśmiech tak serdeczny jak na zdjęciu wiszącym na korkowej tablicy w pokoju narad na komendzie.
-Dziewczyna obok to Jane Pans, przyjaciółka, z którą dosyć często tu przesiadywały- mruknął barman zaznaczając kursorem myszki brunetkę obok Candice.
Dwie dziewczyny siedziały przy barze rozmawiając i śmiejąc się na przemian. W jednej chwili Jane wyciągnęła z malutkiej torebki niewielkie zawiniątko i przesunęła je w kierunku Candice, która z uśmiechem przewróciła oczami i wyciągnęła coś ze środka, po czym szybkim ruchem włożyła do ust i popiła drinkiem. Brunetka pochyliła się, zsunęła z siedzenia i uścisnąwszy ramię Candice przeszła w inną stronę pomieszczenia, w kierunku toalet jak pokazały im inne ujęcia z kamer.
-Ktoś wchodzi- powiedział Wren zwracając uwagę Cassie.
I wtedy zobaczyła wysoką ciemną postać. Czarna, obszerna kurtka, przypominająca fasonem przeciwdeszczową z głębokim kapturem zakrywającym twarz. Postać obróciła się tyłem do kamery, zupełnie jakby doskonale wiedziała jakie ujęcia rejestruje. Candice spojrzała na nią i uśmiechnęła się lekko, po czym kiwając głową wpatrywała się z zainteresowaniem w niewidoczną oczom Cassie twarz.
-Nie rób tego- mruknęła pod nosem blondynka obserwując podnoszącą się z miejsca Candice.
Nagle w kadr weszła Jane i spojrzała uśmiechnięta na gościa. Klasnęła w dłonie po czym niemalże nieuchwytnym niewprawionemu oku gestem oddała zawiniątko odzianej w rękawiczkę dłoni niewidocznej postaci. Jane przewiesiła ramię przez kark przyjaciółki przyciągając ją do siebie.
Cassie przeszył zimny dreszcz. Najwyraźniej prochy, których ślady znaleziono w ciele Candice pochodziły od tego tajemniczego mężczyzny.
Od zabójcy, jak przypuszczała.
-Ostatnie ujęcie z kamery przed lokalem, jakość trochę gorsza ale nic na to nie poradzę- powiedział znudzonym tonem Barry włączając kolejny plik.
Roześmiana Jane prowadzi lekko zataczającą się Candice korytarzem. Dziewczyna ogląda się przez ramię z lekkim półuśmiechem wyglądając podążającego kilka kroków za nimi mężczyzny. Data i godzina w rogu ekranu wskazywała niedzielę pół godziny po północy.
Wideo zatrzymało się na ostatnim ujęciu, czerni wypełniającej obszerny, naciągnięty na głowę kaptur postaci zbliżającej się do drzwi wejściowych, a tym samym do kamery. Lewy dolny róg ekranu. Cassie wpatrywała się lrzez chwilę w tę czerń, czując jakby skryte oczy zerknęły w kamerę, świadomie igrając, kpiąc z nieudolności Cassie.
Nie znajdziesz mnie, zdawały się mówić.
-Nic więcej nie mam, więc z mojej strony wszystko. Chyba traficie do wyjścia- mruknął Barry podnosząc się z fotela.
CZYTASZ
Let me
FanfictionWystarczyło jedno spojrzenie. Jeden dotyk. Zaczął wariować. Stała się jego obsesją. Kolejną...