ROZDZIAŁ 29

162 11 4
                                    


-Jeszcze raz.

Przeciągłe westchnięcie Barrego rozniosło się po pokoju, gdy przewijał nagranie z monitoringu. Czarno białe ujęcie stłoczonych na głównej sali ludzi przeskoczyło do początku.

Cassie pochylała się nad ramieniem siedzącego na fotelu Barrego, a Wren przysiadł na krawędzi biurka ze splecionymi na piersi ramionami wpatrując się zielonymi oczami w sceny z wieczornej zabawy.

Ostatniego wieczoru Candice.

-Tu jest- mruknął Wren wskazując palcem postać.

Barry zatrzymał ujęcie i ustawił mniejszą prędkość wyświetlania. Cassie wysunęła się jeszcze bardziej co spotkało się z ostentacyjnym westchnięciem barmana. Włączył nagranie na którym smukłą postać ciemnowłosej dziewczyny oświetlił blask jednego z neonów ukazując szeroki uśmiech tak serdeczny jak na zdjęciu wiszącym na korkowej tablicy w pokoju narad na komendzie.

-Dziewczyna obok to Jane Pans, przyjaciółka, z którą dosyć często tu przesiadywały- mruknął barman zaznaczając kursorem myszki brunetkę obok Candice.

Dwie dziewczyny siedziały przy barze rozmawiając i śmiejąc się na przemian. W jednej chwili Jane wyciągnęła z malutkiej torebki niewielkie zawiniątko i przesunęła je w kierunku Candice, która z uśmiechem przewróciła oczami i wyciągnęła coś ze środka, po czym szybkim ruchem włożyła do ust i popiła drinkiem. Brunetka pochyliła się, zsunęła z siedzenia i uścisnąwszy ramię Candice przeszła w inną stronę pomieszczenia, w kierunku toalet jak pokazały im inne ujęcia z kamer.

-Ktoś wchodzi- powiedział Wren zwracając uwagę Cassie.

I wtedy zobaczyła wysoką ciemną postać. Czarna, obszerna kurtka, przypominająca fasonem przeciwdeszczową z głębokim kapturem zakrywającym twarz. Postać obróciła się tyłem do kamery, zupełnie jakby doskonale wiedziała jakie ujęcia rejestruje. Candice spojrzała na nią i uśmiechnęła się lekko, po czym kiwając głową wpatrywała się z zainteresowaniem w niewidoczną oczom Cassie twarz.

-Nie rób tego- mruknęła pod nosem blondynka obserwując podnoszącą się z miejsca Candice.

Nagle w kadr weszła Jane i spojrzała uśmiechnięta na gościa. Klasnęła w dłonie po czym niemalże nieuchwytnym niewprawionemu oku gestem oddała zawiniątko odzianej w rękawiczkę dłoni niewidocznej postaci. Jane przewiesiła ramię przez kark przyjaciółki przyciągając ją do siebie.

Cassie przeszył zimny dreszcz. Najwyraźniej prochy, których ślady znaleziono w ciele Candice pochodziły od tego tajemniczego mężczyzny.

Od zabójcy, jak przypuszczała.

-Ostatnie ujęcie z kamery przed lokalem, jakość trochę gorsza ale nic na to nie poradzę- powiedział znudzonym tonem Barry włączając kolejny plik.

Roześmiana Jane prowadzi lekko zataczającą się Candice korytarzem. Dziewczyna ogląda się przez ramię z lekkim półuśmiechem wyglądając podążającego kilka kroków za nimi mężczyzny. Data i godzina w rogu ekranu wskazywała niedzielę pół godziny po północy.

Wideo zatrzymało się na ostatnim ujęciu, czerni wypełniającej obszerny, naciągnięty na głowę kaptur postaci zbliżającej się do drzwi wejściowych, a tym samym do kamery. Lewy dolny róg ekranu. Cassie wpatrywała się lrzez chwilę w tę czerń, czując jakby skryte oczy zerknęły w kamerę, świadomie igrając, kpiąc z nieudolności Cassie.

Nie znajdziesz mnie, zdawały się mówić.

-Nic więcej nie mam, więc z mojej strony wszystko. Chyba traficie do wyjścia- mruknął Barry podnosząc się z fotela.

Let meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz