ROZDZIAŁ 6

1K 73 7
                                    

Kochamy bez żądań.

Pragniemy bez miłości.

Piątkowy dzień szykował dla Cassie wiele wrażeń. Gdy wychodziła rano, zapominając o śniadaniu, nie miała pojęcia jak ten jeden dzień wywróci jej życie do góry nogami. Przeczesała włosy palcami zamykając drzwi. Przez kilka chwil klucze się z nią drażniły, ale w końcu dały za wygraną.

-Dzień dobry, Cassidy- usłyszała za sobą.

Obróciła się i uśmiechnęła. Na podjeździe stał czarny samochód, o który opierał się jego właściciel. Toby Wilden. Zmrużył oczy broniąc się przed pierwszymi promieniami słońca. Ubrany w granatową koszulkę z bananem i ciemne dżinsy. Blondynka musiała przyznać, że wyglądał słodko.

-Cześć- pomachała mu kierując się w jego stronę.

-Podwieźć cię?- zapytał unosząc ciemną brew.

Cassie zatrzymała się dokładnie przed mężczyzną. Oparła dłonie na biodrach i spuściła głowę w dół. Początkowo zachichotała pod nosem, aż w końcu jej śmiech przybrał na sile.

-Niech zgadnę... Mój tata cię przysłał?- zapytała unosząc brwi.- Masz mnie przekonać do tego, żebym się zgodziła?

-Em...- jąkał się.

-Wiedziałam- blondynka uśmiechnęła się.- Jeśli nie będę sprawiała problemu- Cassie skinęła na auto, wracając do pierwszego pytania.

Toby odsunął się i otworzył drzwi przed dziewczyną. Chwilę później wyjeżdżali już w kierunku szkoły. Przez pierwsze kilka minut Cassie żałowała, że się zgodziła. Krępująca cisza wydawała się gorsza niż poranny spacer lub jazda autobusem.

-Zgodzisz się?- wtem Toby przerwał napiętą atmosferę, zatrzymując się na czerwonym świetle.

Cassidy oderwała wzrok od sąsiedniego samochodu i przeniosła go na przystojnego pytającego.

-Nie mam zielonego pojęcia, Toby- westchnęłam.- Boję się. On jest... Wilk jest... przerażający. Boję się tego, że nie uda się go usadzić na kolejne lata i wyjdzie na wolność- zacisnęłam usta.- mógłby wybrać sobie mnie na ofiarę.

Klakson samochodu za nimi rozbudził Toby'ego z zamyślenia. Mężczyzna docisnął gaz i wjechał w pobliską ulicę prowadzącą do szkoły.

-Nie pozwoliłbym mu- na sekundę spojrzał na Cassie.- Chciałbym go powstrzymać, ale nic nie wskóram. Kiedy próbowałem nawiązać z nim jakąkolwiek rozmowę to... nie zostałem zaszczycony nawet spojrzeniem- prychnął rozbawiony.- Dlatego, gdy oglądałem twoją rozmowę z nim, nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Momentalnie stał się najbardziej rozmownym człowiekiem na świecie.

-To było dziwne. Miałam wrażenie, że znał wszystkie moje myśli.

-Wilk jest zupełnie innym przestępcom. Gdyby nie mordował, mógłby być po naszej stronie i rozpracowywać zagadki- zatrzymał się przed szkołą.- Teraz pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś się zmieni.- wysiedli z samochodu.

-Wierzysz w to?- prychnęła Cassie wpatrując się w Wildena.

-Zawsze jest nadzeja- uśmiechnął się i skinął na szkołę.- Chodźmy. Muszę załatwić kilka spraw z dyrektorką.

Spokojnym krokiem doszli do szkoły. W środku panował chaos. Cassie spojrzała na staroświecki zegarek, na jej lewej dłoni. To dziwne. Uczniowie powinni być na lekcji. Dzięki podwózce znalazła się w szkole o wiele wcześniej niż zamierzała. Ale młodzież liceum w Middleton znajdowała się na holu, korytarzach, a nie w salach.

Let meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz