Minęło kilka dni nim mogli ruszyć w drogę do rodziny adopcyjnej, państwa Benett mieszkających w sąsiednim stanie, w miejscowości Oaklake. Oprócz rodziny czekały tam na nich również wynajęte pokoje hotelowe. Tylko cienka ściana będzie ich dzielić. Cassie starała się za bardzo o tym nie myśleć za dnia. Wolała się nie rozpraszać.Gdy schodziła z gabinetu dostrzegła Zayna opierającego się o maskę czarnego samochodu. Ręce ukrył w kieszeniach, a długie nogi skrzyżował w kostkach przyjmując nonszalancką pozę. Poły długiego, czarnego płaszcza lekko kołysały się na wietrze. Cassie czuła ścisk w piersi za każdym razem kiedy go widziała, wciąż nie mogąc uwierzyć, że los ponownie ich na siebie skierował.
-Dzień dobry, pani detektyw- przywitał się lekko odpychając od pojazdu, jedną ręką otwierając drzwi pasażera.- Cieszę się, że cię widzę. Można powiedzieć, że prawie się za tobą stękniłem.
Rzuciła mu sceptyczne spojrzenie, gdy wsiadała do samochodu.
We wstecznym lusterku majaczyły na horyzoncie oddalające się szczyty wysokich wieżowców, z czasem kryte szarą, miękką mgłą. Droga mijała im w ciszy, a każde pogrzebane we własnych myślach patrzyło na zmieniający się krajobraz- od szklanych, miejskich budynków aż po rozłożyste korony drzew mijanych lasów. Pas zieleni ciągnął się długim nieprzerwanym torem, skopiowaną klatką jednego obrazu.
Cassie odwróciła głowę w kierunku Zayna, a przesuwające się drzewa opuszkami cienia przebiegały przez jej twarz. Patrzyła na mężczyznę, na jego skupiony wyraz twarzy, trochę nieobecny.
-Jak się czujesz?- zapytała ostrożnie lekko pukając o siebie czubkami palców dłoni.
Przez chwilę się nie odzywał, więc zaczęła się zastanawiać czy faktycznie zadała mu pytanie, czy to było tylko przywidzenie.
-Czuję...- zaczął niskim głosem, od którego dreszcz przebiegł blondynce po plecach.- Sam nie wiem. Coś ciąży mi w piersi... z jednej strony jestem ciekaw kim byli ludzie, którzy wychowali Alexa... Od razu będę wiedział, czy byli dobrzy- zacisnął szczękę.
Cassie uniosła brew obracając się do niego przodem.
-Czyżbyś miał tajemną moc czytania w myślach?- zapytała zaczepnie.
Nie odrywając wzroku od drogi uniósł kącik ust w uśmiechu.
-Tylko w twoich- odparł, po czym po chwili dodał.- Po prostu będę wiedział. Widzę to w oczach.
Kryło się za tymi słowami coś więcej. Bolesna przeszłość, która zawsze ciągnęła się za nim niczym cień. Ton głosu miał niewzruszony, ale czuła jak zadrżał. Zupełnie jakby też potrafiła go przejrzeć.
Czy to nie tak powinno się poznać pokrewną duszę?
Cassie zacisnęła usta zastanawiając się co powiedzieć.
Wyciągnęła ostrożnie dłoń i położyła lekko na jego udzie. Usłyszała jak wciągnął powietrze nim wypowiedziała słowa:
-Będę tam z tobą, Zayn- nastąpiła chwila ciszy.- Jeśli poczujesz, że to dla ciebie za dużo, po prostu wyjdź.
Zacisnął szczękę.
Był jak w pułapce. Opanowała go dziwna lekkość i ciepło, szybko przykryte irytacją. Czułość, która biła z jej słów, odczytał za litość. Jakby był słaby. Zdany na innych.
Nigdy więcej nie chciał tak się czuć.
Nigdy więcej nie będzie ofiarą.
Tylko Wilkiem.
CZYTASZ
Let me
FanfictionWystarczyło jedno spojrzenie. Jeden dotyk. Zaczął wariować. Stała się jego obsesją. Kolejną...