"Może to on jest tym człowiekiem, który uratuje mnie od tej choroby. Może to on będzie tym, który przemówi mi do rozsądku. Chcę żeby to on był moim bohaterem, który ocali mnie przed samą sobą."
M.E =)
Stoję w łazience przed lustrem w samej bieliźnie, przyglądam się mojemu ciału, które wygląda strasznie. Moje żebra są bardzo widoczne, a kości biodrowe odstają. Gdy się odchudzałam miałam nadzieję, że będę atrakcyjna i nie będę wyglądać jak wieszak, lecz tak się stało i niestety taka jest prawda. Prawda, która bardzo boli. Wszyscy mieli rację, że jestem chora tylko ja nie chciałam w to uwierzyć. Miałam nadzieję, że kiedyś po prostu przestaną o tym rozmawiać i dadzą mi spokój, ale tak się nie stało.
Teraz tu stoję i użalam się nad sobą, ale prawda jest taka, że ja sama doprowadziłam się do takiego stanu. Stanu, w którym wyglądam jak wrak człowieka. Cudem jest to, że jeszcze żyję. Ja bardzo chcę z tym skończyć, ale po prostu nie potrafię to jest sielniejsze ode mnie i muszę się przyznać, że nie mam siły z tym walczyć.
Ubrałam czystą białą bokserkę, która po prostu na mnie wisi i spodnie jeansowe, które odstają w niektórych miejscach. Włosy szybko związałam w luźnego koka i zeszłam na dół gdzie mama gotowała obiad, a tata oglądał telewizję. Miałam ochotę się przejść czego od dawna nie robiłam. W końcu muszę od czegoś zacząć.
- Mamo - jak ja downo tak do niej nie mówiłam - Idę się przejść postaram się niedługo wrócić dobrze ? - widziałam szok na jej twarzy a zarazem szczęście.
- Oczywiście kochanie. - pierwszy raz od dłuższego czasu na jej twarzy zagościł uśmiech, który tak kocham.
Zabrałam tylko płaszcz z domu i ruszyłam odkrywać świat na nowo. Nie pamiętam kiedy ostatnio gdziekolwiek wychodziłam. Już zapomniałam jak pachnie powietrze nawet jak wygląda nasza okolica, a nie mówiąc już o kierunku miejsc, w których dawniej bardzo często bywałam. Wiem, że blisko naszego domu znajduje się park gdzie można pospacerować bądź usiąść na ławkach. Postanowaiłam go znaleźć choć przyznam, że nie będzie to łatwe.
Przechadzałam się ulicami w poszukiwani miejsca gdzie postanowiłam wszystko przemyśleć i postanowić sobie, że tym razem będę współpracować z Panem Horanem bądź Niallem w końcu jest nie dużo ode mnie starszy. Usiadłam na pobliskiej ławeczce oglądając biegające dzieci, które sa takie beztroskie i szczęśliwe. Kiedyś też taka byłam tylko, dlaczego teraz tak nie jest.
- Dzień dobry Molly - podskoczyłam słysząc głos za moimi plecami, który należał do mojego nowego terapeuty - Z tego co mówiłas nigdzie nie wychodzisz więc albo mnie okłamałaś albo po naszej dosyć krótkiej rozmowi postanowiłaś coś zmienić huh ? - spojrzałam w jego oczy, w których była nutka rozbawienia, ale można w nich też dostrzec pełną powagę i troskę.
- Chyba raczej to drugie wiesz ? Kiedy podczas naszej wizyty wybiegłam z gabinetu zrozumiałam co miał pan na myśli mówiąc mi te słowa. Była to prawda, prawda która tak boli chociaż są to nic nieznaczące słowa. - gdy mówiłam mu te wszystkie rzeczy nic nie mówił ani się nie śmiał w końcu czułam się słuchan przez innego człowieka. - Po tym jak wróciłam do domu z rodzicami zamknęłam sie w pokoju i nie chciałam z nikim rozmawiać. W końcu miałam dosyć siedzenia i nic nie robienia i postanowiłam zobaczyć czy macie rację z tym jak wyglądam. To co zobaczyłam było straszne nie sądziłam, że jest aż tak źle. - i w tym momencie wiedziałam, że nic już nie zatamuje spływających po moich policzkach łez.
- Cii będzie dobrze. Molly postaram się tobie pomóc ok ? - przytaknęłam głową bardziej się w niego wtulając. - Chodź odwiozę cię do domu, bo wydaje mi się, że zaraz zacznie padać.
Ruszyliśmy w kierunku jego samochodu, który stał nie daleko parku.
Jechaliśmy w ciszy słuchając radia. Po około 30 minutach Niall zatrzymał samochód przed moim domem.
- Dziękuję panu za podwiezienie.
- Niall, mów mi Niall.
- Ok więc dziękuję i do jutra.
- Do jutra Mol. - powiedział po czym odjechał z pod mojego domu.
Mol podoba mi się ta ksywka. Jak mam zacząć od nowa to z dużymi zmianami.
CZYTASZ
Psychiatrist ||n.h.||
Fanfiction- Mam ci mówić o tym, że boję się iść korytarzem w szkole, że boję się wejść do autobusu, że wstydzę się wyciągnąć kanapkę w szkole, bo wydaję mi się, że wszyscy patrzą i się ze mnie śmieją ? Że nienawidzę ludzi z mojej szkoły i rzygać mi się chcę j...