1

4.8K 87 2
                                        

Następnego dnia rano byłam nieprzytomna. Nawet kawa tutaj nie pomogła. Po wczorajszych wydarzeniach nie mogłam zmrużyć oka. Myślałam nawet o tym, aby wziąć wolne dzisiejszego dnia, ale mam za dużo do zrobienia by to uczynić. Także zwlekłam się z łóżka od razu wędrując do łazienki. Śniadanie już zjadłam, więc zostało tylko ogarnięcie się. Wzięłam szybki prysznic, umalowałam się trochę, a na koniec ubrałam się we wcześniej przyszykowane ciuchy. Dziś padło na biały elegancki garnitur. Co jak co, ale uwielbiałam dobrze wyglądać. Nawet kiedy szłam tylko do sklepu po zakupy. No ale dobra czas się zbierać. Wyszłam z pomieszczenia kierując się w stronę korytarza. Ubrałam czarne szpilki i mój ukochany beżowy płaszcz, następnie wzięłam teczkę z dokumentami oraz swoją torebkę i wyszłam. Zamknęłam swój apartament na klucz by po chwili skierować się do windy. Weszłam do szklanej puszki klikając przyciski minus jeden, gdzie znajdował się podziemny parking. Wysiadając z windy skierowałam się w stronę swojego białego mercedesa EQE. Rzeczy rzuciłam na miejsce pasażera a sama wsiadłam na miejsce kierowcy. Odpaliłam silnik ruszając w stronę kancelarii. Droga nie zajęła mi jakoś dużo czasu. Na moje szczęście pomyślałam. Zaparkowałam na swoim stałym miejscu, wzięłam rzeczy i poszłam w stronę budynku. Po przekroczeniu progu przywitałam się z recepcjonistką udając się w stronę wind. Poczekałam aż jedna zjedzie z góry, po czym wsiadłam do niej. W małej przestrzeni byłam ja wraz z paroma innymi pracownikami. Wysiadłam na odpowiednim piętrze kierując się w stronę swojego biura. Po drodze napotkałam żonę mojego szefa - Rachel Walker.

- Dzień dobry - przywitałam się z delikatnym uśmiechem

- Ooo dzień dobry kochana - odpowiedziała mi również się uśmiechając - Dużo pracy na dzisiaj? - zapytała z troską w głosie

- Niestety tak - przytaknęłam jej

- W takim razie cię nie zatrzymuję. Miłego dnia - rzuciła

- Dziękuję i wzajemnie - rzekłam wchodząc do biura

Moje biuro było duże i przejrzyste. Było w szarym kolorze, z czego jedna ze ścian była cała ze szkła. Można było dzięki niej oglądać cudowną panoramę miasta. Przed szklaną ścianą stało potężne dębowe biurko wraz z czarnym, obracanym fotelem. Przed biurkiem stało krzesło dla klientów. Po boku stały dwie beżowe kanapy i stolik kawowy między nimi. Natomiast po prawej stronie pomieszczenia stały regały z książkami oraz dokumentami. Z sufitu zwisał biały żyrandol, a na środku pokoju znajdował się szary puchaty dywan. Całość mieściła się na trzydziestym piętrze. Uwielbiałam swoje biuro, ponieważ sama je projektowałam. Bez zbędnego przeciągania zdjęłam płaszcz, odłożyłam rzeczy na krzesło, rozsiadłam się wygodnie w fotelu i przystąpiłam do pracy.

***

- Spokojnie Lisa, wszystko będzie dobrze - zwróciłam się do kobiety siedzącej obok mnie

- A co jeśli David wraz z Brian'em wygrają? - spytała niepewnie blondynka

- Jestem pewna, że to my wygramy - odpowiedziałam uśmiechając się lekko

Właśnie siedziałam na sali sądowej czekając wraz z moją klientką na sędzię. Lisa Nixon została oskarżona przez swojego męża Briana Nixona o zdradę z niejakim Jamesem Lee. Oczywiście moja klienta zaprzecza wszystkiemu o co oskarża ją mąż, a ja jej wierzę. Briana reprezentuje David Coleman jeden z lepszych adwokatów w prawniczym świecie. Mimo, że jestem prokuratorem to na życzenie Lisy przyjęłam jej sprawę. A teraz pora pokazać kto tu jest najlepszy. W skupieniu i z pokerowym wyrazem twarzy słuchałam tego co miał do powiedzenia Coleman. Słysząc te brednie aż się zaśmiałam w duchu. Pomimo tego, że David w całej swojej karierze przegrał raptem kilka spraw w ogóle nie czułam strachu. Wiedziałam, że wygraną mam w kieszeni.

- Zapraszam Panią Veronicę Diaz - powiedział w końcu sędzia

Wstałam ze swojego miejsca i ruszyłam na środek sali rozpraw. Nie chcąc przedłużać podeszłam do męża klientki, żeby zadać mu pytania. No to zabawę czas zacząć pomyślałam.

- Oskarża Pan swoją żonę o zdradę tak? - zapytałam

- Zgadza się - odpowiedział zbyt pewny siebie

- Rzekoma zdrada była z niejakim Jamesem Lee mam rację?

- Tak

- Przedstawił Pan zdjęcia na których widać pańską żonę, która najprawdopodobniej całuje się z Panem Jamesem. Chciałabym pokazać Wam pewne nagranie, właśnie z tego dnia - rzuciłam kiwając głową do faceta z boku, aby puścił film. Po chwili na ekranie pojawiło się nagranie, na którym wyraźnie widać jak Lisa nie może odgonić od siebie nachalnego Jamesa. Lee stoi tyłem do kamery nachylając się nad Lisą, po chwili kadr się zmienia. Widać wyraźnie, że mężczyzna próbuje pocałować kobietę na co ta daje mu z liścia i odchodzi. Następnie nagranie się kończy, a ja widzę panikę na twarzy Briana. O to właśnie mi chodziło.

- Czy to jest według Pana pocałunek? - zadałam kolejne pytanie

- Nie, ale dwa dni potem znalazłem swoją żonę w łóżku z Panem Lee. Obydwoje byli nadzy - zaczął się bronić

- Dorze, że Pan o tym wspomina. Przywołuję na salę Pana Jamesa Lee - powiedziałam na co Brian Nixon zbladł. Już po chwili na salę wszedł wywołany mężczyzna zajmując odpowiednie miejsce.

- Panie Lee czy to prawda, że zna pan Briana z czasów szkolnych? - zwróciłam się do Jamesa

- Tak - odparł

- Czy to prawda, że przespał się Pan z Lisą Nixon? - kolejne pytanie wypłynęło z moich ust

- Nie. To wszystko zaplanował Brian - wyznał

- Proszę kontynuować - rzuciłam

- Przyszedł do mnie pewnego dnia mówiąc, że potrzebuje mojej pomocy. Spytałem się go o co chodzi. Kiedy powiedział, że mam uwieść jego żonę i dostarczyć mu dowód jej zdrady od razu odmówiłem.

- Ale...? - spytałam się

- Zagroził mi, że jak się nie zgodzę to stracę wszystko... pracę, dom oraz rodzinę. Nie mając wyjścia przystanąłem na jego plan. Niestety nie udało mi się uwieść Lisy dlatego Brian wymyślił, żeby upozorować zdradę. Dodał jej prochy do picia, żeby była nieprzytomna. Następnie rozebrał ją układając na łóżku. Chwilę później sam się rozebrałem kładąc się koło niej. Brian zrobił nam zdjęcia jako dowód. Na następny dzień wmówiłem Lisie, że spaliśmy ze sobą. A Brian wszedł do sypialni udając, że to była prawda - James zakończył swój monolog

- Panie Nixon czy Pan James mówi prawdę? - zadałam pytanie tej kanalii

- Nie, Pan Lee kłamie - wyrzucił zły

- To niech Pan spojrzy na te zdjęcia - odparłam

Na ekranie pojawiły się zdjęcia ze spotkania Briana z Jamesem oraz z tej pamiętnej nocy, kiedy otumanił swoją żonę dragami i wszystko ukartował.

- Dziękuję nie mam więcej pytań - zwróciłam się do sędzi siadając na swoim miejscu

Już po chwili zapadł wyrok. Sędzia orzekł rozwód z winy Briana Nixona skazując go na trzy miesiące aresztu za zatajenie prawdy. Tak samo James Lee został skazany na trzy miesiące w areszcie za składanie fałszywych zeznań. Przed nimi długi proces postępowania śledczego. Na szczęście to już nie moja działka. Uśmiechnięta wyszłam z sali kierując się w stronę Lisy.



Hejka! Mamy pierwszy rozdział naszej kryminalnej książki. Cieszę się bardzo, że tak dobrze wyszedł. Z każdym rozdziałem jest łatwiej. Postaram się, żeby wszystko było takim samym schematem publikowane jak ,,Pamiętaj o oddechu", ale nic nie obiecuję. Póki co korzystam z czasu wolnego, aby jak najwięcej napisać. Ogólnie mam nadzieję, że się podobało :) Do następnego! Buźka!

El amor vencerá todoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz