Pov. Veronica
Obudził mnie delikatny dotyk mężczyzny. Sunął dłonią w górę i w dół mojego ramienia. Mruknęłam coś pod nosem zdając sobie sprawę, iż leżę na torsie Domenico. Podniosłam lekko głowę i spojrzałam w te piekielnie czarne oczy ciemnowłosego.
- Do takich poranków mogłabym się przyzwyczaić, gdybyś nie był takim sztywniakiem – powiedziałam słodko się uśmiechając
- Jedyna sztywna ,,rzecz" w tym pokoju to mój kutas – mruknął gardłowo – I zdecydowanie wolałem noc, byłaś wtedy mniej wredna – odbił piłeczkę
- No widzisz ja przynajmniej potrafię jak to sam określiłeś być mniej wredna, a ty już sztywny pozostaniesz – dogryzłam mu
- Signora Diaz è risoluta (Jest pani zadziorna, pani Diaz) – odparł po włosku
Nie odpowiedziałam już nic tylko wyswobodziłam się z jego ramion udając się do łazienki. Musiałam przyznać sama przed sobą, że ledwo chodziłam. Moja pochwa piekła oraz była obolała po wczorajszej nocy. Na samo jej wspomnienie robi mi się gorąco. Jednak nie powiem Sorrentino o tym, iż nie mam prawie czucia w nogach, ponieważ dzięki temu miał by cholerną satysfakcję. Nie pamiętam kiedy ostatni raz uprawiałam z kimś seks, ale ten z Domenico był nieziemski. Kończąc swoje przemyślenia zaczęłam się doprowadzać do porządku. Niestety przez tego cholernego Włocha straciłam majtki, bez których musiałam sobie teraz jakoś poradzić. Każda sytuacja ma swoją cenę pomyślałam opuszczając w końcu pomieszczenie.
- Jesteś mi winny bieliznę – wytknęłam w stronę mężczyzny, który minął mnie właśnie w drodze do toalety
- Wolę jak jesteś bez niej – odpowiedział uśmiechając się cwanie
Westchnęłam na jego wypowiedź i wyszłam z pokoju. Przyszła pora na śniadanie. W kuchni nie było dużego wyboru, więc padło na owsiankę. Przygotowałam dwie porcje. Nie wiedziałam wprawdzie czy czarnooki ją lubi, ale chciałam mu się odwdzięczyć za kiedyś. Sorrentino przyszedł idealnie, gdy zasiadałam do stołu. Nie minęła chwila a sam zajął miejsce przy stole. Do pewnego momentu jedliśmy w ciszy.
- Jest postęp w sprawie – rzuciłam nagle
- Jaki? – zapytał
- Wolałabym to omówić na spokojnie w biurze
- W porządku, zjemy i pojedziemy
- Tylko będziemy musieli po drodze wstąpić do mnie, ponieważ jeden dupek pozbawił mnie majtek – mruknęłam oskarżycielsko
- Hmm ciekawe kto – odparł wpatrując się we mnie intensywnie
- A wiesz taki jeden naburmuszony biznesman – odpowiedziałam nonszalancko
- Wczoraj wykrzykiwałaś imię tego naburmuszonego biznesmana
- Racja, ale tylko po to by nie było mu przykro. Wiesz jest beznadziejny w tych sprawach – droczyłam się z nim
- Gdyby był beznadziejny to nie miałabyś problemu z chodzeniem – rzucił rozbawiony
- Dupek – warknęłam kończąc śniadanie
Jak zapowiedział wcześniej Domenico zjedliśmy i pojechaliśmy.
***
Wylądowaliśmy w biurze mężczyzny. On siedział za biurkiem, a ja naprzeciwko niego. Rozłożyłam potrzebne dokumenty przechodząc do sedna.
- Walker do ciebie pisał? – spytałam się
- Tak wspominał o progresie w sprawie, ale nie zdążyłem się w to zagłębić – odparł
CZYTASZ
El amor vencerá todo
RomanceOna - trzydziestodwuletnia Pani Prokurator, która rozwija swoją wymarzoną karierę i ciągle pnie się w górę. Jest najlepsza z najlepszych. Nie ma niczego co by ją zagięło. Jest inteligentna, ambitna, utalentowana i piękna. Ale co się stanie jak pojaw...