32

1.4K 25 0
                                    

Nie przejmując się latającymi nabojami pobiegłam w stronę mężczyzny krzycząc:

- Nieeeeeeeee!

Upadłam na kolana koło Włocha modląc się, aby nie było to nic poważnego. Chwyciłam ostrożnie jego twarz w dłonie szepcząc:

- ¿Mi amor? Estoy aquí, por favor abre los ojos (Kochanie? Jestem tutaj, proszę otwórz oczy)

Nawet nie wiecie jaką ulgę poczułam, gdy czarne spojrzenie spotkało się z moim.

- W porządku? – zapytał się mnie

- To ja raczej powinnam zadać to pytanie – mruknęłam przyglądając się ranie Domenico

Rana nie była głęboka, a kula przeszła na wylot. Niestety sączyła się z niej dość spora ilość krwi, dlatego przyłożyłam do niej kawałek obrusu, który znalazłam niedaleko nas. Byłam tak skupiona, że nawet nie wiem kiedy koło nas pojawił się Enzo mówiąc:

- Musicie stąd iść!

Skinęłam głową, iż zrozumiałam i pomogłam wstać Sorrentino. Tak jak wspominałam kula przeszła na wylot, ale i tak musiał obejrzeć to lekarz. Z czarnowłosym opierającym się o mnie wyszliśmy z restauracji. Jak się okazało przed wejściem czekał już na nas samochód wraz z ochroną. Ostrożnie (tak, aby mężczyzna nie pogorszył swojego stanu) wsiedliśmy do środka pojazdu.

- Conduces al hospital (Jedź do szpitala). El médico tiene a él verlo (Lekarz musi go obejrzeć) – rzuciłam do kierowcy

- Nic mi nie jest – zaprotestował Włoch

- Ty nie masz w tej kwestii nic do gadania – odpowiedziałam patrząc na niego poważnie

Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że mogłoby mu się coś stać. Jeszcze chwilę utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy aż w końcu skapitulował. I dobrze, bo w tej sytuacji nie odpuściłabym. Co jak co, ale do kurwy nędzy został postrzelony! W dupie miałam, że to nie pierwszy raz. Jako prokurator bardzo dobrze zdawałam sobie sprawę jakie mogą być konsekwencje. Nie miałam najmniejszego zamiaru ryzykować.

***

- Domenico co cię do mnie sprowadza tym razem? – zapytał doktor jak tylko przekroczyliśmy próg szpitala

- Postrzelenie – odparł mężczyzna jak gdyby nigdy nic

- Bark jak dobrze widzę tak? – spytał medyk

- Tak, kula przeszła na wylot – odparł obojętnie Domenico

- Dobrze, proszę za mną do gabinetu tam cię obejrzę. Pani Prokurator również – dodał lekarz uśmiechając się do mnie

Skinęłam na znak wdzięczności i ruszyłam za nimi w głąb szpitala. Jak tylko doszliśmy do wspomnianego wcześniej pomieszczenia Smith* nakazał Sorrentino zdjąć koszulę. Pomogłam mu, a następnie odsunęłam się by zrobić miejsce specjaliście. W milczeniu obserwowałam poczynania doktora. Oczyścił ranę by nie wdało się żadne zakażenie, potem zaczął ją ostrożnie oglądać. W pewnym momencie zadzwonił telefon Domenico.

- Sprawdzisz proszę kto to – zwrócił się do mnie

Ruszyłam w kierunku czarnowłosego i wyciągnęłam urządzenie z kieszeni jego spodni spoglądając od razu na ekran.

- Enzo – rzuciłam nawiązując z nim kontakt wzrokowy

- Odbierzesz? – zapytał z prośbą w głosie

- Mhm – przytaknęłam odsuwając się od niego

Nacisnęłam zieloną słuchawkę, przyłożyłam urządzenie do ucha i odezwałam się:

El amor vencerá todoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz