37

1.2K 31 0
                                    

POV. Domenico

Kiedy Vi załatwiała swoje sprawy ja zająłem się mafią. Pojechałem do siedziby, ponieważ Enzo prosił bym wpadł. Po odwiezieniu Ronnie udałem się na obrzeża miasta. Zaparkowałem przed budynkiem i udałem się do wejścia. Jak się okazało wszyscy czekali już w salonie.

- Che cosa succede? (Co się dzieje?) – zapytałem zaraz na wstępie

- Pietro ha attaccato (Pietro zaatakował) – wyjaśnił mój consigliere

- Puttana! (Kurwa!) – warknąłem zły – Jak? – spytałem

- Wszedł na nasz teren i zaatakował naszych – mruknął Enzo

- Ilu?

- Ich było dziesięciu, a naszych tylko czterech – powiedział

- Straty?

- Sì, sono tutti morti (Tak, wszyscy nie żyją) – rzekł

- Ja pierdole – mruknąłem

Ten chuj pozbawił mnie czwórki żołnierzy wydając na siebie wyrok śmierci.

- Zorganizuj im godny pogrzeb, a rodzinom przekaż kondolencje i ochronę – rozkazałem

- Jasne, ale to nie wszystko... - wyznał mężczyzna

- Cos'altro? (Co jeszcze?) – zlustrowałem przyjaciela wzrokiem czekając na to co ma mi jeszcze do przekazania

- Zostawił wiadomość, w której napisał, że żąda spotkania z tobą sam na sam, ale na jego warunkach. Także odezwie się w odpowiednim czasie – powiedział Włoch

- W najmniej oczekiwanym momencie – stwierdziłem – Bądźcie czujni. Na razie nic nie róbcie, czekamy na jego kolejny ruch – rzekłem opuszczając pomieszczenie, a następnie budynek.

Dużo osób mogłoby wziąć mnie za głupka, który zamiast działać to czeka na ruch swojego wroga. Nic bardziej mylnego. Skoro chce spotkania to je dostanie. Jednak tylko będzie mu się wydawać, że to on rozdaje karty. Gdy wróciłem do mieszkania Vi, kobiety jeszcze nie było. Włączyłem telewizję i czekałem na brunetkę.

- Hej – usłyszałem damski głos po jakiś dwudziestu minutach odkąd wróciłem

- Cześć Principessa (Księżniczko) – odpowiedziałem – W porządku? – zapytałem, gdy usiadła obok mnie na kanapie

- Mhm – mruknęła – A u ciebie?

- Pietro zaatakował, zabił czterech moich ludzi. Dodatkowo żąda ze mną spotkania sam na sam – wyjaśniłem

- Kiedy?

- Nie wiem, odezwie się w swoim czasie

- Samuel mi wszystko wyśpiewał, jednak muszę działać po cichu by nikt nie ucierpiał – rzekła

- Rozumiem, a skoro jesteśmy sami to pora dokończyć naszą rozmowę – powiedziałem

- W porządku – odparła

- Przez to, że sprawy w ostatnim czasie stały się bardziej niebezpieczne to...* - zacząłem sadzając Ronnie na swoich kolanach tak, że siedziała na mnie okrakiem

- To? – dopytywała

- Przydzielę Ci ochronę. Nie mogę pozwolić by stała Ci się jakakolwiek krzywda – dokończyłem

- Zgoda – przytaknęła

- Naprawdę? – spytałem niedowierzając

- Tak, wiem jaka jest sytuacja i rozumiem Cię – przyznała

El amor vencerá todoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz