17

2.1K 41 4
                                    

Pov. Domenico

*Uwaga! Drastyczne sceny*

Byłem wkurwiony. Właśnie dostałem smsa od Enzo, że zajebali nam towar. Kurwa to już drugi raz w tym miesiącu. Zamiast pieprzyć pannę Diaz muszę jechać do siedziby i wziąć sprawy w swoje ręce. Nie miałem zamiaru zostawiać Ronnie, ale jak mus to mus. Łamiąc wszystkie możliwe przepisy drogowe nareszcie dojechałem na miejsce. Z wiadomości od mojego przyjaciela wynikało, iż chłopaki wrócili z portu i czekają na mnie w salonie. Sprawnym krokiem pokonałem odległość dzielącą mnie od rezydencji by po chwili znaleźć się we wspomnianym pomieszczeniu. Darując sobie uprzejmości warknąłem:

- Kto był odpowiedzialny za akcję?!

Na przód wysunął się jakiś brunet mówiąc:

- Ja byłem, capo

Wyjąłem swojego gnata z kabury i strzeliłem facetowi prosto między oczy. Dwukrotnie, aby upewnić się czy na sto procent nie żyje. Schowałem pistolet. Następnie patrząc na moich ludzi rzekłem:

- Tak skończy każdy kto spierdoli sprawę. W tym świecie nie ma litości

Przerażeni wydarzeniami sprzed chwili skinęli głowami na znak zrozumienia. Nie pierdoląc się z nimi przywołałem Enzo.

- Jak to w ogóle możliwe? – zapytałem go

- Ktoś ich przechytrzył. Zastawił pułapkę, wykorzystał chwilę nieuwagi i bum zwinął towar – odpowiedział

- Wiemy kto to był?

- Raffaele wraz z Arturo znaleźli to – mówiąc podał mi kawałek papieru

Wziąłem ją od niego przyglądając się jej dokładnie. Ujrzawszy znak skorpiona od razu wiedziałem kto to był. Tylko jedna osoba życzyła mi upadku.

- Pierdolony Pietro Castelli – syknąłem

- Czyli co meksykański pojeb wrócił?

- Obawiam się, że tak. Musimy być ostrożniejsi – westchnąłem

- Spokojnie już się tym zająłem. Powiadomiłem chłopaków by mieli się na baczności – wyznał Torres

- Grazie, andrò lì a vedere la zona (Dzięki, pojadę tam zobaczyć okolicę). Może coś znajdę

- Parlerò con gli altri, forse qualcuno ha visto qualcosa (Porozmawiam z resztą, może ktoś coś widział). Saremo in contatto (Będziemy w kontakcie)

- Noi guidiamo (Jedziemy) – powiedziałem do Arturo i Raffaele

Żwawym krokiem opuściłem dom kierując się do Suva. Moi ochroniarze podążali za mną. We trójkę wsiedliśmy do samochodu, z czego to Raffaele kierował.

- Do portu? – zapytał

- Tak – odpowiedziałem mu

Nie czekając na nic więcej ruszył z piskiem opon w wyznaczone miejsce. Na nasze szczęście nie było korków, więc dotarliśmy w miarę szybko do celu. Wysiedliśmy z bronią w ręce w razie nagłego ataku. Następnie rozdzieliliśmy się, aby zbadać teren. Raffaele poszedł sprawdzić tyły, Arturo budkę strażniczą, a ja udałem się w stronę kontenerów. Obszedłem je dokładnie, lecz nic nie znalazłem. Tam gdzie była dostawa teraz było pusto. Zero śladów. Kurwa pomyślałem. W pewnym momencie usłyszałem szelest. Odwróciłem się z zamiarem oddania strzału, ale okazało się, że był to Raffaele. Opuściłem pistolet.

- I jak? – zapytałem go

- Czysto – mruknął

- Tu też - odparłem

El amor vencerá todoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz