Pov. Domenico
*Uwaga! Drastyczne sceny*
Byłem wkurwiony. Właśnie dostałem smsa od Enzo, że zajebali nam towar. Kurwa to już drugi raz w tym miesiącu. Zamiast pieprzyć pannę Diaz muszę jechać do siedziby i wziąć sprawy w swoje ręce. Nie miałem zamiaru zostawiać Ronnie, ale jak mus to mus. Łamiąc wszystkie możliwe przepisy drogowe nareszcie dojechałem na miejsce. Z wiadomości od mojego przyjaciela wynikało, iż chłopaki wrócili z portu i czekają na mnie w salonie. Sprawnym krokiem pokonałem odległość dzielącą mnie od rezydencji by po chwili znaleźć się we wspomnianym pomieszczeniu. Darując sobie uprzejmości warknąłem:
- Kto był odpowiedzialny za akcję?!
Na przód wysunął się jakiś brunet mówiąc:
- Ja byłem, capo
Wyjąłem swojego gnata z kabury i strzeliłem facetowi prosto między oczy. Dwukrotnie, aby upewnić się czy na sto procent nie żyje. Schowałem pistolet. Następnie patrząc na moich ludzi rzekłem:
- Tak skończy każdy kto spierdoli sprawę. W tym świecie nie ma litości
Przerażeni wydarzeniami sprzed chwili skinęli głowami na znak zrozumienia. Nie pierdoląc się z nimi przywołałem Enzo.
- Jak to w ogóle możliwe? – zapytałem go
- Ktoś ich przechytrzył. Zastawił pułapkę, wykorzystał chwilę nieuwagi i bum zwinął towar – odpowiedział
- Wiemy kto to był?
- Raffaele wraz z Arturo znaleźli to – mówiąc podał mi kawałek papieru
Wziąłem ją od niego przyglądając się jej dokładnie. Ujrzawszy znak skorpiona od razu wiedziałem kto to był. Tylko jedna osoba życzyła mi upadku.
- Pierdolony Pietro Castelli – syknąłem
- Czyli co meksykański pojeb wrócił?
- Obawiam się, że tak. Musimy być ostrożniejsi – westchnąłem
- Spokojnie już się tym zająłem. Powiadomiłem chłopaków by mieli się na baczności – wyznał Torres
- Grazie, andrò lì a vedere la zona (Dzięki, pojadę tam zobaczyć okolicę). Może coś znajdę
- Parlerò con gli altri, forse qualcuno ha visto qualcosa (Porozmawiam z resztą, może ktoś coś widział). Saremo in contatto (Będziemy w kontakcie)
- Noi guidiamo (Jedziemy) – powiedziałem do Arturo i Raffaele
Żwawym krokiem opuściłem dom kierując się do Suva. Moi ochroniarze podążali za mną. We trójkę wsiedliśmy do samochodu, z czego to Raffaele kierował.
- Do portu? – zapytał
- Tak – odpowiedziałem mu
Nie czekając na nic więcej ruszył z piskiem opon w wyznaczone miejsce. Na nasze szczęście nie było korków, więc dotarliśmy w miarę szybko do celu. Wysiedliśmy z bronią w ręce w razie nagłego ataku. Następnie rozdzieliliśmy się, aby zbadać teren. Raffaele poszedł sprawdzić tyły, Arturo budkę strażniczą, a ja udałem się w stronę kontenerów. Obszedłem je dokładnie, lecz nic nie znalazłem. Tam gdzie była dostawa teraz było pusto. Zero śladów. Kurwa pomyślałem. W pewnym momencie usłyszałem szelest. Odwróciłem się z zamiarem oddania strzału, ale okazało się, że był to Raffaele. Opuściłem pistolet.
- I jak? – zapytałem go
- Czysto – mruknął
- Tu też - odparłem
CZYTASZ
El amor vencerá todo
RomansaOna - trzydziestodwuletnia Pani Prokurator, która rozwija swoją wymarzoną karierę i ciągle pnie się w górę. Jest najlepsza z najlepszych. Nie ma niczego co by ją zagięło. Jest inteligentna, ambitna, utalentowana i piękna. Ale co się stanie jak pojaw...