3

2.9K 49 0
                                    

Dojechałam na 5th Avenue parkując niedaleko miejsca zbrodni. Wyszłam z auta zgarniając szybko swoje rzeczy i ruszyłam w stronę sklepu Louis Vuitton. Już z daleka było widać światła policyjnych wozów. Natomiast cały teren był otoczony żółtą taśmą przed którą stało dwóch policjantów, którzy odganiali reporterów wraz z ciekawskimi przechodniami. Podeszłam do tłumu pokazując im od razu swoją legitymację. Mężczyźni w mundurze skinęli mi głową na znak przywitania i przepuścili na teren sklepu. Nie tracąc czasu skierowałam się do środka rozglądając się za Scottem. Zauważyłam go przy zwłokach dlatego to właśnie tam się skierowałam najpierw.

- Cześć, co mamy? - zapytałam po przywitaniu się

- Hej, czterdziestoletni pracownik sklepu Felix Roger. Dwa celne strzały prosto w klatkę piersiową z Glock'a 19 kaliber 9mm. Strzał oddany z wejścia - odpowiedział mi Allen

- Jakiś motyw?

- Nie. Gotówka na miejscu tak samo jak inne wartościowe przedmioty

- Czyli co? Zemsta? Jakieś porachunki z przeszłości? - rzuciłam zamyślona

- Na to wygląda

- Powiadomiliście już właściciela o tym co się stało?

- Tak. Musisz tylko poinformować rodzinę naszego nieboszczyka - mruknął Scott

- Okej. Jak rozumiem chłopaki spisali właściciela? - popatrzyłam na mężczyznę, który mi przytaknął - Dobra, jakieś ślady są? - padło kolejne pytanie z moich ust

- Monitoring, ale wątpię byś coś znalazła, ponieważ była to szybka akcja. Żadnych odcisków palców, brak narzędzia zbrodni oraz śladów włamania. Jedyne co mamy to nabój i kartkę, która musiała wypaść zabójcy - mówiąc to podał mi jakiś kawałek papieru

Odebrałam go przyglądając mu się uważnie. Na fragmencie kartki był napisany jakiś adres, który będę musiała potem sprawdzić.

- A świadkowie? Ktoś go musiał znaleźć - stwierdziłam

- Świadków brak. Znalazła go pracownica sklepu naprzeciwko niejaka Zoe Lee - odparł

- Dobra, coś jeszcze? - mruknęłam w stronę przyjaciela

- Nie. Jak coś znajdą w laboratorium to dam ci znać. Poza tym trzeba wykonać sekcję zwłok, ale to już zgłoszę chłopakom - odparł

- Dobra, dzięki. Poza tym niezła robota Scott. Lecę w takim razie powiadomić rodzinę, a potem przyjrzę się nagraniom z kamer. Do zobaczenia - pożegnałam się kierując się do auta

- Pa - usłyszałam jeszcze za plecami

Tak jak myślałam czeka mnie ciężka noc. Najpierw muszę zawiadomić rodzinę o tym co się stało, potem rzucę okiem na kamery choć wiem, że raczej nic mi to nie da. Na koniec muszę ogarnąć adres z kartki, ale przede wszystkim trzeba się dowiedzieć co on ma wspólnego z zabójcą. Kończąc swoje przemyślenia wsiadłam do samochodu ruszając do domu zmarłego. Jak się dowiedziałam z dokumentów, które wręczył mi Allen Pan Felix nie miał ani żony ani dzieci. Dodatkowo mieszkał z rodzicami niedaleko swojej pracy. Nie miał żadnych bliższych relacji z innymi. Widocznie był typem samotnika. Będę musiała jeszcze przesłuchać szefa pana Rogera, ponieważ w tym momencie wszyscy są podejrzani. Ale przesłuchaniami zajmę się jutro. Wpierw rodzina Roger. Po kilkunastu minutach dojechałam na miejsce. Zaparkowałam na ulicy przed ładnym jednorodzinnym domkiem. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z pojazdu idąc w stronę wejścia. Nacisnęłam dzwonek czekając aż ktoś mi otworzy. Już po chwili w progu stanęła starsza pani pytając mnie się:

- Dobry wieczór, w czym mogę pomóc?

- Prokurator Veronica Diaz - przedstawiłam się - Mogę wejść? - zapytałam

Kobieta przytaknęła odsuwając się od drzwi, abym mogła przejść. Przekroczyłam próg domu dziękując przy okazji. Udałam się za nią do salonu, gdzie w fotelu siedział starszy mężczyzna.

- Witam, Prokurator Veronica Diaz - ponownie się przedstawiłam kierując słowa do starszego mężczyzny

- Logan Roger, a to moja żona Constance Roger - powiedział ojciec Felix'a

- Czy coś się stało? - Constance zadała mi pytanie

- Tak, ale najpierw usiądźmy - odpowiedziałam prosząc o zajęcie miejsca na kanapie

Państwo Roger posłuchali mnie i usiedli. Ja usadowiłam się na kanapie, kobieta na fotelu, a jej mąż przysiadł na jego oparciu. Wyglądali na zmartwionych, ale nie dziwię im się. W końcu nie codziennie odwiedza cię prokurator. Wzięłam głęboki wdech, po czym zaczęłam mówić.

- Przykro mi o tym mówić, ale wasz syn nie żyje. Został zamordowany w sklepie tuż po tym jak skończył pracę

Matka Felix'a wpadła w histeryczny płacz powtarzając w kółko, że to niemożliwe. Jej mąż tulił ją do siebie aby się uspokoiła. Mimo wszystko widziałam jego puste spojrzenie. Naprawdę im współczułam, ponieważ strata dziecka to coś okropnego.

- Sprawcy jeszcze nie znaleźli - powiedziałam ostrożnie - Ale na pewno zrobimy wszystko co w naszej mocy by tak się stało. Potrzebuję jednak państwa pomocy, inaczej nic nie zdziałamy - dodałam

- Dobrze - odezwał się Pan Logan - Czego konkretnie potrzebujecie?

- Muszę zadać Wam teraz kilka pytań, w porządku? - mówiłam łagodnie żeby nie pogorszyć sytuacji

- Tak - wychrypiała Pani Roger

- Miał żonę albo dzieci? - padło moje pierwsze pytanie

- Nie. Felix nie miał nigdy stałej partnerki ani tym bardziej dzieci -odpowiedziała mi Constance

- Dobrze, a związki jakieś?

- W całym życiu miał tylko dwie dziewczyny. Jedną na studiach, a drugą jak zaczął pracować w sklepie

- Rozumiem, a co z przyjaciółmi? Miał jakiś? - kolejne pytanie do kolekcji

-Syn nigdy nie wchodził w głębsze relacje z ludźmi. Był samotnikiem. Uważał, że zawieranie przyjaźni jest bez sensu. Wiedział, że to tylko na kilka lat, a potem każdy pójdzie w swoją stronę - włączył się ojciec zamordowanego - Miał kilka znajomości z liceum czy ze studiów, ale się rozpadły po pewnym czasie. Obecnie miał jakiś dwóch znajomych z pracy

- Miał może wrogów?

- Z tego co wiem to nie - rzekła starsza pani

- Rozumiem, ale i tak potrzebuję namiary do tych dziewczyn oraz znajomych - rzuciłam - A jakie państwo mieli relacje z synem?

- Zawsze się dogadywaliśmy. Nigdy nie sprawiał nam problemów. Jak coś go trapiło to przychodził, aby o tym z nami porozmawiać. Nie chodził na imprezy, nie pił ani nie ćpał. Jako nasze jedyne dziecko był naszym oczkiem w głowie - westchnęła pani Roger

- Głównie chodził do pracy, na zakupy lub na spacer. A potem siedział w swoim pokoju - dorzucił mężczyzna

- W porządku rozumiem. Proszę na razie abyście Państwo nie ruszali rzeczy syna. Jutro przyjedzie ekipa w celu przejrzenia ich. Może na coś trafią. Ode mnie to wszystko. Dziękuję za pomoc. Na pewno złapiemy zabójcę waszego syna, a jeśli sobie coś Państwo przypomną to proszę dzwonić tu jest moja wizytówka - powiedziałam wręczając im kawałek papieru

- Dobrze, jak coś to skontaktujemy się z Panią - odparł pan Logan

- Dobranoc - pożegnałam się i wyszłam

Wróciłam do auta, wsiadłam do środka i odpaliłam pojazd by po chwili być już w drodze do domu. Najcięższe za mną pomyślałam sobie. Jak wrócę przejrzę kamery. Może to coś da.



Hej wszystkim! Witam w kolejnym rozdziale. Jak widzicie akcja zaczyna się rozwijać, a niedługo nabierze tępa. Wiem, że jesteście pewnie ciekawi głównego bohatera, ale wytrzymajcie proszę jeszcze chwilę. Na wszystko przyjdzie odpowiednia pora :) Nie przedłużam już i lecę pisać dalej. Dbajcie o siebie. Do następnego! Buźka!

El amor vencerá todoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz