Siedziałam w samochodzie słuchając, chyba najgorszej piosenki jaką kiedykolwiek słyszałam. A był to Rap. Nienawidzę rapu. Ale nie mogłam tego przełączyć, dlatego że nie jest to mój samochód, tylko przystojnego blondyna o zniewalających prawie czarnych oczach. Patrzałam się na niego co, zresztą zauważył.
-Co tam mała? - Zapytał. Jego usta uformowały się w uwodzicielski uśmiech, a ręka leżała swobodnie na moim kolanie.
-Mała? Serio? - Zrzuciłam jego rękę i spiorunowałam go wzrokiem. No dobra... Próbowałam to zrobić co napewno nie wyszło.
On odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał raczej nie zadowolony.
-Mmmm... Widzę, że ktoś lubi pyskować. - Prawie wymruczał ostatnie słowa.
Za kogo ten koleś się uważa?!
Powoli zaczyna mnie denerwować.
-Mógłbyś przestać? - Zapytałam starając się, żeby mój głos nie trząsł się, co zresztą wyszło mi doskonale. - Może mi się przedstawisz, co? - Powiedziałam unosząc konciki ust.
Zobaczyłam, że skrzywił się ale zaraz potem uśmiechnął się tak, że można było zobaczyć jak idealne ma zęby.
-Ian Jackson. - Przedstawił się. - A ty to...? Bo jakoś nie kojarzę tej twojej ślicznej Buźki. A napewno bym ją zapamiętał. No nie tylko buźkę... - Mówiąc to zerknął na mnie z ukosa mierząc z góry do dołu.
Co za bezczelny facet!!!
-Nie patrz się tak bo oczy Ci z wrażenia wylecą. - Wyleciało mi z ust nie wiem nawet kiedy.
JAK MOGŁAM POWIEDZIEĆ COŚ TAKIEGO!!!!!
Riposty dla pierwszaka...
-Oj, ktoś tu się denerwuje? - Zapytał jednocześnie śmiejąc się.
Na moje szczęście byliśmy już pod szkołą. Gdy chłopak zatrzymał pojazd, szybko odpiełam pasy i złapałam za klamkę. Zamknięte.
-A ty gdzie się tak spieszysz? Mamy jeszcze czas... - Przybliżył się do mnie z (niestety) wiadomym mi zamiarem. Zaczęłam jeździć ręką po boku samochodu w poszukiwaniu guzika. Po trwających wieczność sekundach odnalazłam guzik i go nacisnęłam. Drzwi zostały odblokowane. Nacisnęłam na klamkę i wyskoczyłam z auta. Blondyn uderzył głową w zatrzaskujące się drzwi. Przeklnął i złapał się za czoło. Prawdopodobnie będzie na nim siniak. Albo guz.
-Do zobaczenia! - Krzyknęłam do niego bezskutecznie próbując nie śmiać się. - Tak przy okazji jestem Alice! - Uśmiechnęłam się i odwróciłam w stronę szkoły. Pobiegłam bo nie wiedziałam co Ian mógłby mi zrobić, jakby się otrząsnął. Nie znam go, a jak narazie nie sprawiał wrażenia miłego chłopaka. Wchodząc do szkoły spojrzałam na tablicę, aby sprawdzić jaką lekcje miałam pierwszą. Chemia. Czyli 3 piętro. Zaczęłam wspinać się po schodkach, ponieważ nie ma sensu, żebym biegła. Moja kondycja jest... Przepraszam jaka kondycja?! Wchodząc na swoje piętro moje płuca już prawie wysiadały. Podeszłam pod gabinet chemiczny i oparłam się o ścianę, by zaczerpnąć powietrza.
-A ty co maraton przebiegłaś ? - Zapytał mnie jakiś głos.
Podniosłam głowę. Max stała naprzeciwko i przyglądała mi się z zaciekawieniem.
-Te... Schody.. Ja... Nie... Daję... Rady - Wyspałam robiąc przerwy między wyrazami.
Moja przyjaciółka wybuchnęła śmiechem. Złapała mnie za ramię i poprowadziła do klasy ciągle śmiejąc się.
Przepraszam!!!
Rozdział miał być we wtorek tydzień temu i nie taki krótki ://
Obiecuję, że w ciągu 2 dni dodam następny :*
Tymczasem wy Komentujcie i głosujcie :D
(tak wiem, że robię mnóstwo błędów XD )
CZYTASZ
The Queen of Singing
Teen Fiction[Opowiadanie w trakcie poprawy] Przeprowadziłam się do Seattle bo mój brat tak chciał. Zawsze trzymałam się na uboczu. Nie chciałam by ktokolwiek dowiedział się kim jestem. Przeprowadzka miała mi w tym pomóc. Mój brat twierdził, że w Seattle nikt mn...