26

516 28 5
                                    

Ciche pukanie do drzwi, zakończyło tą przeraźliwie męczącą ciszę. Zerwałam się z łóżka, ale nie zareagowałam. Czekałam dalej. Pukanie rozległo się po raz drugi, ale tym razem odrobinę głośniej. Już miałam wrzasnąć, aby ten ktoś spadał, ale nie zdążyłam.
-To ja, Aaron. Mógłbym wejść?
Bardzo zdiwiwiłam się, że to on. Bo przecież co on mógłby tutaj robić...
Wyprostowałam się i zaprosiłam go do pokoju. Drzwi uchyliły się ostrożnie i blondyn natychmiast pojawił się po drugiej ich stronie.
Ze zmieszaną miną usiadł na rogu łóżka. Minęła chwila i podniósł głowę.
- Lubiłaś go, prawda? - pytanie to zadał powoli, ostrożnym tonem, najwidoczniej aby mnie nie urazić.
Nie wiedziałam co miałabym mu odpowiedzieć. Przecież wiedziałam jaki on jest, liczyłam chyba na szczęśliwe zakończenie, w którym to księżniczka poznaje księcia na białym koniu, który natychmiastowo się w niej zakochuje.
Jedna rzecz była prawdą, ale jak widać tylko jedna.
- Tak, lubiłam. - odpowiedź padła po dluzszej chwili - Ale to wszystko moja wina, ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a ja od niego tego oczekiwałam.  Uwierzyłam w jego słowa jak głupia. Naprawdę czuję się jak w jakiejś hiszpańskiej telenoweli...
Aarona najwyraźniej rozbawił mój potok słów, bo wybuchnął śmiechem...
Ciężko było zatrzymać tą lawinę, lecz po dłuższym czasie udało mi się tego dokonać.
- I co teraz zamierzasz? - spytał czerwony od uśmiechu Azjata.
- Jak to co? - to pytanie naprawdę wprowadziło mnie w osłupienie - Nadal będę się uczyć tutaj, a on jest już prawdopodobnie gotowy do wyjazdu.
- Poradzisz sobie z tym wszystkim?
- No chyba jakoś muszę, no nie? Tyle lat radziłam sobie z tym wszystkim, wiec myślę, że tetaz też dam. Jestem kłębkiem nerwów, to fakt ale cóż ja na to poradzę...
- Ale przecież teraz masz mnie! - krzyknął oburzony.
- Wybacz, ale właśnie kolejna osoba, która powiedziała, że mogę jej zaufać, zdradziła mnie pod moim dachem, także wybacz...
- Wypraszam sobie, nie porównuj mnie do tego śmiecia.  - teraz dopiero zobaczyłam wściekłego Aarona - A właśnie... Skoro on dostał szansę, to dlaczego ja jej nie dostanę? Myślę, iż jestem godzien zaufania. - kiedy po dłuższej chwili nic nie odpowiedziałam, odkaszlnął i znowu zaczął mówić - Przez pewien czas byłem brany pod uwagę do roli twego małżonka, co ty na to?
Teraz to ja zaczęłam się śmiać.
To wszystko mnie przytłaczało. Czy miał on rację? Czy to znowu glupia strona mnie pragnęła  zaufać mężczyźnie? Nic juz nie wiem...

___________
Takie małe coś na zachętę.
Naprawdę proszę o komentarze bo bez nich to naprawde kiepsko...

The Queen of Singing Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz