Szepty wiatru cz. 1

209 23 177
                                    

Stara willa na wzgórzu stała w ogniu, rozświetlając panujący dookoła mrok. Przed budynkiem w świetle szalejącego ognia, majaczyło kilka cieni postaci, uparcie wpatrujących się w pożogę, jakby tylko czekali, aż z domu zostanie jedynie pogorzelisko. Wsłuchiwali się w odgłos trzaskających płomieni. Co jakiś czas pod wpływem temperatury pękała kolejna szyba. Jedna ze ścian chyliła się powoli ku upadkowi. Języki ognia sunęły po poczerniałych deskach, ale oni trwali tam niewzruszeni, cierpliwi. W końcu ze środka wydobył się przeraźliwy krzyk...

***


Kornelia powoli otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju, by upewnić się, że to, co widziała, było jedynie snem. Odetchnęła z ulgą. Elektryczny zegar na komodzie wskazywał dziewiątą. Dla niej za wcześnie na pobudkę. Przewróciła się na drugi bok, ale gdy tylko usłyszała odgłos otwieranych drzwi, a później kroków na skrzypiącej podłodze, wiedziała, że nie ma szansy na dalsze leniuchowanie. Nie pomyliła się. Po chwili ktoś szarpnięciem odsłonił zasłony w jej pokoju, wpuszczając do środka promienie słońca.

- Cholera, dlaczego tak agresywnie? - mruknęła dziewczyna.

Zmrużyła oczy, które dopiero przyzwyczajały się do światła.

- Już prawie południe - odpowiedział jej głęboki męski głos.

Przetarła dłonią oczy, wzdychając cicho.

- Pięć minut prywatności i zaraz zejdę - powiedziała błagalnym tonem.

- Tylko pięć, Nel - odparł spokojnie. - Nie możemy dłużej czekać.

Nie miała zamiaru testować jego cierpliwości. Gdy tylko wyszedł, zeskoczyła z łóżka. Wyciągnęła z torby świeże ubrania i ruszyła do łazienki. Rozczesała czarne jak węgiel włosy i jak zawsze zaplotła je w gruby warkocz. Przyjrzała się krytycznie własnemu odbiciu. Nie miała czasu na makijaż. Wyciągnęła z kosmetyczki tylko czarną kredkę i podkreśliła nią oczy. Uśmiechnęła zadowolona z efektu. Mając na uwadze słowa mężczyzny, pospiesznie zeszła na dół.

- Czołem, panowie! - rzuciła, wpadając do przestronnej kuchni.

Prawie potknęła się o stojącą przy wejściu skrzynię. Obrzuciła ją surowym spojrzeniem i usiadła do stołu.

- Hej - odpowiedziały jej zmęczone głosy.

Domek, który wynajęli, urządzono w stylu góralskim. Praktycznie wszystko było tu z drewna - od ścian i podłogi, aż po półmiski i patery. Jedynym wyróżniającym się elementem był oszklonymi taras i jeden z pokoi na piętrze z dużym oknem zamiast ściany. Połączenie nowoczesności i folkloru. Z zewnątrz dom prezentował się dość dziwacznie. Charakterystyczny ścięty dach wyglądał jak grot strzały wymierzonej w niebo. Nel od razu zaklepała sobie najmniejszy pokój na końcu korytarza. Za mały dla innych, idealny dla niej. Z okna rozciągał się widok na Tatry, który na żywo prezentował się znacznie lepiej niż na pocztówkach. Miejscowość nosiła dość zabawna nazwę - Górka. Nel rzadko jeździła na wycieczki, właściwie wcale, nie licząc kilku wakacyjnych wyjazdów organizowanych przez dom dziecka, w którym się wychowywała. Dlatego teraz z zachwytem spoglądała na rysujące się w oddali wierzchołki. Miała wrażenie, że nie wszyscy podzielali jej euforię, w końcu nie przyjechali tu, by podziwiać uroki gór. Przyjrzała się dwóm mężczyznom siedzącym przy dużym, sosnowym stole. Igor - wysoki, muskularny brunet pochłaniał właśnie tosty z serem i szynką.

- Stary, zamierzasz tu przezimować? Bo chyba tylko grizli jedzą więcej. - Olo zaśmiał się, spoglądając na pełen talerz kolegi.

Nel uśmiechnęła się mimowolnie. Igor zawsze przed polowaniem najadał się do syta, a ją dziwiło, że jest w stanie poruszać się po takim obżarstwie.

Szepty Wiatru Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz