Ścieżka, którą jechali, urwała się tuż przed złocistą łuną. Resztę trasy przeszli pieszo, przeciskając się przez gęste zarośla.
- Mamy mało czasu, nie myślałem, że otwieranie bariery pójdzie jej tak sprawnie - powiedział Siwy.
Olo podążał za Łowcą, który narzucił szybkie tempo. Nigdy nie narzekał na swoją kondycję, ale w tej chwili opadł z sił wyjątkowo szybko. Oddech przyspieszył, bicie serca też, chociaż nie był pewien, czy nie było to spowodowane strachem, który zaczął wzrastać, od kiedy wyszli z samochodu. Na domiar złego, poczuł ucisk w lewym boku, a lewą kostkę rozharatał o wystający z ziemi konar.
Gdy wydawało mu się, że zaraz całkiem straci siły, Siwy zatrzymał się. Kilka kroków przed nimi rozciągała się pomarańczowa poświata. Miała kształt okręgu wielkości koła samochodowego. Migoczące iskierki przeskakiwały z miejsca na miejsce, tworząc delikatne żyłki. Las za portalem wyglądał całkiem normalnie, ale Olo miał wrażenie, że coś porusza się za migoczącymi nitkami, tak jakby patrzył na płomienie, które zniekształcają obraz wokół. Siwy w tym czasie zdążył wyciągnąć lniany woreczek i rzucił nim w jego kierunku. Olo złapał go w ostatniej chwili.
- Wiesz, jak wygląda znak Żmija?
Olo potwierdził skinieniem. Od razu przywołał w pamięci obraz węża z trzema głowami wpisany w okrąg. Przez następne kilka minut wykonywał polecenia Łowcy. Wszystko wydawało się proste i szło im bardzo szybko. Najpierw narysowali koło, a później Olo posypał jego kontury proszkiem z woreczka.
- Syp dokładnie, na liniach nie może być żadnej luki.
Gdy skończył, Siwy kazał mu nakreślić na środku znak Żmija - mitycznego stwora uważanego za jedno z wcieleń boga Welesa. Symbol Strażników przedstawiający węża uważanego za ich opiekuna. Olo nie wydało się to ani trochę dziwne, w końcu Strażnicy zajmowali się unicestwianiem demonów. Najwidoczniej Siwy musiał znać ich sposoby, a proszek, przypominający sproszkowane zioła, był pewnie jakąś magiczną bronią na szyszymory.
- Świetnie - powiedział Siwy, gdy Olo skończył swoje dzieło. - Rodzice cię uczyli?
- Opowiadali mi różne legendy, pokazywali bestiariusze. Często snuli opowieści o tym, jak wygląda życie w Nawii. Chyba za nią tęsknią. Ja byłem za mały, żeby to pamiętać... - urwał w połowie.
Przypomniał sobie, że jedyne wspomnienie z tamtego świata, to łąka usiana różnokolorowymi kwiatami, zapach bzu i szmer strumyka. Nic więcej. Nie wiedział, dlaczego akurat to zapadło mu w pamięć. Nie pamiętał, jak wyglądał jego dom, nie pamiętał żadnego z mieszkańców, sąsiada, kapłana, nie pamiętał, jak wyglądali jego koledzy, ale wspomnienie kwiatów zostało z nim na zawsze. Wydawało mu się to zabawne.
- Pamiętam tylko łąkę - powiedział Olo, uśmiechając się do siebie pod nosem.
- Czasem zapamiętujemy rzeczy, które nie mają żadnego znaczenia tylko po to, by nie cierpieć, wracając do tych ważniejszych. Jeśli to miłe wspomnienie, to chyba jesteś szczęściarzem.
- Uważasz, że lepiej nie pamiętać? - Pytanie samo wypłynęło z ust Olo.
Siwy nie odpowiedział. Przez moment przyglądał się stworzonej przez nich pułapce. Olo zauważył, że myślami jest gdzieś indziej, być może w lesie po drugiej stronie bariery. Z jego wyrazu twarzy wywnioskował, że cokolwiek sprawiło, że musiał opuścić Nawię, na pewno nie było dla niego niczym przyjemnym.
- Może tak byłoby lepiej... - zaczął niespodziewanie Siwy - ale gdyby nie te cholerne wspomnienia, nie nauczylibyśmy się wyciągać wniosków z przeszłości i w kółko popełnialibyśmy te same błędy.
CZYTASZ
Szepty Wiatru
ParanormalStara rezydencja na wzgórzu, wzbudza strach wśród okolicznych mieszkańców. Razem z wiatrem zjawiają się w niej z pozoru obce sobie osoby. P.S. Nudne jak flaki z olejem xD ale zapraszam. Jakiś typ, który mocno przypomina Wiedzmina i ugania się za de...