Kornelia cz. 3

14 2 9
                                    

Kornelia ocknęła się nagle, obudził ja zimny podmuch wiatru. Była w tej samej jaskini, do której wcześniej zaprowadził ją nieznajomy. Słyszała głosy Olo i Igora, chociaż ich nie widziała. Wiedziała, że są blisko, ale nie umiała się z nimi w żaden sposób porozumieć, zupełnie jakby była zamknięta we własnym ciele, które stało się skorupą odgradzającą ją od rzeczywistości. Teraz jednak wszystko zniknęło, pozostawiając ją samą w ciemności. Prawie samą.

Czuła, że ktoś jest obok. Cienie towarzyszyły jej na każdym kroku, szepcząc w jej głowie. Na początku był to straszny chaos. Z całych sił starała się uporządkować myśli. Niespodziewanie w jaskini rozbłysło światło. Maleńkie iskierki unosiły się w powietrzu, delikatnie oświetlając skalny korytarz.

Nie opieraj się.

Musisz nas wysłuchać…

– Kim jesteście?

Odwróciła się błyskawicznie, gdy usłyszała trzask za swoimi plecami, jednak nikogo nie dostrzegła. Stanęła nieruchomo, nasłuchując uważnie, aż kątem oka dostrzegla cień. Obróciła się, ale tam również nikogo nie zobaczyła. Kręciła się wokół własnej osi, próbując dojrzeć to, co cały czas przed nią umykało. Głosy w jej głowie nasilały się, powodując ból.

– Przestańcie! – wykrzyczała z całych sił, łapiąc się za skronie.

Ty też. – Usłyszała szept. – Nie szukaj nas. Nie musisz nas widzieć, by nas zauważyć.

– Kim jesteście? - zapytała jeszcze raz.

Przecież wiesz, towarzyszymy ci od zawsze.

Nie musiała zadawać więcej pytań. Właściwie od początku doskonale wiedziała, kim są otaczające ją cienie. Były zbłąkanymi duszami, które nie przeszły na drugą stronę. Miała z nimi do czynienia zbyt często, by się tego nie domyślić. Bardziej interesowało ją, dlaczego jest ich tak dużo i co robi w tej jaskini sama?

– To jakiś sen?

Smukły cień zamajaczył na ścianie naprzeciwko. Kornelia postanowiła skupić na nim swój wzrok. Gdy tak się koncentrowała, głosy w jej głowie zaczynały cichnąć, a ponad tymi najgłośniejszymi wybijał się tylko jeden. Kobiecy i delikatny.

Daliśmy ci czas. Potrzebujemy go, by porozmawiać. Jesteś jak most, który łączy kilka światów. Ty i on. Razem.

Kornelia niewiele rozumiała ze słów zjawy. Zaczęły nachodzić ją wątpliwości, bała się, że to kolejna sztuczka demona.

To nie żadna sztuczka – usłyszała w swojej głowie.

Prawie zapomniała, że głosy cały czas tam tkwią.

– Zwariowałam – szepnęła.

Nie! – wykrzyczała zjawa.

Z mroku wyłoniła się trupio blada twarz o niewyraźnych rysach. Jej oczy były intensywnie błękitne, a wąskie usta miały kolor czerwonego wina.

– Posłuchaj mnie uważnie, dziecko – zaczęła łagodnie. – Nie pozwól sobie wmówić, że to szaleństwo. Tyle już przetrwałaś i tyle jeszcze przed tobą, ale jesteś świadoma swojego daru, dobrze go wykorzystujesz. Musisz jednak wiedzieć, że twoja rola jest dużo większa.

– Chcecie, żebym przeprowadziła was na drugą stronę?

Podświadomie wyczuwała, że w jaskini znajduje się dużo więcej duchów, które z jakiegoś powodu nie mogą opuścić tego miejsca.

Nie – odparła wyraźnie rozbawiona – to nasze miejsce, nasza dola. Ty też musisz znaleźć swoje. Chociaż twoim przeznaczeniem jest podążać za wiatrem, to twoje serce i tak będzie tkwić tylko w jednym miejscu.

Szepty Wiatru Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz