Liście na drzewach miały barwę intensywnej zieleni jak po nałożeniu jednego z instagramowych filtrów. Słońce, mimo iż świeciło wysoko w górze, nie raziło oczu, a przecież Kordian spoglądał wprost na nie. Odruchowo przysłonił twarz dłonią, która w tym momencie wydała mu się dziwnie wiotka. Zamachął nią kilka razy. Zauważył, że wykonywane przez niego ruchy były mniej płynne, wolniejsze. Chwilę zajęło, zanim zrozumiał, że jego kończyna działa z opóźnieniem. Zmrużył oczy i rozejrzał się po okolicy. Otaczały go intensywnie zielone pnącza i drewniane ściany. Wyglądało to tak, jakby znajdował się w budynku, który pochłonęła roślinność. Obracał się raz w jedną, raz w drugą stronę i ciągle widział to samo. Śnił, a kiedy w końcu sobie to uświadomił, obudził się.
Podniósł się na łokciach i poczuł, jak coś strzeliło mu w stawach. Poruszył głową na prawo i lewo, rozluźniając napięte mięśnie. Źle spał. Czy było to winą dziwnego snu? Nie chciał spoglądać w okno. Pamiętał, że wystarczy dosłownie rzut okiem i człowiek zapomina, o czym śnił. Nigdy nie wierzył w takie bzdury, ale po ostatnich wydarzeniach wolał dmuchać na zimne. Nie był pewien, co jeszcze mogło okazać się prawdą. Odrzucił kołdrę i usiadł na łóżku. Spojrzenie utkwił w bałaganie na biurku. Spoczywający tam smartfon przypomniał mu o intensywnych kolorach liści. Odwrócił twarz w stronę okna, żeby porównać je z tymi na zewnątrz.
– Szlag! – Zacisnął powieki.
A jednak obrazy nie zniknęły z jego pamięci. Otworzył oczy i pokręcił głową.
– Kordianie, idiota z ciebie. Może potrafisz też przesuwać przedmioty siłą woli, hm?
Pokusa, by to sprawdzić, okazała się zbyt wielka. Spojrzał na długopis leżący tuż obok kolekcjonerskiej figurki Batmana. Wpatrywał się w mniejszy z przedmiotów, spinając przy tym wszystkie mięśnie, co tylko wywołało ból w karku. Syknął cicho. Ostatecznie porzucił próby testowania swoich umiejętności, aby przypadkiem nie nadwyrężyć już i tak obolałych mięśni. Podszedł do okna, masując kark. Złota jesień pozostała wspomnieniem, drzewa były teraz zupełnie nagie, a ulice wysprzątane z każdego liścia. Dlaczego więc w swoim śnie widział je takie zielone? Widział przeszłość, czy przyszłość? Próbował przypomnieć sobie szczegóły, ale były to tylko nic nieznaczące obrazy – drzewa, liście, słońce i ten dom, może chata. Sam nie był pewien. Żadnych postaci, ani śladu zjaw. Kordian zbliżył twarz do szyby, która już po chwili zaparowała pod wpływem jego oddechu.
Kiedyś nie przejąłby się taką błahostką, w końcu sny czy koszmary nie były niczym nadzwyczajnym, ale teraz patrzył na to zupełnie inaczej. Doszedł do wniosku, że jest tylko jeden sposób, by przekonać się, czy sen faktyczne ma jakieś znaczenie i tylko jedna osoba, która może udzielić mu odpowiedzi na te pytania. Napisał wiadomość do Kornelii, a potem, ociągając się, ruszył do łazienki. Wszystkie poranne czynności wykonywał machinalnie, jego myśli krążyły teraz wokół dziewczyny i jej przeszłości. Czuł się nieswojo, wiedząc, że nie miała w dzieciństwie żadnego oparcia, takiego, na jakie on mógł liczyć w każdej chwili. Wzdrygnął się na myśl o siedmiolatce wyszydzanej przez rówieśników, nierozumianej przez opiekunów.
Starannie ułożył włosy, obserwując odbicie w lustrze. Nie poznawał sam siebie. Przyjrzał się bliżej swojej twarzy. Czy czegoś mu brakowało? Trądziku, którego pozbył się w zeszłym roku? Zarostu? Doskonale wiedział, że chodzi o coś zupełnie innego. Gdzieś tam był ktoś taki jak on, sprawiając, że sam pozostawał niepełny. Uczucie nasilało się, gdy zbyt długo pozostawał z dala od Kornelii. Na końcu jego języka czaiło się słowo, którego nie umiał wymówić, chociaż parę razy powtórzył je już w myślach. Siostra.
– Kordianie!
Omal nie wypuścił z ręki grzebienia. Wyskoczył z łazienki, jakby spoglądanie w lustro było czymś niedozwolonym. Założył w biegu bluzę i zbiegł na dół.
CZYTASZ
Szepty Wiatru
ParanormalStara rezydencja na wzgórzu, wzbudza strach wśród okolicznych mieszkańców. Razem z wiatrem zjawiają się w niej z pozoru obce sobie osoby. P.S. Nudne jak flaki z olejem xD ale zapraszam. Jakiś typ, który mocno przypomina Wiedzmina i ugania się za de...