Cienie przeszłości

5 3 3
                                    

Resztkami sił doczołgał się do drewnianego kościółka. Tam ukrył się za jedną z law. Miał niewiele czasu, a z rany dalej sączyła się krew. Urwał kawałek materiału i obwiązał sobie nim zranioną nogę. Jednak nie to było najgorsze. Dwie małe ranki na jego barku piekły, jak gdyby ktoś przykładał mu rozżarzone węgle. Ukąszenie wąpierza było dla niego niegroźne, ale w połączeniu z trucizną, która osłabiała jego organizm, mogło okazać się katastrofalne w skutkach.

Przymknął powieki i nasłuchiwał. Na zewnątrz panowała cisza, ale on wiedział, że demony czają się gdzieś w ciemności na zewnątrz. Chwycił srebrny łańcuch. Nigdy nie używał innej broni. Ta wywoływała w przeciwnikach ironiczne uśmieszki, ale sprawdzała się jak żadna inna. Była niezastąpiona. Wstał, opierając się o sękatą ścianę. Zacisnął drugą dłoń mocniej na łańcuchu, aż ogniwa zaczęły błyszczeć. Złote iskierki przeskakiwały po jego palcach.

Zastanawiał się, co powinien teraz zrobić i jaką taktykę obrać. Przecież już nie raz wychodził z takich opresji. Tym razem też się uda, tylko musi zaatakować ich z zaskoczenia. Problem był jednak zgoła inny i tkwił w jego głowie. Nie umiał przestać myśleć o tym, że został zdradzony i porzucony na pastwę trzech demonów. Musiał skupić się na przetrwaniu, zamiast roztrząsać to, że dał się oszukac. Wziął głęboki wdech. Dasz radę – powtarzał w myślach. Dasz radę. Niespodziewanie w jego głowie rozeszło się ciche nawoływanie…

– Siwy!

Łowca ocknął się z letargu.

– Ej Siwy, halo tu ziemia – powiedział Olo, wychylając się z tylnego siedzenia.

– Zamyśliłem się.

Olo i Igor wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia. Siwy zignorował to. Nie miał ochoty wchodzić z nimi w dyskusję, a zwłaszcza zwierzać się ze swoich problemów. Od kilku dni męczyły go koszmary, w których pojawiały się demony z przeszłości i jak na ironię, nie była to tylko metafora. Kiedy wyjeżdżali z Górki z nowym zleceniem, nie spodziewał się, że obudzi ono w nim aż tak intensywne wspomnienia. 

– Co jest? – zapytał Siwy, gdy cisza się przedłużała.

– Jesteś pewien, że to właściwie miejsce? Przez całą drogę milczałeś, nic nam nie zdradziłeś – zapytał Igor.

– No właśnie, czego my tutaj w ogóle szukamy? – żachnął się Olo.

Siwy bez słowa wyciągnął kartkę z kieszeni spodni. Podał ją Igorowi, a ten rozwinął ją i przebiegł wzrokiem po tekście. Olo nachylił się nad nim, robiąc to samo. Zwitek papieru był wycinkiem z gazety z zeszłego tygodnia.

– Makabryczne odkrycie w lesie. – Przeczytał Olo. – Zwłoki młodej kobiety.

– W tym lesie? – dopytywał Igor.

– Tak, zrobiłem wcześniej mały wywiad – wyjaśnił krótko Siwy.

Wyciągnął kolejną kartkę. Mężczyźni spojrzeli na nagłówek, a po chwili Olo niespodziewanie wybuchł śmiechem.

– Stary, teraz to ja już nic z tego nie rozumiem.

– Przyznam, że ja też – dodał Igor. – Jaki związek mają ze sobą te zwłoki i… zaraza, która zabija zwierzęta.

– Kury – rzucił Olo, powstrzymując uśmiech.

Siwy przygryzł wargę, a potem powoli i spokojnie wyjaśnił:

– Kto zabija ludzi i zwierzęta, nie zostawiając śladów? Prawie. Bo daje sobie głowę uciąć, że gdyby sprawdzić ciało, to byłyby tam dwie maleńkie rany.

Szepty Wiatru Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz