Igor cz. 1

9 3 5
                                    

Słowem krótkiego wstępu, stwierdziłam, że w retrospekcjach podam kiedy dane wydarzenia miały miejsce (mniej więcej).

2 lata wcześniej...

Wąska uliczka była zatłoczona, a drogę co chwila przecinał jakiś przechodzień. Igor ostrożnie zaparkował samochód i ruszył w stronę rynku. Kolorowe stragany zachęcały, by rzucić okiem na towar wystawiony na stołach. Mężczyzna kluczył alejkami, starając się nikogo nie potrącić, jednocześnie spoglądając na listę zakupów, którą trzymał w dłoni. Mimo swojej postury, masywnych ramion i wzrostu, który wyróżniał go spośród tłumu, stąpał ostrożnie i delikatnie. Nawet nie patrząc przed siebie, umiał omijać wystających przy stoiskach gapiów albo przepychających się klientów. Podniósł wzrok, gdy dotarł na skraj alejki. Młoda kobieta przywitała go uśmiechem. Stół, za którym stała, uginał się pod kolorowym towarem. Warzywa i owoce kusiły przechodniów, którzy przystawali na chwilę obok.

- Hej, Igor! - zawołała radośnie. - Dawno cię nie widziałam.

- Byłem ostatnio trochę zajęty - powiedział, podając jej listę.

Dziewczyna przebiegła ją wzrokiem, a później zaczęła pakować odpowiednie produkty do torby.

- Co u twojej mamy?

- W porządku. Ma się dobrze - odparł krótko.

Jego odpowiedzi ograniczały się zazwyczaj do kilku słów. Wiele osób uważało go przez to za mrukliwego, ale on po prostu nie lubił dużo mówić. Marta była jedną z niewielu osób, którym nie przeszkadzała jego małomówność. Może dlatego, że sama mówiła za dwóch, a Igor był dobrym kompanem do rozmów. Umiał słuchać ludzi.

- Słyszałam coś o redukcji etatów w tartaku. Podobno chcą go zamknąć, jeśli nie znajdzie się nowy właściciel. To największy zakład w okolicy. Byłoby szkoda.

Wszystkie słowa wydusiła na jednym tchu, spoglądając na niego spod półprzymkniętych powiek. Igor domyślał się, do czego zmierza ta rozmowa.

- Wiesz coś o tym? W końcu masz informacje z pierwszej ręki.

Igor nie lubił plotkować, dlatego tylko wzruszył ramionami. Chociaż doskonale wiedział, że sam może stracić pracę. Myślał o tym każdego dnia, odkąd dowiedział się, że tartak upada.

- Nie bardzo orientuję się w sytuacji, ale mam nadzieję, że to tylko plotki. Jeszcze nikogo nie zwolnili - powiedział wymijająco.

- Całe szczęście.

Kobieta zważyła kilka dorodnych pomidorów, które również spakowała do torby z zakupami. Przez kolejnych parę minut opowiadała o początkach tartaku i swojej rodzinie, która pracowała tam od pokoleń, by następnie wspomnieć coś o wypadku nad potokiem. Igor słuchał tego wszystkiego w milczeniu, dopóki nie poczuł, jak ktoś ociera się o jego plecy. Odwrócił się i zobaczył starszą kobietę. Była dość niska i pulchna, miała czarny płaszcz i czerwoną chustę zarzuconą na ramiona. Stanęła obok niego, przyglądając się koszom z owocami. Kręciła przy tym nosem i pomrukiwała cicho. Na sekundę podniosła głowę do góry i zmierzyła Igora wzrokiem, parskając przy tym cicho. Później wróciła do oglądania towaru.

- To wszystko - oznajmiła Marta.

Igor na chwilę zapomniał, gdzie się znajduje i wyłączył się z rozmowy. Marta jednak tego nie zauważyła, bo zadowolona podała mu torbę z zakupami.

- Jak zwykle miło było cię zobaczyć i porozmawiać. Wpadnij kiedyś na ciasto - dodała, rumieniąc się delikatnie.

- Chętnie - odparł machinalnie.

Szepty Wiatru Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz