Podniosłam się ciężko oddychając. Złapałam się za bolącą głowę. Rozejrzałam się i zobaczyłam że jestem w quinjecie z całą resztą.
-Co się stało?- zapytałam resztę Avengers wstając
-Czarownica skopała nam tyłek- powiedział Steve opierając się o stół
-A gdzie Banner i Tony?- dopytywałam Steve westchnął
-Wiedźma obudziła zielonego, a Tony za nim poleciał. Właśnie na nich czekamy.- odpowiedział Clint. Nagle do quinjeta wszedł mój ojciec i doktor Banner
***
Był już wschód a my dalej nie wiedzieliśmy gdzie lecimy. No może poza Clintem.
Siedziałam i patrzyłam się tępo przed siebie. Nie zwracałam uwagi na nic ani na nikogo.
Cały czas myślałam p tym co widziałam, albo śniłam...? Nie mam pojęcia co to było. Celestialska krew? Co to do cholery jest? I o co chodziło z tym odbiciem? To byłam ja? Albo może ta mroczniejsza cześć mnie?
Tyle pytań i zero odpowiedzi. Gdyby tylko była przy mnie mama... ona pewnie odpowiedziałaby na to wszystko. Na ojca nawet nie mam co liczyć, nigdy nie wspominał o mamie, widziałam tylko kilka jej i mojego taty zdjęć jak byli młodzi od Howarda Starka, mojego dziadka, który zachował kilka zdjęć.
Uznałam że muszę się pozbierać. Nie mogę być rozkojarzona, jakimiś głupimi wizjami które pewnie i tak nie są prawdą. Podeszłam do Clinta który siedział za sterami.
-Może chcesz się zamienić?- spytałam opierając się o fotel
-Nie trzeba, dzięki.- odparł z uśmiechem
-Gdzie lecimy?
-Do kryjówki- odpowiedział krótko a ja pokiwałam głową i wróciłam na poprzednie miejsce.
Kilka godzin późnej wylądowaliśmy na jakiejś farmie, gdzie na samym środku znajdował się dom i najprawdopodobniej szopa.
Wyszliśmy z quinjeta, i ruszyliśmy za Clintem w stronę domu.
-Gdzie my jesteśmy?- zapytał Thor
-W kryjówce- odpowiedziałam wchodząc po schodach
Weszliśmy do domu, muszę przyznać, że w środku był równie piękny jak na zewnątrz. Nawet z daleka było czuć ciepło, płynące stąd.
Nagle nie wiadomo skąd wyszła bardzo ładna brunetka, która chyba była w ciąży.
-Cześć kochanie- zwrócił się do kobiety Clint. „Kochanie", zmarszczyłam brwi. Okej o co tu chodzi?- Koledzy wpadli. Przepraszam że nie uprzedziłem.- dodał, a kobieta powiedziała ciche „Hej" i pocałowała krótko mężczyznę.
-To jest oczywiście agentka- stwierdził Tony
-Kochani, poznajcie Laure.- Clint przedstawił kobietę która się do nas uśmiechnęła, co odwzajemniłam
-Nie musicie się przedstawiać- spojrzała na każdego z nas
-Tata!!- usłyszeliśmy głos dzieci, które zaczęły zbiegać po schodach
-A, to są... mali, agenci?- ojciec wskazał na dzieci, które zaczęły się przytulać do Bartona
-Okej, pogubiłam się.- powiedziałam zmieszana
-To jest moja żona- Hawkeye wskazał na kobietę- A to są moje dzieci. Lila i Cooper- przedstawił dzieci, które zaczęły się ma mnie patrzeć
-Uprzedzilibyśmy, gdybyśmy wiedzieli że w ogóle istniejecie.- stwierdził mój ojciec, a ja wywróciłam oczami na jego aluzje
CZYTASZ
The Queen of Shadow // Avengers
Fanfiction𝙺𝚊𝚣̇𝚍𝚢 𝚖𝚊 𝚜𝚠𝚘𝚓𝚊 𝚖𝚛𝚘𝚌𝚣𝚗𝚊 𝚜𝚝𝚛𝚘𝚗𝚎̨. 𝙿𝚛𝚘𝚋𝚕𝚎𝚖 𝚓𝚎𝚜𝚝 𝚝𝚊𝚔𝚒 𝚣̇𝚎 𝚓𝚊 𝚖𝚊𝚖 𝚓𝚎𝚓 𝚠𝚒𝚎̨𝚌𝚎𝚓 𝚗𝚒𝚣̇ 𝚒𝚗𝚗𝚒. W trakcie korekty.