Rozdział 27

135K 6.2K 2.4K
                                    

Harry patrzył na mnie wzrokiem kota ze Shreka, podczas, gdy ja nie mogłam wydusić z siebie żadnych słów. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, no bo przecież wiedziałam o zakładzie. Miałam wszystko poukładane w głowie, tylko, że on się przyznał, czego się w życiu po nim bym nie spodziewała. Niestety nie działało to na moją korzyść, a wręcz przeciwnie. Moje wyrzuty sumienia powróciły, a ja zaczęłam zastanawiać się, czy jest jakiś sens ciągnąć ten plan. Harry sprawiał wrażenie, jakby się zmienił, a wraz z tym swoje podejście do kobiet. Ech, jeszcze te słowa, które do mnie powiedział, to, że mnie lubi i jestem dla niego ważna, zdecydowanie wpakowały mnie w niezłe bagno. Były dwie opcje, pierwsza to sprawdzić go i zranić, bez zbędnych ceregieli, a druga to sprawdzić czy się zmienił i jakoś spróbować wybrnąć z tego planu, oczywiście jeszcze przy okazji pobyć się London, a najlepszym do tego sposobem, byłoby powiedzenie mu prawdy, jednak wcześniej musiałabym przekonać się czy zmienił się tak, jak tego oczekiwałyśmy z Ru. Muszę się jak najszybciej skonsultować z moją przyjaciółką, wspólnie na pewno coś wymyślimy.

-Stello proszę cię powiedź coś.- Harry złapał mnie za dłonie. Tak trudno było mi patrzeć, na to jaki jest załamany. Nie wiedziałam jak zareagować na jego słowa. Wiedziałam już o sprawie z Zaynem, ale nie chciałam teraz pozorować wielkiego obrażenia czy coś, wyrzuty sumienia by mnie chyba wtedy zabiły jakby musiał przez kilka dni się męczyć.

-Wiem o tym zakładzie. London mi powiedziała na balu.- westchnęłam. Postanowiłam, jak najmniej kłamać.

-Co?- zdziwił się.- Ale jak to, przecież zachowywałaś się normalnie.- nie rozumiał.- Zaraz to dlatego wygłosiłaś tą przemowę o tej opryszczce?- zaskoczył.

-Zachowywałam się normalnie, bo wiedziałam od początku, że musi być jakiś powód, dla którego się zacząłeś ze mną zadawać. Przemowa miała być karą, ale ja wiem, że już się zmieniłeś Hazz, świadczy o tym w dużej mierze, twoje przyznanie się do winy.- uśmiechnęłam się. Nie byłabym w stanie, krzyczeć na niego i udawać obrażoną i tak już wystarczająco podle się czułam. Powiedziałam mu w dużej mierze prawdę. Od dziś będę się starać mówić jej jak najwięcej.

-Czekaj.- wystawił otwartą dłoń przed siebie.- Czy to oznacza, że mnie lubisz Stello?- wyszczerzył się.

-W jakim sensie lubię?- zmarszczyłam brwi.

-No, bo nie zrobiłaś awantury o ten zakład, a to oznacza, że ci na mnie zależy.- ucieszył się, niczym pięcioletnie dziecko. Faktycznie mogło to tak wyglądać, tego nie przemyślałam, ale miał taką wesołą minę, że nie chciałam nic mówić, by ją zniszczyć.

-W sumie nie jesteś taki zły Styles.- przyznałam zgodnie z prawdą. Właściwie dużo się od niego nauczyłam, obronił mnie przed Derekiem, często wspierał, rozśmieszał i podnosił na duchu. Myślę, że gdyby jego przemiana okazała się prawdą, mógłby być dobrym przyjacielem.

-Nawet nie wiesz jak długo czekałem, aż coś takiego powiesz- przytulił mnie. Żeby tylko taki on nie okazał się później kłamstwem.

-Nie znam cię jeszcze na tyle, by móc stwierdzić, że się zmieniłeś, a teraz jestem zbyt zmęczona by o tym myśleć.- ziewnęłam. Wolałam już iść spać, niż rozmawiać z nim dłużej. Nie wiedziałam jak się mam wobec niego zachowywać, potrzebowałam rozmowy z Ru.

-Dobrze moja piękna kujonico.- mruknął do mojego ucha.- Skoro już nie oglądamy filmów dla dorosłych, to pozwól, że zaniosę cię do twojego pokoju.- zaśmiał się, wstając z kanapy. Wsunął swoją rękę pod moje kolana, a drugą umiejscowił na moich plecach, po czy poniósł mnie, kierując się w stronę schodów. Kiedy już udało mu się wytaskać mnie na piętro, popchnął nogą drzwi od mojego pokoju, po czym delikatnie położył mnie na wygodnym łóżku. Momentalnie opatuliłam się kołdrą, poszukując ciepła. Harry pozbył się swoich ubrań zostając w czarnych bokserkach. Złożył starannie swój garnitur, po czym opadł na materac, tuż obok mnie.

Sex Shop || Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz