Rozdział 29

132K 6.2K 3.2K
                                    

Obudziły mnie rażące promienie słoneczne, padające prosto na moją twarz, widocznie zapomniałam wczoraj o roletach, albo Harry chciał się dostać na balkon. Właśnie Styles! Obróciłam się na drugi bok spodziewając się zobaczyć chłopaka, niestety jedyne co zostałam to białą poduszkę. Przeszłam do pozycji siedzącej wciąż przymrużając oczy. Zaczęłam się rozglądać dookoła.  Harrego nigdzie nie było, a jego złożony garnitur zniknął. Spojrzałam zdenerwowana na zegarek, była pierwsza po południu, no pięknie. Musiałam spać bardzo mocno, skoro nawet nie zauważyłam, zniknięcia Stylesa. Po wczorajszej nocy miałam tak wiele pytań, na które nie dane mi było poznać odpowiedzi. Martwiła mnie sprawa z Ruby i te teksty Harrego, że Ted może się "skaleczyć". Co się w ogóle kryje pod tym słowem? Ech, przez tego chłopaka kiedyś zwariuję.

Postanowiłam w końcu wstać, chciałam zejść na dół poszukać Ru i nie ukrywam rozpocząć małe śledztwo. Zeszłam z mojego wygodnego łóżka, po czym leniwie przeciągając się, zorientowałam się, że nie mam na sobie dolnej części garderoby. Błyskawicznie zakryłam się kołdrą.  Boże przecież ja zasnęłam nago! To straszne Harry musiał mieć niezłe widoki jak się rano ubierał, wolę nawet o tym nie myśleć. Swoją drogą co to ma być za zostawianie mnie samej, po doprowadzeniu mnie do pierwszego w życiu orgazmu? Czułam się trochę zraniona z tego powodu, jednak nie trwało to zbyt długo, bo zauważyłam na szafce nocnej szklankę mojego ulubionego soku pomarańczowego, a tuż obok niej małą karteczkę. Sięgnęłam po sok i popijając zaczęłam czytać.

Musiałaś się już obudzić skoro to czytasz, więc dzień dobry skarbie. Ja się tak nie mogłem wyspać, jest dziesiąta, a ja już na nogach.
Przepraszam, że mnie nie ma, ale musiałem iść coś załatwić. Bądź dziś gotowa o siódmej kochanie.

Całusy Harry

Ps. Nawet jak śpisz i obśliniasz mój tors jesteś słodka, rano aż potrzebowałem ręcznika.

Patrzyłam zmartwiona na dopisek Harrego. Czy ja naprawdę się śliniłam? Mam nadzieję, że Styles sobie żartował, bo to strasznie żenujące, a wpływu na to przez sen raczej nie posiadałam i nie będę posiadać. Ciekawe gdzie mnie zabierze, mam nadzieję, że nie będzie to żadna imprezowa randka, tylko jakieś pozbawione alkoholu i głośnej muzyki miejsce. 
Ubrałam na siebie wygodne, szare spodnie od dresu i sportowy zielony stanik, po czym ruszyłam na parter w poszukiwaniu informacji. Miałam nadzieję, że może Teddy da mi jakieś sensowne wskazówki. Zbiegłam po schodach, słysząc odgłosy radia w kuchni. Wiedziałam, że na pewno nie włączył go mój brat.

-Heleno!- ucieszyłam się widząc z powrotem naszą gosposie. Jak zwykle o podśpiewywała pod nosem piosenki i mieszała jakieś składniki na obiad. Momentalnie znalazłam się przy niej i objęłam ją cała szczęśliwa.

-Och, panienko, udusisz mnie.- zaśmiała się pogodnie, odwzajemniając mój gest.

-Jak dobrze, że jesteś, już nie wstrzymuję z Tedem, a on póki co przedłuża sobie coraz bardziej wolne od studiów.- pocałowałam ją w policzek. Zachowywałam się trochę jakbym miała trzy lata, ale nie obchodziło mnie to. Helen była dla mnie jak matka i to nigdy się nie zmieni.

-Właśnie gotuje twoje ulubione danie kochana.- wróciła do mieszania czegoś w garnku, umieszczonym na palniku. Zerknęłam jej przez ramię, by zorientować się, że jest to serowy sos.

-Makaron z serem!- klasnęłam w dłonie niczym małe dziecko.

-Tak jest.- odgarnęła swoje siwe włosy za ucho.- A teraz idź po Teda, chyba się leni na leżaku przy basenie.- ponagliła mnie, na co ja niczym najbardziej posłuszne dziecko świata ruszyłam w stronę drzwi tarasowych. Naprawdę chciałam już zjeść ten makaron, a w tym momencie jedyną przeszkodą był "Teduś". Nigdy nie przestanie mnie śmieszyć to zdrobnienie.

Sex Shop || Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz