16

1.1K 83 37
                                    

— Jinko? – zapytał niepewnie czarnowłosy, podchodząc do Atsushiego.

     Słońce już powoli wyłaniało się zza horyzontu, odbijając swoje delikatne promienie w oceanie.

     Nakajima odwrócił się szybko do tyłu, słysząc głos, którego tak bardzo brakowało mu w ostatnich dniach. Miał ochotę rzucić się w ramiona chłopaka i już nigdy go nie wypuszczać.

     Rosnąca w nim radość, jak i lekki strach na widok szarookiego, uniemożliwiała mu wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa.
Cieszył się, że widzi Ryuunosuke, ale był pełny obaw. Bał się, że starszy przyszedł do niego tylko po to, aby zakończyć narastające w nich obu uczucie i oderwać się od łańcuchów miłości, które ostatnimi czasy nie pozwalały im iść przed siebie.

     Chłopcy wpatrywali się w siebie dłuższą chwilę.
Przyjemny wiatr rozwiewał ich nie za długie włosy, a delikatne promienie słońca nadawały ich twarzom lekko pomarańczowy kolor, który wyróżniał się na tle ciemnego jeszcze środowiska, które ich otaczało.

     Oboje wiedzieli, że któryś z nich musi wykonać jakiś krok.
Osobą, która się na to zdobyła, był Ryuunosuke. Chłopak, przełamując swoje zawstydzenie, swoją dumę, podszedł do niższego i wziął go w ramiona.

     Atsushi stał chwilę w miejscu, nie ukrywając swojego zdziwienia z tak nagłego działania szarookiego.
Po krótkiej chwili jednak oddał uścisk. Stali tak chwilę wtuleni w siebie.

— Przepraszam Jinko. — szepnął. Czuł się niekomfortowo w tej sytuacji. W końcu nigdy wcześniej nie przepraszał, nie licząc siostry i Dazaia w przeszłości. Pomimo nieprzyjemnych uczuć mu towarzyszących, zdobył się na odwagę, aby wyjaśnić wszystko młodszemu. — Mogłem wcześniej się odezwać. Na pewno zamartwiałeś się przeze mnie. Ostatnio było mi ciężko i w sumie dalej nie jest najlepiej, ale myśli o tobie pomagają przetrwać mi te wszystkie dni. Te dziwne uczucia wykańczały mnie od środka. Nie rozumiem ich jeszcze w pełni i nie umiem ich wyznawać, ale to, co czuje do ciebie, to na pewno nie jest nienawiść, którą czułem wcześniej. — Akutagawa mówiąc te wszystkie słowa, był cały zalany rumieńcami. Dziękował w duchu, że były one raczej nie zbyt widoczne w tym niewielkim, naturalnym oświetleniu.
Czuł się skrępowany, ale musiał w końcu to wszystko z siebie wyrzucić.

     W ostatnich tygodniach czarnowłosy próbował zapomnieć o Atsushim, o tym, co naprawdę w nim pokochał. Pomimo częściowej akceptacji uczuć, coś ciągle mu przeszkadzało.
Być może była to jego duma, która nie chciała dopuścić uczucia miłości do jego wcześniejszego wroga. 

     Z każdym dniem tęsknota i chęć zobaczenia ukochanego, sprawiała, że cierpiał coraz bardziej. W zasadzie to przeżywał wszystko tak samo, jak obiekt jego westchnień, pomimo że nie dawał tego po sobie poznać.

     W pewnym momencie stwierdził, że musi z tym skończyć.
Postanowił porzucić swoją „godność". Cały poprzedni dzień spędził na planowaniu rozmowy z Nakajimą, co koniec końców i tak wyszło inaczej, niż zaplanował.

— Nie musisz przepraszać, rozumiem wszystko. Na początku też nie chciałem dopuścić do siebie tych uczuć, ale chyba nie mamy wyboru i musimy się im poddać. — Atsushi uśmiechnął się delikatnie do Akutagawy. Jego uśmiech natychmiast trafił w serce Ryuunosuke. Poczuł falę wypełniającego go ciepła. Powoli zaczynał rozumieć prawdziwą istotę miłości, wiedział jednak, że jest to tylko cząstka tego jakże skomplikowanego uczucia.
Odwzajemnił uśmiech białowłosego i pod wpływem chwili wtulił w siebie kolorowookiego.

     Poraz kolejny chłopak zaskoczył Atsushiego. Nie miało to na szczęście złego znaczenia. Było to miłe zaskoczenie, więc nie starał się protestować, było mu przyjemnie. Wreszcie mógł poczuć zapach chłopaka, którego wcześniej nie czuł. Zastanawiał się przez jakiś czas, jaki to zapach skrywa alfa.

     Sądził, że będzie to coś w rodzaju zapachu korzennego czy cynamonu.
Jednak dało się wyczuć dość delikatny zapach owców leśnych pomieszany z czymś ostrzejszym, czego Atsushi nie umiał zidentyfikować.

     Stali tak jeszcze chwilę.
Ich serca biły w podobnym rytmie.
Spojrzeli się na siebie, zagłębiając się nawzajem w swoich oczach. Oboje chcieli posmakować ust tego drugiego, ale żaden nie miał teraz w sobie tyle odwagi, aby to zrobić.

— To widzimy się wieczorem? Jestem trochę zmęczony tym wszystkim. — rzekł Atsushi, przerywając ciszę, która zaczynała robić się niezręczna.
— Tak pewnie. Możemy spotkać się w parku po dwudziestej. — zaproponował Akutagawa, odsuwając się delikatnie od Atsushiego.

     Po ustaleniu spotkania chłopcy rozeszli się w swoje strony. Dalej towarzyszyły im endorfiny i przyjemne ciepło wypełniające ich wnętrze. W niecierpliwości oczekiwali wieczoru.

Zapach, który mnie rozkochał - shin soukoku omegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz