23

890 44 17
                                    

     Deszcz delikatnie uderzał o okno. Ulice były całkowicie mokre. Nie było nikogo, kto nie wziąłby ze sobą parasolki tego ranka.

     Pomimo tak pochmurnej pogody, dla Akutagawy i Nakajimy było niemalże słonecznie. Nie ma w końcu nic lepszego niż obudzić się w objęciach swojego ukochanego. Wspólnie zjedli śniadanie i pili herbatę. Nadal byli nieco zmieszani, ale takie doświadczenie pomogło im bardziej zrozumieć siebie i swoje doświadczenia. W końcu teraz Atsushi należał już tylko do Ryuunosuke, był tylko jego omegą, teraz zawsze będzie mógł wiedzieć, kiedy coś będzie nie tak.

     — Muszę zaraz wychodzić. Poradzisz sobie? Nadal boli cię brzuch? — dopytywał czarnowłosy, kończąc pić swój ulubiony napój.

— Jest dobrze. Dalej mam małe bóle, ale jest o wiele lepiej. Jak pójdziesz, to położę się jeszcze na trochę, wezmę tabletkę i zrobię sobie jeszcze herbatę. Zresztą Kyouka też powinna niedługo być. Napisała mi, że wzięła dziś wolne, żeby ze mną posiedzieć — odpowiedział Atsushi.

— Cieszę się w takim razie, że nie będziesz sam — powiedział cicho szarooki, zawieszając swój wzrok w pustym już kubku. Atsushi w odpowiedzi uśmiechnął się do chłopaka.

     Oboje wymienili ze sobą jeszcze parę słów, po czym starszy udał się do wyjścia. Atsushi widząc, że szarooki nie zamierza nic zrobić, złożył szybki, lecz pełen miłości pocałunek na jego ustach. Ryuunosuke zarumienił się lekko na ten gest, co rozbawiło omegę.

     Izumi przyszła parę minut po wyjściu Akutagawy. Nie było jej na noc. Ryuunosuke, zanim przyszedł do Atsushiego, wyjaśnił sytuację dziewczynie. Nie czuł się zbyt komfortowo, mówiąc o tym, ale omijał szczegóły, chciał po prostu być przy swojej omedze, gdy ta cierpiała.
Niebieskooka oczywiście wszystko zrozumiała i postanowiła spędzić tę noc u Naomi. Czarnowłosej od razu spodobał się pomysł, więc stwierdziła, że to idealny czas na pyjama party, dlatego zaprosiła również Yosano.

*************************

     Była szesnasta trzydzieści, gdy telefon Atsushiego zadzwonił, przerywając tym samym przyjaciołom oglądanie niedawno zaczętego filmu.

     — Dazai-san? — zdziwił się chłopak, widząc na ekranie nazwisko przyjaciela.

— Ciekawe, o co chodzi — odezwała się dziewczyna, choć jej głos wcale ciekawości nie wyrażał.

— Dawno z nim nie rozmawiałem — szepnął, zdając sobie sprawę, jak mało czasu spędzał ostatnio z innymi.

     Nie chciał kazać dłużej czekać brązowookiemu, szybkim ruchem wcisnął zieloną słuchawkę.

     — Cześć, o co chodzi? — zapytał, chcąc brzmieć, jak najbardziej naturalnie, co nie do końca mu się udało.

— Przyjdź z Kyouką, szef chce nam w końcu wyjaśnić całą sytuację.

— Naprawdę? Dobra będziemy za chwilę. — Miał już się rozłączyć, ale głos starszego powstrzymał go od tego.

— Atsushi-kun, wszystko dobrze?

— Tak, dlaczego miałoby być inaczej? — zapytał trochę zdziwiony. Nie spodziewał się tego pytania.

— Ok, porozmawiamy później. Pośpieszcie się.

*********************

     Przez całą drogę do agencji, między Nakajimą a Izumi panowała kompletna cisza. Ciężko jednak było stwierdzić czy należała do tych niezręcznych.

     — Jesteśmy! — krzyknął, wchodząc do pomieszczenia, w którym znajdowali się członkowie agencji.

— Czuję, jakbym wieki cię nie widział — zwrócił się do Atsushiego Ranpo z miłym uśmiechem. — Siadajcie — powiedział, wskazując gestem dłoni miejsca koło siebie.

— A gdzie jest prezes? — zapytał białowłosy, rozglądając się po pomieszczeniu.

— W swoim gabinecie. Zaraz do nas dołączy. Chciałbym też poprosić was o stosowne zachowanie, gdy prezes będzie mówił — odezwał się Kunikida, który swój wzrok zawiesił głównie na Dazaiu.

— Spokojnie, przecież umiem się zachować, jeśli tego chcę — zaśmiał się ciemnowłosy.

— A chcesz teraz? — zapytał Ranpo z uśmiechem.

— Nie wiem. Zobaczymy, to tajemnica — odparł cicho, przykładając palec na swoje usta, jakby naprawdę zwierzał się z jakiegoś sekretu, a swój wzrok utkwił na Doppo.

— Nie żartuj sobie! Masz się zachowywać poważnie Dazai, rozumiesz?! — blondyn zwrócił się teraz bezpośrednio do Osamu.

— Ależ oczywiście! Nie krzycz już tak na mnie, bo aż się ciebie boję! — odpowiedział, cudem powstrzymując śmiech.

     Kunikida znów miał odpowiedzieć coś szatynowi, jednak śmiech Atsushiego odwrócił całą uwagę wszystkich od małej „sprzeczki" chłopaków.

     — Przepraszam, ale po prostu zdałem sobie sprawę, jak bardzo mi was brakowało, nawet tych waszych kłótni — powiedział z uśmiechem, co wszyscy odwzajemnili.

     Prawdą było, że ostatnio nie spędzali ze sobą za dużo czasu, a jeśli już to nie były to tak miłe chwile, jak wcześniej.

     W końcu po krótkiej chwili drzwi się otworzyły. Do pomieszczenia wszedł Fukuzawa. Miał poważną minę. Od razu widać było, że to, co zaraz opowie, jest sprawą dla niego bardzo poważną i trudną. Wszyscy byli gotowi wysłuchać historii w ciszy. Nie ważne czego się dowiedzą, nigdy nie opuszczą swojego szefa.

*******************************

Hejka kochani! Przepraszam za kolejną długą nieobecność. Rozdział miałam od jakiegoś czasu napisany, ale nie potrafiłam jakoś zmotywować się do publikacji. Mimo wszystko najważniejsze, że jest i mam nadzieję, że się podoba ^^.

Zapach, który mnie rozkochał - shin soukoku omegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz