Rozdział 2

59 4 2
                                    

-Gdzie Yeosang?-pytam, gdy siadamy wszystkie na karuzeli.
-Zaraz przyjdzie- Mówi Hwasa, odpychając się stopą od ziemi, i skrzypiąca karuzela zaczyna się powoli obracać.
- Więc co nas czeka w Hinton Dale? -pytam, gdy Fellfoot Park przesuwa nam się nieśpiesznie przed oczami.
- Mają kilku niezłych nauczycieli - Odpowiada z zapałem Hwasa. - Lekcje przedsiębiorczości w St Nic's były beznadziejne. Pan Roberts puszczał nam kolejne odcinki praktykanta, a sam zajmował się sprawdzaniem prac.
-Mam nadzieję, że zajęcia z projektowania ubioru będą tak dobre jak w dniu otwartym- Mówi Yeji. -Poza tym przydałoby się kilku przystojniaków, którzy padną mi do stóp, żeby mnie wielbić.
-Amen- Woła Hwasa.
-Mam w nosie chłopaków- wzdycham.-Postanowiłam,że przez najbliższe dwa lata w Hinton Dale będę się dobrze bawić bez nich.
Yeji robi poważną minę, jak gdyby zaczynała wykład.
-Y/N, nie skreślaj całej męskiej populacji, z powodu jednego nieudanego wakacyjnego romansu.
Szturcham ją lekko, a ona z piskiem łapie się zardzewiałej poręczy.
-Bez obaw, Yeji -mówię, przewracając oczami- Park Seonghwa nie zmienił mnie w Pannę Havisham*. To tylko gość, z którym całowałam się na wakacjach... Który okazał się żałosnym, kłamliwym przegrywem.
Hwasa zeskakuje z karuzeli i zatrzymuje ją szarpnięciem.
Podstawia mi swój telefon pod nos.
-Spójrz na niego.- krzywi się- Wystarczy samo zdjęcie profilowe, żeby stwierdzić, że to zakochany w sobie bubek.
Na widok Seonghwy na ekranie jej komórki wkładam palce do ust, udając odruch wymiotny. Hwa leży na plaży z przyklejonym do twarzy uśmieszkiem, prężąc nagi, mocno opalony tors.
Yeji potrząsa głową.
-Y/N, staram się uszanować twoje stanowisko w kwestii mediów społecznościowych, ale gdybyś tylko zechciała powrócić do dwudziestego pierwszego wieku i dołączyła do reszty ludzkości na Facebooku, Instagramie i tak dalej,wystarczyłoby kilka kliknięć, żeby odkryć, że Seonghwa ma dziewczynę w domu, obyłoby się bez złamanego serca w Hiszpanii.
Wzdycham z irytacją.
-Tu nie chodzi o to, Yeji. Dałam sobie spokój z mediami społecznościowymi, bo moje życie nie jest wcale wyjątkowe ani nie mam głębokich przemyśleń, którymi chciałabym się podzielić z resztą świata- tłumaczę .-Nie chce czekać z zapartym tchem na to, ile lajków dostanę za każdym razem, gdy wrzucę jakieś zdjęcie.
-Ale tyle cię omija Y/N. Nie masz pojęcia, co się dzieje na świecie- mówi ze współczuciem Hwasa.
-To nieprawda. Dzięki tobie i Yeji jestem na bierzaco ze wszystkimi ploteczkami- protestuje z szerokim usmiechem. -poza tym to straszna strata czasu. Wolę poczytać Jane Eyre albo obejrzeć Moulin Rouge, niż sprawdzać powiadomienia.
- I co ci z tego przyszło? Ciągle czytasz jakieś stare ramoty i oglądasz dziwaczne romansidła, a mimo to całowałaś się z frajerem na wakacjach. -Yeji wzrusza ramionami.
Wybucham śmiechem.
-To, że doceniam wielką literaturę i klasykę kina, nie oznacza, że szukam romantycznego bohatera, który zawróci mi w głowie.
-Jak uważasz, ale ja zamierzam skorzystać z aplikacji randkowych, jeśli do osiemnastki nie znajdę sensownego faceta- odpowiada radośnie Yeji.
-Cześć dziewczyny!- woła do nas z drugiego końca parku Yeosang.-Sorki za spóźnienie,ale musiałem odprowadzić Nikiego i Jimina do szkoły.
Uśmiecham się szeroko na widok jego tyczkowatej sylwetki, gdy idzie w naszą stronę. Ostatnio raz widziałam go trzy tygodnie temu, bo kiedy wróciłam z Hiszpanii, zdążył już wyjechać na kemping z rodziną. Patrzę, jak jego miękkie brązowe loki podskakują przy każdym kroku. Dżinsy prawie zsuwają mu się z kościstych bioder. Zawsze jest uroczo rozczochrany, jak gdyby właśnie wstał z łóżka, ale wiem, że pracuje ciężej niż którakolwiek z nas-przez większość wolnego czasu opiekuje się młodszymi braćmi i siostrą.
Zatrzymuje sie przede mną, a do mnie dociera, jak bardzo za nim się stęskniłam, zwłaszcza po tym długim, dziwnym lecie. Gdy Yeosang jest w pobliżu, świat wydaje się nabierać sensu.
-Jak się masz Y/N? -pyta, obdarzając mnie tym swoim uroczym łobuzerskim uśmiechem.
-Świetnie! -Odpowiadam, zeskakując z karuzeli, żeby go uściskać.
Głową ledwo sięgam mu do piersi.
-Jakieś wieści od tego palanta, którego poznałaś w Hiszpanii? -pyta.
-Nie- jęczę- możecie nie robić z tego wielkiego halo? Było, minęło. On nic dla mnie nie znaczy. Żałuję, że w ogóle wam o tym powiedziałam. Możemy zakończyć ten temat?
-Jasne- zapewnia Yeosang, udając że zapina usta na suwak.
-Już nigdy nie wypowiem jego imienia -oznajmiła z powagą Hwasa
-Zgoda. Park Seonghwa Został Oficjalnie Tym, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.-droczy się Yeji.
-Superfryzura, Y/N.I przekłuaś uszy, tak jak zapowiadałaś. -Yeosang przesuwa delikatnie palcem po drobnych kółkach okalających płatek mojego ucha.
-No tak, nie zauważyłam-mowi Hwasa, z aprobatą przyglądając się moim uszom. -Jesteś wyjątkowo spostrzegawczy.
Yeosang się rumieni.
-Mów mi Sherlock
Hwasa wyciąga do niego ramiona.
-Idziemy? -pyta.
Wszyscy bierzemy się pod ręce i ruszamy do szkoły.
*




*Panna Havisham- zdziwaczała stara panna

Nowy ChłopakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz