Rozdział 73

11 1 0
                                    

Musiał zauważyć ból malujący się na mojej twarzy. Głaszcze włosy,a wokół nas wirują na lodowatym wietrze kawałki śmieci. Jest niesamowity. Jak udało im się zaprogramować taką inteligencję emocjonalną? Załadowali mu do bazy danych każdy możliwy wyraz twarzy?

- Rozchmurz się, Y/N. Przyprowadziłem się tu, żebyśmy mogli być razem.

- Co masz na myśli, San?

- Zobaczysz.

- San, posłuchaj mnie. Anna i Rob mówili prawdę. Nie są twoimi rodzicami. Zaprojektowali cię, skonstruowali, zaprogramowali. Nie jesteś człowiekiem. Jesteś AI, sztuczną inteligencją... Nie jesteś człowiekiem, więc proszę, przestań.

Przekrzywia głowę na bok. Zmarszczka na idealnym czole nadaje jego twarzy wyraz zakłopotania.

- Ciii... Y/N. - Zaciska dłoń wokół mojego ramienia i przyciąga mnie do siebie.

Muszę mu udowodnić, że jest pozbawiony emocji i zmysłów, dlatego nie może być człowiekiem.

- Jak wygląda cytryna? - To pierwsze, co przyszło mi do głowy.

- Żółta. Owalna. Gruba grudkowata skóra - odpowiada natychmiast, nie komentując mojego dziwnego pytania.

- Jak smakuje?

- Jest kwaśna z powodu wysokiego pH.

- Jadłeś kiedyś cytrynę?

Patrzy pustym wzrokiem, a potem odpowiada beznamiętnie:

- Nie przypominam sobie, żebym jadł cytrynę.

- Ale możesz mi pokazać minę, jaką robisz, kiedy ją jesz, prawda?

- Rysy twarzy reagują na kwaśny smak przejściowym skurczem.

- Nie opowiadaj mi o tym, tylko pokaż.

Patrzę, jak przez jego twarz przemykają wszystkie grymasy, jakie dotychczas widziałam w jego wykonaniu: wypróbuje różne rodzaje uśmiechów, unosi brwi, pochmurnieje, otwiera i zamyka usta oraz oczy. Dopiero teraz dociera do mnie, jak pusty wydawał się czasem wyraz jego twarzy.

- Nie potrafisz, San. Nigdy niczego nie jesz, bo maszyny nie muszą jeść. Wyglądasz tak prawdziwie. W dotyku też wydajesz się prawdziwy, ale w środku nie masz ciała i kości, tylko przewody, plastik i obwody.

San cmoka z dezaprobatą, ale muszę sprawić, żeby zrozumiał.

- Powąchaj moje włosy, San. Powąchaj je i powiedz czym pachną.

Zanurza nos w moich włosach, ale nic nie mówi.

- Jak pachną? - pytam.

- Muszę być przeziębiony - stwierdza rzeczowym tonem. - Nic nie czuje.

- Nie jesteś przeziębiony. Nie możesz się rozchorować. Moje włosy pachną szamponem kokosowym, ale nie możesz tego poczuć, bo nie masz zapachu. Pamiętasz, jak u mnie w pokoju świeczka osmoliła ci adidasy, a ty nie poczułeś ani dymu, ani żaru płomyka? Nie czujesz bólu. Byłeś nieustraszony, kiedy Zbój chciał nas zaatakować, bo nie odczuwasz lęku. Nie odczuwasz żadnych emocji, ponieważ nie jesteś człowiekiem.

Potrząsa głową.

- Nie. Padłaś ofiarą zaburzenia psychicznego podobnego do masowej histerii. Udokumentowane przypadki dowiodły, że jest to zaraźliwe. Moi rodzice zarazili siebie nawzajem, a teraz jeszcze ciebie. Masz urojenia, Y/N, ale to minie.

Nowy ChłopakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz