Rozdział 38

22 1 0
                                    

Dziewczyny biorą mnie za ręce i ściągają z ławki. Idą ze mną wzdłuż trybun, a kiedy znajdujemy się poza zasięgiem słuchu, rozpoczynają przesłuchanie. -No dobra, Y/N- zaczyna stanowczym tonem Hwasa- od jak dawna to trwa?. -Co takiego?- odpowiadam, bawiąc się nerwowo kolczykami.Yeji grozi mi palcem. -Tylko nie ściemniaj, Y/N. Ty i Choi San! Bez kitu... Choi San! -To nic takiego. Nie ukrywaliśmy się przed wami ani nic- mówię, czując się jak oskarżona w sądzie.Tak naprawdę sama mam mętlik w głowie. Wiem, że San mnie lubi, ale nie zdawałam sobie sprawy, że uważa mnie za kogoś więcej niż przyjaciółkę.  -Ale jak do tego doszło?- pyta z niedowierzaniem Hwasa- Kiedy to się stało?Wzruszam ramionami. -Dzień po napadzie, wczoraj, byłam u niego w domu i poznałam jego rodziców, ale to jeszcze nic poważnego. Podobam mu się, a on mnie. Zapytał tylko, czy nie chciałabym spędzić z nim więcej czasu. To wszystko. -Wiele bym dała, żeby spędzić więcej czasu z Choi Sanem, ty cholerna szczęściaro- mówi Yeji, uśmiechając się z podziwem i zazdrością.Trybiki w głowie Hwasy pracują na najwyższych obrotach. -Powinniśmy wrzucić twoje zdjęcie z Sanem na Fejsa, otagować i podesłać temu frajerowi, którego poznałaś na wakacjach, jak mu tam było...

-Park Seonghwa!- podsuwa Yeji. -Właśnie, żeby przekonał się, na jakiego faceta naprawdę zasługujesz- oznajmia stanowczo Hwasa. -Mowy nie ma! Możecie przestać świrować? Ja i San nawet nie chodzimy ze sobą, więc zachowajmy to na razie dla siebie- błagam.- Nie chcę, żeby wszyscy o nas gadali. Dopiero się poznajemy. -Spoko- zapewnia Yeji, ale w jej oczach ma wesołe iskierki.- Pod warunkiem że będziesz nas na bieżąco informować. Chcemy znać wszystkie szczegóły.- Mruga do mnie porozumiewawczo. -Wykluczone- odpowiadam, zaciskając usta. -Psujesz nam zabawę- śmieje się Yeji. -Hej, chciałem was o coś zapytać!- woła do nas z dołu San. Yeji i Hwasa od razu ruszają w jego kierunku, ale Yeosang milczy i wpatruje się w ziemię. Chciałabym wiedzieć, o czym myśli. -Kilka osób prosiło mnie o zorganizowanie jeszcze jednej zbiórki na wyposażenie świetlicy. Tak naprawdę chcą mieć pretekst, żeby wyjść do klubu- uśmiecha się San.- Ale ponieważ pan Kim dał nam szlaban, pomyślałem, że możemy zorganizować sponsorowany mecz piłki nożnej.Hwasa pochmurnieje.  -Nie umiem grać w nogę. Nie cierpię piłki nożnej.

-Nie będziecie żałować. Podzwoniłem w kilka miejsc i producent ubrań Voltage obiecał podarować kurtki wszystkim uczestnikom. Pomoc nastolatkom to świetna reklama dla marki. Odwdzięczymy się im zwiększonym ruchem na Instagramie.

-Voltage! Kocham ich ciuchy, ale nie stać mnie na nie- stwierdza podekscytowana Yeji.Przystępuję z nogi na nogę. San i Yeji są zadowoleni, że nie chcę im psuć humoru, ale muszę to powiedzieć. -Posłuchajcie, nie jestem pewna, czy Voltage to marka, którą powinniśmy wspierać. Czytałam ostatnio w internecie, że przy produkcji ubrań w południowo-wschodniej Azji wykorzystują do pracy dzieci.

-Pewnie konkurencja rozpowszechnia o nich nieprawdziwe informacje- mówi z nadzieją w głosie Yeji. Hwasa już to sprawdza w swojej komórce. -Sorry, Yeji- oznajmia.- Spójrz na te wszystkie linki do artykułów. To raczej nie jest ściema.

-Nie!- woła Yeji.- Czy to oznacza, że ich kurtka za friko przejdzie mi koło nosa?

-Niekoniecznie- odpowiada ku mojemu zdziwieniu San.- Większość firm tak robi, ale rzadko wychodzi to na jaw. Jestem pewien, że przestali już wykorzystywać do pracy dzieci, a propozycja, którą nam złożyli, jest próbą zadośćuczynienia. Raczej nie powinniśmy oceniać ich tak surowo i ją przyjąć.

-Serio?- pytam.- Wiem, że zdałeś sobie wile trudu, żeby pozyskać takiego sponsora, San, ale raczej nie mam ochoty nosić ich kurtki.

-Okej.- Wzrusza ramionami.- Najsprawiedliwiej będzie dać wybór wszystkim uczestnikom meczu. Wyjaśnimy im sytuację. Niech sami zadecydują.

-To brzmi sensownie- popiera go Yeji, starając się ukryć zadowolenie. -Super!- cieszy się San, gotowy przejść do kolejnego punktu.- Zorganizujemy mecz uczniów z naszego rocznika, drużyny mieszane- chłopcy i dziewczyny- bez oglądania się na to, czy ktoś gra lepiej, czy gorzej. Co wy na to? Hwasa zakłada ręce na piersi. -No zgódź się- namawia San.- Nikt nie będzie się z ciebie śmiał. To tylko zabawa, sposób na zebranie funduszy i pokazanie, że sport jest dla wszystkich. Zrobisz to dla mnie, proszę? Hwasa wyrzuca ręce w powietrze na znak, że się poddaje. -Dobrze, ale tylko dlatego, że ładnie poprosiłeś.

-Dzięki, dziewczyny, jesteście cudowne. A teraz należałoby się zająć rekrutacją do drużyn. Możecie obejść szkołę i pozapisywać chętnych? Mecz odbędzie się w następny czwartek po szkole. Przekażcie wszystkim informację o darmowych kartkach Voltage... i całej sytuacji, ma się rozumieć -dodaje, spoglądając na mnie.- Możecie powiedzieć, że ja przyjmę prezent. Yeosang, pomożesz dziewczynom?

-Co, teraz?- pyta Yeosang niechętnie.

-Tak, najlepiej teraz.

-Yeosang, potrzebujemy cię.- Hwasa i Yeji łapią go za ręce.

-Ty też idziesz, Y/N?- pyta Yeosang. Waham się. Wolałabym zostać z Sanem. Wiem, że przez cały dzień szukał okazji, żeby pobyć ze mną sam na sam. -Zaraz was dogonię- rzucam. Yeosang podpatruje to na mnie, to na Sana. Widać, że nie chce nas zostawiać, ale dziewczyny ciągną go ze sobą.

Nowy ChłopakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz