Rozdział 31

22 1 0
                                    

Dom Sana robi wrażenie. To nowy budynek na prywatnym osiedlu w spokojnym zaułku, gdzie wszyscy mają wypielęgnowane ogródki, a na podjazdach stoją ostentacyjne drogie samochody.Nie zauważyłam nigdzie walących się śmieci ani psich kup na chodniku. Wszystko jest czyste i świeże, nie jak na mojej obskurnej ulicy czy w bloku Yeosanga, gdzie wdepnięcie w psią kupę to najmniejsze ze zmartwień.
Spoglądam na swoje odbicie w lśniącej mosiężnej skrzynce na listy na bladoniebieskich drzwiach, żeby sprawdzić czy nie mam szminki na zębach i czy mój liliowy bob się nie potargał. Przyciskam dzwonek i ściągam barki, czując motyle w brzuchu.Mama Sana otwiera mi drzwi z szerokim uśmiechem. Wydaje się o wiele bardziej zrelaksowana niż przy naszym pierwszym spotkaniu pod klubem, co nie jest specjalnie zaskakujące. W legginsach i kolorowej tunice wygląda elegancko, ale w niewymuszony sposób. Platynowe włosy upięła wysoko na czubku głowy, a na szyi ma masywny naszyjnik.-Witaj, Y/N. Zapraszam do środka.Wpuszcza mnie do przestronnego ciepłego holu. Pod oknem stoi piękny mahoniowy fortepian, a przy drzwiach- bogato zdobiony wieszak. Wciągam w płuca zapach lawendy.Stawiam na ziemi plecak z laptopem, a mama Sana pomaga mi zdjąć ramoneskę. A więc to po niej San odziedziczył dobre maniery.-Fajna kurtka- chwali, odwieszając ramoneskę na wieszak.- Kiedyś miałam podobną.- Posyła mi szelmowski uśmiech.- Ale nie przyznam się, kiedy to było.-A to kurtka Sana- mówię, podając ją kobiecie.- Pożyczył mi ją... wczoraj wieczorem.Waham się, bo nie wiem, czy San opowiedział o wszystkim mamie, ale ona kiwa głową ze współczuciem.-Ach tak, po tym napadzie. To okropne!- Jej oczy barwy oceanu robią się okrągłe z przejęcia.- San mówił, że bardzo dzielnie się broniłaś przed tym wstrętnym złodziejem. Czy to nie urocze, że tak to przedstawił rodzicom?Założę się, że zbagatelizował swój udział w całym zajściu.-To miło z jego strony, ale to on wykazał się odwagą. Rzucił się na tego typa i odzyskał moją torebkę.Na jej twarzy odmalowuje się duma.-Cieszę się, że mógł ci pomóc. W końcu to ty go uratowałaś, kiedy upadł tak nieszczęśliwie tamtej nocy. Jesteśmy ci ogromnie wdzięczni, Y/N. Zachowałaś się wspaniale.- Mam wrażenie, że drży.- Boję się pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby nie twoja przytomność umysłu.-O nie, pani Choi, proszę. On chyba nawet nie wymagał reanimacji. Właśnie to trochę mi głupio.Kobieta uśmiecha się się serdecznie i mnie obejmuje.-Mów mi Anna. Tak czy inaczej, pospieszyłaś mojemu synowi z pomocą. Mój mąż i ja jesteśmy ci dozgonnie wdzięczni.-Cieszę się, że nic mu nie jest. W szpitalu dostał zielone światło?Na wspomnienie jego głowy uderzającej o jezdnię robi mi się zimno.-Tak. Jest zdrów jak ryba.-Zatrzymano go na obserwacji z powodu wstrząśnienia mózgu, a potem nalegałam, żeby został jeszcze parę dni w domu, ale szczerze mówiąc, nie mógł się już doczekać powrotu do szkoły. Świetnie się tam czuje. Mówi, że wszyscy są przesympatyczni. Najwyraźniej San nie opowiadał jej o Wooyoungu i jego podłym zachowaniu. Pewnie nie chciał martwić rodziców.-No tak, jest bardzo popularny, pani... to znaczy Anna. Wszyscy bardzo go lubią.-Miło mi to słyszeć. Martwiliśmy się ta przeprowadzką z Somerset. Trudno być nowym chłopakiem i zaczynać wszystko od zera, ale wygląda na to, że San zdążył się już zadomowić.

Nowy ChłopakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz