Rozdział 37

20 1 0
                                    

                               *
Wyklaskujemy z Hwasą dziecinną wyliczankę, zziębnięte dłonie pieką nas przy każdym uderzaniu. Klaszczemy coraz szybciej i szybciej, aż w końcu kompletnie gubimy rytm i nasze dłonie zaczynają się rozmijać. Zanosimy się śmiechem w napadzie głupawki. W lodowatym powietrzu nasze przyśpieszone oddechy przypominają miniaturowe obłoczki. Trzeba było zostać w środku i siedzieć w świetlicy przy stukających grzejnikach, ale w przerwie na lunch lubimy przychodzić na stadion. Zaraz po lekcjach, gdy San prowadzi trening, robi się tu tłoczno, ale o tej porze stadion należy tylko do nas. Tutaj możemy sobie pozwolić na pełen luz, zwłaszcza teraz, gdy nie ma Wooyounga. Nie ośmielił się wrócić do szkoły i musiał zniknąć z mediów społecznościowych z powodu hejtu, jaki na niego spadł.Zauważyłam, że nie tylko Yeosang zaczął się inaczej ubierać. Ostatnio Hwasa przestała nosić biurowe mundurki i wybiera bardziej szykowny kobiecy styl. Pod nowym płaszczem z czarnego aksamitu ma na sobie szmaragdową jedwabną bluzkę i kuloty z wysokim stanem, a do tego szpilki z lakierowanej skóry. Platynowe włosy, które wcześniej upinała w ciasny warkocz, nosi rozpuszczone. Przypomina gwiazdę filmową z lat czterdziestych. -Podoba mi się twój nowy styl- mówię z podziwem. -Dzięki, Y/N- rozpromienia się Hwasa. -Chociaż to nie tylko moja zasługa. Mam doradcę.-Idę o zakład, że Yeji świetnie się bawiła- stwierdzam ze śmiechem -Nie, to nie Yeji. Gadałam trochę z Sanem. -O ciuchach?- pytam zaciekawiona. -Nie, o biznesie. Lubi słuchać o moich planach na przyszłość i wysyła mi artykuły o inspirujących przedsiębiorcach. Pokazał mi artykuły o pewnej niezwykłej milionerce z Nowego Jorku. Ma tylko dwadzieścia siedem lat! Jest taka elegancka i szykowna, że uświadomiłam sobie, co robię nie tak.

-Co?

-Źle się ubieram. Muszę postawić na modę retro. Ta bizneswoman ma własną linię ubrań dla młodych kobiet próbujących swoich sił w biznesie. Nie są tanie, ale przekonałam mamę, żeby użyła karty kredytowej. Powiedziałam jej, że to inwestycja w moją przyszłość. Będę odbywać praktyki zawodowe, chodź na rozmowy o pracę, a poza tym- ciągnie z przejęciem - jeśli chcesz odnieść sukces w biznesie, musisz zadbać o odpowiedni wizerunek.Kiwam głową bez specjalnego entuzjazmu. Wiem, że mama Hwasy jest gotowa wiele poświęcić dla córki, ale nie jestem przekonana, czy to dobrze wydane pieniądze.Otulam się ramoneską i naciągam czerwoną czapkę z pomponem na zziębnięte uszy, zastanawiając się, co San sądzi o moim stylu ubierania się.Przyglądam się chłopakom, którzy robią na bieżni przysiady z wyrzutem nóg do tyłu. Yeosang się śmieje, ramiona drżą mu z wysiłku, ale po Sanie nie widać nawet śladu zmęczenia. Powinien trochę zwolnić, a nie forsować się po tym, co stało się wczoraj w jego pokoju. Żałuję, że opowiedziałam Yeji i Hwasie o tym, jak San uratował mnie przed rabusiem. Teraz mają na niego jeszcze większą chrapkę. Nie przyznałam się im, że San zaproponował mi wspólną wycieczkę, bo nie chcę, żeby były zazdrosne, a poza tym zrobiłyby z tego wielkie halo, a ja stresowałabym się jeszcze bardziej. Nie potrafię powiedzieć, co do niego czuję. Najlepiej będzie się nie afiszować.Yeji korzysta właśnie z aplikacji językowej, którą znalazł dla niej San. Chichoczemy, bo chodzi tam i z powrotem między rzędami ławek, powtarzając na głos różne zwroty. Zaczęła się uczyć polskiego, żeby zrobić wrażenie na Sanie, ale teraz naprawdę się w to wkręciła i ciągle próbuje zagadywać Hwasę. -Czy mogę kupić twoje świnie?- pyta z emfazą.Hwasa wybucha śmiechem. -Yeji, właśnie chciałaś kupić ode mnie świnie. -Dokładnie to chciałam powiedzieć- odcina się Yeji.- Przynajmniej się staram. -To prawda. Tak trzymaj, a moja mama gotowa cię adoptować- chichoczę Hwasa i zrywa się z ławki, żeby przytulić Yeji.Chłopcy wspinają się po schodach i siadają obok mnie. Yeosang, który ma na sobie bluzę z brytyjską flagą, jest cały czerwony, ale po ubranym w obcisłą czarną koszulkę, Sanie nie widać ani śladu zmęczenia. Pociąga łyk z czerwonego bidonu, a potem, ku mojemu zdumieniu, obejmuje mnie. Zastygam. Zerkam na zszokowaną minę Yeosanga. Yeji i Hwasa prawie upuszczają komórki. Tylko San zachowuje się jak gdyby nigdy nic.Yeji i Hwasa wymieniają porozumiewawcze spojrzenia. -Wybaczcie- odzywa się Yeji- ale musimy porwać na chwilę Y/N. Wiem, co mnie czeka, i staram się na to przygotować.



Nowy ChłopakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz