1 - Dante Capela

1.5K 101 26
                                    


    Dante Capela był jedneym z lepszych i bardziej znanych policjantów tego miasta. Można było wręcz powiedzieć, że był jego wzorowym przykładem. Dlatego kiedy jego własny szef, którego od zawsze uważał za przykład do naśladowania, powiedział mu o jego planie oraz decyzjach, które podjął, Dante nie mógł wyjść z szoku i zawiedzenia? Chyba tak mógł to nazwać.  

  Sonny Rightwill nie chciał tego robić, ale musiał. Jego obowiązkiem było zapewnić swoim policjantom i obywatelem bezpieczeństwo. Nie chciał rozlewu krwi i robił wszystko co w jego mocy by miasto Los Santos z największym procentem aktywności kryminalnej stało się w końcu bezpieczne. Miał żonę i zrobiłby wszystko by ta nie musiała bać się wracać do domu późnym wieczorem po dyżurze w szpitalu, żeby jego 15 letni syn mógł zaznać życia nastolatka, na które zasługuje. A mając jedną z najbradziej wpływowych mafii nie tylko pomoże łapać przestępców. Zakshot dawał im nietykalność, nie tylko od swoich ludzi. Wiele gangów ulicznych wolało trzymać się z daleka przez samo to jak mafia działa. Tu nie chodziło tylko o podział pieniędzy z losowej kasetki w sklepie czy małego banku przy drodze tak jak oni to robili. Każda mafia miała zasady, próbowali trzymać się w cieniu niż krzyczeć na cały świat kim są.

   Był to jeden z powodów Sonny'ego - zasady, którymi się kierowali i racionalne myślenie. Jeśli ktoś z drugiej strony miał pomóc policji nie zastawiając na nich jednej wielkiej pułapki to właśnie oni. Zakshot i policja mogą mieć wiele korzyści z tego związku. A Sonny wolał wybrać mniejsze zło dając tej grupie połowiczną władzę nad miastem, niż rozlew krwi, który inne grupy uważały za zabawę. 

   A Dante Capela miał w tym swoją rolę.

- Ale co ma szef na myśli? - zapytał skołowany Capela.

- Zostaniesz korumpem - Sonny siedział wygodnie na fotelu popijając szkocką. - Ale nie takim dosłownym, może dosłownym, ale z rozkazu.

- Mam być korumpem z rozkazu? - mężczyzna nie dowierzał w to co słyszał. - Przecież to nie ma najmniejszego sensu! Czemu mam wynośić informacje tym ludziom!?

- Capela pamietaj do kogo mówisz - mruknał Rightwill. - Wiesz, że sytuacja w mieście nie wygląda dobrze od kilku miecięcy. Do cholery jasnej pobiliśmy rekord zabójstw z tamtego roku w zaledwie cztery mieciące! Spadino, Francuzi, Jaguary i inni, oni nie mają za krzty sumienia. Robią co chcą nie licząc na konsekwencje bo zatarli ślady. Ranią nikomu winnych ludzi zabijają naszych...

- Dlatego chyba nie powinniśmy dawać im informacji? - przerwał mu ironicznym głosem.

Sonny złapał się za głowę wyglądając jakby zaraz miał popaść w depresje.

- Nikt nie powiedział, że to oni dostaną osobistego korumpa prosto z High Command - powiedział spokojnie. - Zakshot ma swoje zasady Capela. Słyszałeś kiedyś o jakimś zabójstwie na policjancie zrobionym przez Zakshot? O niewinnych obywatelech z rozwalonymi głowami gdzie chociażby jedno podejrzenie poleciało w ich stronę? Odpowiedź brzmi nie Capela. Wybieram w tym momencie mniejsze zło rozumiesz? Nie da się zniszczyć wszystkich kryminalistów bo przyjdą nowi, może nawet gorsi niż teraz. Wolę mieć pewność, że Zakshot bedzie rządził przestępczością w tym mieście i spać spokojnie nie bojąc się, że znowu jeden z moich policjantów zgninie na patrolu bo ktoś zgłosił strzały. 

Szef komendy skończył stanowczym głosem podczas gdy Dante patrzył na niego zdziwiony. Rzeczywiście Sonny miał rację. Żaden policjant nigdy nie zginął z ręki Zakshotu. Oczywiście były porwania, ale jego współpracownicy zawsze wracali żywi, co prawda poturbowani, ale nie tak żeby skończyć w łóżku do końca ich dni. Tak samo było z napadami. Zakładnicy zawsze uchodzili bez zadrapania czasem nawet w dobrzym humorze, a gdy o to pytali mówili, że napastnicy czasem mówili jakiś żart na rozluźnienie styuacji i oferowali im wodę oraz jakieś jedzenie jeśli byli głodni. Duża społeczność Los Santos lubiła tą grupę i nawet broniła mówiąc, że robią to co muszą, co na prawdę dziwiło Capele. A teraz miał zostać ich korumpem? Dwać im wszystkie inforamcje, o które poproszą? Jak to niby miało wyglądać.

- Jak to będzie wyglądać? - zapytał. - Bedą przychodzić na komendę jak do siebie i zabierać mnie na spytki?

- To musi być tajemnica Capela - odpowiedział mu. - Nikt oprócz nas i kilku osób, które wybiorę ma nie wiedzieć, że z nimi współpracujemy. Pomyśl co by się działo na komendzie i w prasie jakby na światło wyszła wiadomość, że policja i mafia pracują razem? To była by apokalipsa rozumiesz? Wszyscy przestali by nam ufać, inne grupy rzuciły by się na nas jak wygłodniałe psy. Nikt ale to absolutnie nikt ma nie wiedzieć o tej akcji. Masz się zachowywać normalnie jakby nic się nie działo, i ukrywać to jakbyś na prawdę mógł zostać posądzony o skorumpowanie i trafić za kratki. 

- Co jeśli ktoś się dowie, że nim jestem? - poruszył się lekko na krześle. 

- Wszystkie zgłoszenia będziemy jakby ignorować? - mruknął zamyślony szef. - Jeśli ktoś da nam dowody prawdobodobnie je zniszczymy a osobie tej damy do zrozumienia, że nim nie jesteś bez wtajemnieniu w akcje oczywiście. Nie przejmuj się tym akurt. Bardziej martw się, o to żeby ktoś cię nie przyłapał. Po prostu zachowuj się jakbym o tym nie wiedział dobrze?

Dante kiwnął lekko głową na znak zgody zastanawiając się jak ma to zrobić. W mieście dużo było przypadków gdzie policjanci po służbie kręcili się z niektórymi przestępacmi a następnego dnia ścigali ich w swojej radiolce. Jedyn z przykładów był jego przyjaciel Hank Over, który przyjaźnił się z Dią Garcon - jednym z najbardziej wpływowych mężczyzn w tym mieście. Hank i Dia byli często widziani razem gdy Hank był poza służbą lub na przerwie. Ale gdy Dia był poszukiwany Hank był pierwszy do tego by go złapać i wrzucić do celi na przesłuchanie. Ale zawsze po tym jak adwokat Dii wybraniał mężczyznę ci umawiali się na piwo. Chociaż ostatnio ich relację się trochę ochłodziły po tym jak Hank z jakiegoś powodu zaczął spędzać czas z matką Dii, Mią Garcon. Chociaż i tak wciąż się przyjaźnili. Tak samo było z jego przyjacielem Gregorym Montahną i Erwinem Knuckles, w szczególności w tamtym roku w lipcu. Ta dwójka siedziała ze sobą non stop a niektórzy zaczęli nawet myśleć, że coś ich łączy. Trwało to do pewnego dnia kiedy Knuckles na przesłuchaniu był tak obojętny i zimny do Gregory'ego, który odpłacał się w ten sam sposób. Wyglądało na to, że dwójka się pokłóciła i do tej pory zachowywali się wobec siebie obojętnie. Nikt nie wiedział co się stało oprócz ich dwóch i nie wyglądało, na to żeby to ujawnili, albo pogodzili.

- Rozmawiałem na ten temat z Kui'em - zaczął Sonny. - Kui stwierdził, że najlepszym pomysłem będzie jeśli ty i Erwin Knuckles będziecie udwać przyjaciół. Nikt nie będzie pytał czemu się z nim widujesz plus nikt nie powinnien być, aż tak zdziwiony. W końcu Erwin jest dość gadatliwy i w miarę przyjacielski, jeśli zignorujesz jego ego, pewność siebie, ironię, ADHD i w większości wszytko co jest jego cechą. Ale da się z nim dogadać! - uśmiechnął się lekko biorąc kolejnego łyka szkockiej. - Plus Erwin jest jednym z liderów, chociaż on sam woli uważać się za prawą rekę i zostawiać ważniejsze sprawy Chak'owi. Czasem mi się wydaje, że Kui zrobił to specialnie...

Sonny przeczesał swoje jasne włosy i spojrzał się w oczy Capeli

- Na co jeszcze czekasz? - zapytał. - Jazda na patrol zaczynasz bycie korumpem jutro!

__________.__________

    Rozdział pierwszy przedstawiający trochę Dante i sytuację z policją w Los Santos. Nastepny się już pisze i będzie przedstawiał Zakshot z Erwinem i Kui'em na czele! Wrzucę go dziś lub jutro w zależności jak bardzo mój chłopak będzie mnie męczył, żeby oglądać razem serial XD

Mały spolier do kolejnego rozdziału - będzię tiramisu i Spadino ;)

𝕊𝕚𝕝𝕖𝕟𝕔𝕖 [𝔼𝕣𝕨𝕚𝕟 𝕩 ℂ𝕒𝕡𝕖𝕝𝕒]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz