Dante przyszedł na służbę dopiero po południu przez to, że usnął dopiero około piątej nad ranem. Wczorajszy powrót do domu, który miał trwać około czterdzieści minut zamienił się w ponad godzinę przez Erwina, który co chwilę robił coś innego i Capela siłą go powstrzymał od ukradnięcia auta, które to Knuckles chciał prowadzić. Na szczęście towarzysz czarnowłosego uspokoił się po tym i wrócili do domów bez większych trudności. Szczęście Capeli skończyło się kiedy dotarł na komendę i został zaatakowany przez Max'a Powera niezręcznymi pytaniami.
- Co ty robiłeś z Knuckles'em o czwartej na ranem? - zapytał Max.
- Oddychałem - powiedział. - Wiesz taka rzecz, którą robimy, żeby nie umrzeć.
- Wiesz, że nie o to pytam! - Max objął Capelę ramieniem. - No powiedz Dante w końcu się przyjaźnimy.
Capela spojrzał na niego jakby dostał czymś w głowę. Jego relacja z Power'em kończyła się na krótkich powitaniach i rozmowach kiedy czekali pod bankiem. Raz mieli dłuższą kłótnie, która spowodowała, że Dante zaniósł wypowiedzenie z policji Sonny'emu, ale ten go zatrzymał i ogarnął.
- Power idź podrywać jakieś laski bo aż mi się ciebie szkoda robi - usłyszał zza pleców Capela.
Słowa wypowiedziane były przez Hank'a Over'a, który stał z dwiema kawami i uśmiechał się ironicznie. Max mruknął tylko coś pod nosem i odszedł od dwóch policjantów. Hank bez słowa podał przyjacielowi kawę.
- Widzę, że spacer z Siwym się udał - uśmiechnął się do Capeli znacząco, na co ten spojrzał na niego jak na idiotę.
- Ta ten debil mnie tak wystraszył, że prawie umarłem - odpowiedział. - Po co on wstawiał to zdjęcie - jęknął załamany. - Teraz nie będą mi dawać spokoju.
- Przesadzasz - Over wzruszył ramionami. - Ja i Dia jakoś się przyjaźnimy nie?
Dante tylko westchnął i wypił trochę kawy, ten dzień nie zapowiadał się dobrze. Hank zaproponował mu wspólny partol na co ten chętnie się zgodził chcąc wyjść z komendy jak najszybciej. Drogę zasłonił mu Sonny z dziwnym uśmiechem.
- Capela! - krzyknął. - Co to za szlajanie się po nocy?
Dante już miał się tłumaczyć, ale Sonny spojrzał na niego zadowolony.
- W końcu wychodzisz i robisz coś innego po za służbą - stwierdził. - Od teraz pracujesz jak każdy rozumiesz? Możesz zostać maksymalnie trzy godziny dłużej jasne? Jak zobaczę cię chociaż minutę dłużej niż powinieneś być w pracy to nie ręczę za siebie!
- Ale czemu? - zapytał Capela. - Przecież to chyba dobrze, że w pełni oddaję się pracy?
- Capela ja się zaczynam martwić o twoje zdrowie fizyczne i mentalne - mruknął Sonny. - Kiedy ty ostatnio gdzieś wyszłeś z własnej woli? I nie mówię tu o kinie, o 11! Nie możesz żyć pracą. A ja nie mam zamiaru tracić takiego policjanta.
Hank usmiechnął się na słowa Sonny'ego. Rozmawiał z nim nie tak dawno mówiąc, że jego przyjaciel przesadza z pracą i siłą go wyciąga z domu po czternastu godzinach służby. Dante stał za to w szoku przez słowa Rightwill'a.
- Co ty taki zdziwiony? - zapytał. - Over mi wszystko wyśpiewał, Capela weź ty się w końcu za swoje życie prywatne bo zaraz na komendzie będziesz spał, a tego nie wytrzymam nawet ja.
Czarnowłosy spojrzał się na przyjaciela z wyrzutem na co Hank zaaregował z uśmiechem.
- Dante musiałem - mruknął. - Ja się serio boje, że zaraz popadniesz w jakieś problemy psychiczne. Ty musisz zająć się sobą.
CZYTASZ
𝕊𝕚𝕝𝕖𝕟𝕔𝕖 [𝔼𝕣𝕨𝕚𝕟 𝕩 ℂ𝕒𝕡𝕖𝕝𝕒]
أدب الهواةErwin Knuckles był osobą o trudnym charakterze, a Dante Capela przeszłością. Ta dwójka nigdy nie spędzała ze sobą czasu ledwo się znając. Jedyne co ich łączyło to typowa relacja między kryminalistą a policjantem. Aczkolwiek na ich drodze pojawił się...