30 - Krwawe Duchy Przeszłości Dante Capeli

857 74 53
                                    

     Następny dzień czarnowłosego policjanta nie zaczął się tak dobrze jak chciał. Połowa ranka przebiegła dobrze. Erwin spał u niego i sam widok rozwalonych szarych kosmyków sprawiał, że jego dzień się polepszał. Niestety drugą częścią wczesnego poniedziałku była konferencja prasowa w sprawie seryjnego mordercy. Dante zjawił się na miejscu z Over'em, Lincoln'em i Rightwill'em, który to nie zagościł tam na długo zostawiając całą odpowiedzialność na barkach trójki policjantów i znikł prawdopodobnie na kawę do Kui'a. Zaczęło się spokojnie, kilka niepotrzebnych pytań, małe konwersacje.

- Czy wiecie już kim jest sprawca? - jeden z reporterów zadał pytanie.

- Przestępca nie zostawia za sobą wielu śladów przez co jeszcze nie wiemy kim jest, ale się do tego zbliżamy - Theron odpowiedział wymijająco. - Nasz skład robi wszystko bez przerwy by dowiedzieć się z kim mamy do czynienia.

- Zginęły już 3 osoby a każda z ofiar była podobna do siebie z wyglądu - niska kobieta o blond włosach wstała. - Czy są ze sobą powiązane? Czy morderca chce coś przekazać? Może ma kogoś na myśli?

- Ofiary nie były ze sobą powiązane niczym innym niżeli wyglądem i wiekiem - Dante zabrał głos. - Mamy przypuszczenia, że sprawca chce nam coś przekazać, ale nie wiemy jeszcze co.

- Podobno wasza trójka została awansowana na wydział śledczy dość niedawno, czy nie uważacie, że ta sprawa jest dla was za trudna? Nie dajecie sobie z tym rady jako główni śledczy i dlatego jeszcze nikt nie został aresztowny - ta sama kobieta powiedziała z wrednym uśmiechem. 

- Pani..? - Hank przedłużył lekko.

- Kaliente - powiedziała blondynka.

- Pani Kalniente - Over trochę się uśmiechnął. - To, że nie tak długo temu dostaliśmy awans nie świadczy o naszym nie profesjonalizmie. Od lat byliśmy trenowani i uczeni co w takich sytuacjach trzeba robić i to właśnie robimy. Nie każdy morderca zostanie ujęty w ciągu chwili a my jako policja nie możemy aresztować przypadkowych ludzi z brakiem dowodów. Dziękuje następne pytanie.

  Over westchnął ciężko i oparł się wygodniej o krzesło, kiedy Dante odpowiadał na kolejne żmudne lub podchwitlywe pytania, omijając wszystko tak by prasa miała jak najmniej informacji. Ciągnęło się to tak dobre pół godziny dopóki identyczna wiadomość nie pojawiła się na telefonach policjantów.

"Chciałem pobawić się z wami dłużej, ale mi się znudziło"

   Dante skrzywił lekko brwi zerkając na telefon i spojrzał na dwójkę przyjaciół, którzy mieli podobną minę. 

"01.28 - ciekawe kto z was pamięta tą piękną datę, podobno w Obserwatorium znaleźli wtedy nową gwiazdę"

   Lincoln rozszerzył lekko oczy widząc kolejne zdanie od nieznanego numeru. Pamiętał, bardzo dobrze pamiętał tą datę. Pożar jednego z domów na krańcu miasta, połowa policji robiąca zasadzkę na grupę przestępczą. Capela pod przykrywką wystawiający całą grupę jeden po drugim, śmierć trójki osób w tym jednej ważnej. Andree López, dwudziestoletni Kolumbijczyk o ciemnych kręconych włosach. Brat szefowej grupy zorganizowanej Louisy López i osoba, którą Capela szczerze kochał. Tylko on i Hank o tym wiedzieli. Dante podając się za Darren'a Miller'a spędził z tymi osobami kilka miesięcy wyciągając od nich informacje i zdobywając zaufanie, do czasu aż się dowiedzieli. Tego samego dnia wybuchł również pożar. W raporcie z tego dnia widniało, że wszyscy spłoneli, ale dobrze wiedział, że zanim wyciągnął Capelę z budynku zastrzelił on kobietę. On za to był w połowie odpowiedzialny za śmierć Andree wyciągając przyjaciela z walącego się już domu. Ostatnią osobą, która miała zginąć był najmłodszy brat kryminalnego rodzeństwa, ale jego ciało nie zostało znalezione i stwierdzili, że pewnie spłonęło...

𝕊𝕚𝕝𝕖𝕟𝕔𝕖 [𝔼𝕣𝕨𝕚𝕟 𝕩 ℂ𝕒𝕡𝕖𝕝𝕒]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz