4 - Hank Over

1.1K 95 24
                                    

     Po spotkaniu z Knuckles'em Dante nie miał dobrego humoru. Hank widząc to zgarnął chłopaka do swojego radiowozu i nie chciał puścić na samotny patrol jak Capela zawsze robił, wiązało się to też z tym, że tylko policjanci od rangi trzeciej mogli jezdzić samotnie. Po ostatnich wydarzeniach nawet policja musiała na siebie uważać, a Hank chciał, żeby jego przyjaciel był bezpieczny. Over ostatni czasami martwił się o przyjaciela. Dante był jak umierająca gwiazda. Z każdym dniem przestawał być sobą, wyglądało to jakby Capela po prostu się rozmazywał. Jakby ktoś źle napisał słowo i teraz próbował zmazać je gumką, tylko że w bardzo wolny sposób. Ale Hank miał w planach pomóc przyjacielowi, a jeśli trezba siłą go z tego wyciągnie. Przemierzali ulice Los Santos w przyjemnej ciszy, przynajmniej dla Hanka. Dante w tym czasie bił się z myślam i ewidentnie przegrywał. 

   Jedna strona mówiła mu, że dobrze zrobił nie będąc potulnym barankiem z informacjami, ale druga mówiła, że nie musiał naciskać, aż tak bardzo. On też raczej wolałby nie mówić komuś o śmierci bliskiej mu osoby. W sumie nie mówił. Nie odezwał się słowiem kiedy jego matka została znaleziona martwa a winnym tego był jego pijany ojciec. Po prostu dał Sonny'emu wyprowadzić się za rękę z starego domu wprost do jego ciotki, która była młodszą siostrą jego matki. To był chyba najważniejszy powód zostania polcjantem. Brzydził się ludźmi jak, jego prawdopodobnie martwy już ojciec, który był najgorszym człowiekem jakiego spotkał w życiu, a spotkał wiele. Myślami znów powrócił do Knuckles'a. Ten człowiek był dziwny i irytował Capelę samym swoim oddychaniem. Było w nim coś po prostu dziwnego i zastanawiał się czy to te dziwnie siwe włosy lub nienaturalne złote oczy. Może się farbował i miał soczewki? Ale na prawdę chciał mieć go już z głowy. A najgorsze było to, że szybko się go nie pozbędzie. Westchnął cicho zakładając okulary przeciwsłoneczne gdyż wiosenne słońce w końcu dawało o sobie znać.

- Wszystko okej? - zapytał Hank, który prowadził. - Ostatnio jakiś bez humoru chodzisz.

- Ta, jest git - mruknął tylko. - Knuckles nie daje mi żyć.

    Hank zaśmiał się cicho zerkając na Dante. Znał Erwina i wiedział, że ma ciężki charakter i niektórzy nie mogą go znieść. Ale prawda była taka, że wystarczyło poznać tego egoistycznego chłopaka a od razu nie mógł zamknąć się chociaż na chwilę. Erwin lubił rozmawiać i to bradzo a jak już zaczynał to nie mógł skończyć bez przerwania mu. Nie spotykał się z nim często, ale za to często widział Dię, który był bardzo dobrym przyjacielem Knuckles'a. A Dia lubił mówić o wszystkim co się działo. Oczywiście starał się omijać nielegalne kwesie swojego życia, gdy Hank był na służbie, ale kiedy spotykali się prywatnie Dia mówił wszystko Hank zresztą również. Obiecali sobie, że będą trzymać te informacje tylko dla siebie i póki co nie było zbędnych problemów, plus nikt nie miał dowodów. Spojrzał na Capelę, który patrzył przez okno przygryzając co chwilę wargę jakby nad czymś intenstynie myślał. Wiedział o tej całej akcji z korumpem bo Dia już dawno mu się przypadkiem wygadał, ale wiedział, że Capela słówkiem nie piśnie, więc on musiał. Był pewny, że to akurat Dia mu wybaczy.

- To przez bycie korumpem? - zapytał wesoło, podczas gdy Dante, aż zachłysnął się powietrzem.

- Jakim korumpem? - odpowiedział mu szybko. - Hank wiesz, że w życiu nie pomagałbym kryminalistą!

- Ta, ta skończ pierdolić - zdziwiony Dante usłyszał w odpowiedzi. - Niby nie powinniem mieć o tym pojęcia, ale znajomy się wygadał - uśmiechnął się zatrzymując przy drodze.

- Co - powiedział Capela. - W sensie, czemu ty o tym wiesz? Ktoś z komendy się wygadał?

- Nie - odpowiedział krótko. - Ktoś z mafii mi się wygadał bo zapomniał z kim rozmawia.

𝕊𝕚𝕝𝕖𝕟𝕔𝕖 [𝔼𝕣𝕨𝕚𝕟 𝕩 ℂ𝕒𝕡𝕖𝕝𝕒]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz