Czarnowłosy policjant patrzył zdumiony na Hank'a, który prowadząc jestera zniknął właśnie za rogiem. Stał pod małym sklepikiem na rogu ulicy, w którym kupił pączki, bo o to poprosił go jego przyjaciel trzy minuty temu. Przez chwilę pomyślał, że Hank może po prostu o nim zapomniał, ale szybko wyrzucił sobię tą myśl z głowy. W końcu policjant odjeżdżając mu pomachał...
Wyciągał już telefon by zadzwonić do Over'a kiedy z piskiem opon zatrzymał się przed nim Dia Garcon. Okno pojazdu się otworzyło a uśmiechnięty mężczyzna spojrzał na niego.
- Cześć Dante - powiedział słodkim głosem Garcon. - Potrzebujesz podwózki?
- Co wy odpierdalacie? - zapytał patrząc na mężczyznę z zmarszonymi brwiami.
- Nie wiem o co Ci chodzi - uniknął wzroku policjanta śmiejąc się cicho. - No już, wsiadaj!
Capela spojrzał się na chłopaka podejrzliwie, ale po chwili wsiadł do samochodu. Po chwili usłyszał ciche kliknięcie uświadamiające mu, że zamki drzwi w pojezdzie zostały zamknięte. Był w pułapce a wzrok i mały uśmieszek na twarzy kierowcy nie polepszały mu humoru. Dia ruszył i po chwili znajdowali się na drodze, na Paleto.
- Gdzie ty mnie wieziesz? - zapytał rozglądając się.
- Do mojego garażu - mruknął. - Tam będziemy mieć prywatność a tego potrzebujemy. W końcu nie ma przesłuchań w środku miasta prawda?
- Co kurwa? - Zapytał. - Jakich przesłuchań? Jaka prywatność? Dia weź się jebnij w ten pusty łeb i mnie wysadź.
- Nie - to było ostatnie co usłyszał od mężczyzny.
Zerkał na niego w ciszy co kilka chwil nie mogąc domyśleć się czego Garcon od niego chciał. Próbował kilka razy zapytać, ale ciemnoskóry za każdym razem siedział cicho. Jęknął załamany i położył głowę na desce rozdzielczej samochodu. Wtedy cichy dźwięk dzwonka rozległ się po całym pojezdzie. Dia chciał już sięgać po telefon, ale karcący wzrok Capeli go powstrzymał. Westchnął cicho i kliknął na jeden z guzików. Dzwonek ustał a Capela usłyszał osobę, z którą nie miał okazji rozmawiać przez długi czas.
- Dia? - głos Erwina rozległ się po pojezdzie. - Gdzie ty jesteś?
- Jestem zajęty a co? - powiedział.
- Nie no fajnie - Knuckles stwierdził mocno wnerwiony. - Ale może nie zostawia się przyjaciela samego w dokach i znika bez słowa!? Mówiłeś, że ktoś będzie tu na nas czekał! I co? Gówno kurwa nikogo tu nie ma! Garcon przysięgam, że jeśli znowu robisz sobie jakieś głupie żarty to własnoręcznie przerobię cię na karmę dla psów.
- Erwin złość piękności szkodzi - mruknął nie zbyt przejęty groźbami złotookiego. - Jestem pewny, że ktoś na pewno zaraz przyjedzie! Na przykład taki jester, w tym momencie.
- O kurwa no jest - powiedział Knuckles kilka sekund później. - To Hank!
- Dokładnie - Dia uśmiechnął się chytrze. - Widzimy się później!
Szybko się rozłączył zanim siwowłosy mógł zadać więcej pytań. Dante spojrzał się na niego z zmróżonymi oczami.
- Co wy knujecie? - mruknął. - Czemu Hank zabiera Knuckles'a a ty mnie? Jeszcze oboje nas wystawiliście w podobnym czasie.
- To ja tu będę zadawał pytania - stwierdził Dia. - No i jesteśmy! Zapraszam do środka.
Zatrzymał się przed małym garażem z napisem "Garcon Garage". Szybko znaleźli się w środku gdzie po środku pomieszczenia stało plastikowe krzesło, na które Dia rzucił Capelę.
CZYTASZ
𝕊𝕚𝕝𝕖𝕟𝕔𝕖 [𝔼𝕣𝕨𝕚𝕟 𝕩 ℂ𝕒𝕡𝕖𝕝𝕒]
FanfictionErwin Knuckles był osobą o trudnym charakterze, a Dante Capela przeszłością. Ta dwójka nigdy nie spędzała ze sobą czasu ledwo się znając. Jedyne co ich łączyło to typowa relacja między kryminalistą a policjantem. Aczkolwiek na ich drodze pojawił się...