24 - Nie Żałuję

1.5K 136 134
                                    

     Spojrzał na martwe ciało Pablo znanego wszystkim jako Śmietana. Laborant opierał się o szarowłosego ciężko wzdychając. Może nie miał problemu z zabijaniem, ale to on musiał to później sprzątać i niszczyć dowody, kiedy Erwin miał wszystko z głowy. A tym razem było dość krwawo. 

   Nieżywe oczy pełne przerażenia wciąż przeszywały ich dusze, ale Knuckles nie przejmował się tym zbytnio. Nie rozmawiał z Capelą ani Amirem, ale nie zamierzał odpuścić ich porwania drugiej mafii. W szczególności, że na prawdę ciężko było znaleźć najmniejszą informację na temat rzekomego Diego. O złapaniu samego Spadino nawet nie myślał, mężczyzna dawno ukrył się gdzieś w mieście i ślad po nim zaginął. Ale w końcu wyjdzie kiedy zobaczy, że duża część jego ludzi jest zabijana prawda? Dobrze wiedział, że Panacleti dosadnie zrozumiał jego ostatnią wiadomość. Chciał osoby, która torturowała Dante i medyka, reszta go nie obchodziła. Chciał widzieć Diego, który klęczał przed nim błagając o życie, chciał z uśmiechem powtórzyć wszystkie rzeczy, które zrobił czarnowłosemu by na koniec w bardzo powolny i bolesny sposób zakończyć jego marne życie. Mężczyzna miał cierpieć i zrobi wszytsko by w końcu dojść do swojego celu. Szkoda tylko, że po drodze musieli cierpieć ludzie... Ale czy to jego wina, że Spadino nie stawia bezpieczeństwa jego ludzi na pierwszym miejscu? Nie, to była tylko i wyłącznie wina Włocha, że do tej pory nie wydał mężczyzny, który zadał tyle bólu policjantowi.

- Chcesz go gdzieś konkretnie czy możemy po prostu wrzucić ciało do oceanu? - zapytał Labo czyszcąc chusteczką swoją bluzę ubrudzoną od krwi.

- Zróbcie z nim co chcecie - mruknął znudzony. - Ale jego auto ma wybuchnąć przed restauracją.

- Robi się - Michael klasnął w dłonie po czym wyciągnął telefon. 

     Pożegnał się cicho z chłopakiem noszącym maskę kiedy ten dzwonił do kogoś i ruszył w stronę swojego pojazdu. Ciemno fioletowe lambo stało na chodniku przyciągając uwagę niektórych ludzi. Wiedział, że Kui'owi nie podobał się plan złotookiego. Wojna z inną mafią z powodu jednej osoby? Brzmiało to niedorzecznie a jednak było prawdą. Ciekawiło go czemu po nieudanej próbie zaciągnięcia go w pułapkę nie spróbowali po raz kolejny. Oczywiście cieszył się z tego, ale wciąż było to dość dziwne ze strony Spadiniarzy. Coś mokrego wylądowało na jego twarzy. Podniósł głowę minimalnie do góry widząc nad sobą ciemne chmury. Z każdą chwilą kropel deszczu przybywało coraz więcej mocząc jego włosy i ubrania. Szybko znalazł się przy aucie wsiadając do niego, by uchronić się przed wodą. Odetchnął ciężko opierając wygodniej głowę o siedzenie. W tym momencie został mu jeden problem do rozwiązanie i nazywał się on Dante Capela.

   Nie wiedział co ma zrobić z chłopakiem o oczach koloru atlantyku. Z chęcią by go pocałował, przeleciał i nie pozwolił odejść. Ale z drugiej czy ten związek miał jeszcze jakiś sens? Wszystko zniszczył kiedy uczucie bliskości, które chciał od niebieskookiego wzięło nad nim górę i już się nie powstrzymał. To, że skończył później na balkonie wypalając prawie połowę paczki papierosów było zakończeniem tej historii. Ostatnim co widział były niezdecydowane i przerażone oczy Dante, które sprawiały, że miał ochotę uciec i nigdy nie wracać. To te cholerne oczy śniły mu się co noc przez następne dni. Dorian z każdym dniem patrzył na niego zrezygnowany wiedząc, że wciąż nie poprosił czarnowłosego by ten z nim porozmawiał. Ale on wciąż nie wiedział czy w ogóle chciał z nim porozmawiać. A chciał. Pragnął zobaczyć młodszego chłopaka po raz kolejny. Zachować się jakby te wszytskie przykre sytuacje nie miały miejsca. Pytaniem było czy Capela chciał tego samego.


   Chciał. Dante na prawdę chciał zobaczyć się z Erwinem. Tylko, że również nie wiedział co mógłby powiedzieć. Hej, zakochałem się? Moja ostatnia miłość spłoneła żywcem chcesz ze mną być? To brzmiało, idtiotycznie. Hank przestał pytać go o złotookiego po rozmowie w aucie kilka dni temu. Z daleka widać było, że ciemnowłosy mężczyzna ma dość i się poddał próbując pomóc przyjacielowi. Nie dziwił się. Sam miałby dość samego siebie po kilku minutach, a Over wyrzymuje z nim kilka lat. Jedyne co go trochę cieszyło była rezygnacja Jacoba. Długowłosy mężczyzna po zobaczeniu zepresowanego chłopaka z malinkami dał sobie spokój w końcu rozumiejąc, że nie było dla niego miejsca u boku Capeli. Czuł się z tym źle, ale czy to na prawdę było jego winą, że Jacob nie rozumiał jego odmów? 

𝕊𝕚𝕝𝕖𝕟𝕔𝕖 [𝔼𝕣𝕨𝕚𝕟 𝕩 ℂ𝕒𝕡𝕖𝕝𝕒]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz