18 - Złote Oczy

1.4K 136 71
                                    


     Unikał Knuckles'a od trzech dni. Hank dobitnie uświadomił mu co czuję do chłopaka i nie mógł się z tym pogodzić. Uważał, że nie miało to sensu. W końcu Erwin był w szczęśliwym związku z Price'm i nie sądził, że jego uczucia mogą być odwzajemnione. Złotooki nawet nie mówił mu po imieniu. Westchnął ciężko zirytowany. Nie sądził, że jeszcze się kiedyś zakocha. Po ostatnim związku stwierdził, że najlepszą opcją dla niego będzie bycie samemu. I wszystko było dobrze. Dopóki nie spotkał tego cholernego złotookiego chłopaka. Over przez trzy dni próbował podnieść go na duchu mówiąc, że może jednak coś z tego będzie. Przecież ludzie czasem się rozchodzili. Capela mruknął mu tylko w odpowiedzi, że nie ma zamiaru próbować i skończył tym temat. Stało się to godzinę temu i od tamtej pory prawie w ogóle nie zmienił swojej pozycji patrząc się pusto w ścianę. Nie wiedział czy chciał się śmiać czy płakać, ale obie opcje wydawały mu się odpowiednie.

   Szarowłosy za to od trzech dni nie widział Capeli i trochę go to martwiło. Próbował się z nim skontaktować, ale ten nigdy nie odebrał. Tak samo było z wiadomościami, które nie były nawet odczytane. Na początku myślał, że niebieskooki jest po prostu zajęty, ale trzi dni było zbyt długim czasem i stwierdził, że jest jawnie ignorowany. Przez kilka godzin powtarzał sobie, że skoro tak chce Capela to okej. Tylko, że w końcu nie wytrzymał i warknął kierując się do wyjścia z Burger Shot'a. Dia spojrzał na niego dziwnie.

- Wszystko okej? - zapytał. - Co ty taki zły.

- Capela mnie wkurwia - mruknął. - Ignoruje mnie od trzech jebanych dni! 

- Oh - Garcon kiwnął lekko głową. 

- Widzimy się później - powiedział już spokojniej. - Idę go zabić.

   Drzwi zamknęły się tak szybko jak otworzyły. Dia podniósł lekko brwi do góry i wzruszył ramionami nie rozumiejąc przyjaciela. Chociaż po chwili uśmiechnął się widząc jak bardzo Erwinowi zależy na uwadze policjanta. 

   Knuckles zatrzymał się przed zadbaną kamienicą, w której mieszkał Dante. Już kierował się do drzwi, kiedy zawrócił i obszedł budynek. Capela może po prostu nie otworzyć drzwi udając, że nie ma go w domu, ale okno będzie musiał. Wspiął się po metalowych schodach próbując sprawić jak najmniej dźwięku. Kiedy był przy odpowiednim oknie usiadł cicho. Zauważył czarnowłosego, który leżał na kanapie z zmrużonymi oczami. Palił papierosa i wypuścił dym z płuc robiąc kółka. Przyglądał się on uważnie jak dym powoli miesza się z powietrzem i znika. Erwin zapukał lekko w szybę zwracając tym uwagę Capeli od patrzenia się na dym. Niebieskooki westchnął i podniósł się z kanapy wyglądając na zrezygnowanego. Okno zostało otworzone a siwowłosy wszedł szybko do salonu zanim Dante mógł się rozmyślić i je zamknąć. 

- Czemu mnie unikasz? - mruknął zły. - Dzwonię, piszę może gołębia ci kurwa jeszcze wysłać?

- Byłem zajęty - usłyszął w odpowiedzi na co prychnął. - Dobra może nie zajęty, ale potrzebowałem czasu dla siebie.

- To mogłeś chociaż napisać, że znikasz na chwilę - podniósł ręce do góry. - Kurwa Capela! Gdyby nie Over to bym pomyślał, że znowu cię porwali czy coś! 

- Nie pomyślałem o tym - powiedział cicho. - Skoro już wiesz, że żyję to...

- Nawet nie myśl o tym, że sobie pójdę - warknął. - Mów co się dzieje bo jakiś taki martwy jesteś.

- Nic - Erwin wywrócił oczami.

- A ja jestem szefem policji - usiadł na kanapie. - Może ci jakoś pomogę? Mam w końcu kontakty nie?

𝕊𝕚𝕝𝕖𝕟𝕔𝕖 [𝔼𝕣𝕨𝕚𝕟 𝕩 ℂ𝕒𝕡𝕖𝕝𝕒]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz