Rozdział 14 - Nie takie święte Elfy

203 11 0
                                    

Tymczasem w świątecznej manufakturze…

Elficja pracowała do późna i nie mogła zapomnieć o tym co przeżyła ze Świętodiuszem. Pomyślała, że głupio zrobiła uciekając, bo jutro będzie jeszcze gorzej porozmawiać jej z tym seksownym mężczyzną o tym co między nimi zaszło. Z zamyślenia wyrwał ją Franek.

- Elficjo, umówisz się ze mną?

Elficja nie wiedziała co odpowiedzieć, bo przecież znała Franka, lubiła go, był pocieszny i słodki, ale … Nie był Świętodiuszem.

- Franku, nie mam teraz czasu przed świętami, może po tym cały świątecznym bałaganie umówimy się na kawę, dobrze?

Franek przytaknął, ale wdział, że jego koleżanka, w której podkochiwał się co nieco, nie jest sobą. Jednak nie naciskał i wrócił do taśmy produkcyjnej, gdzie pakowanie prezentów szło w najlepsze.

- Donek! Donek! Leniu jeden, znowu w kiblu siedzisz? – krzyczał Ziutek.
Donek przybiegł do niego, poprawiając pasek od spodni i szczerząc się w uśmiechu. Podszedł blisko do Ziutka i wyszeptał.

- Nie, tym razem zabawiałem się z tą nową w fabryce, wiesz… z to Elfisuczką co ma takie duże …- pokazał gestem, że elfica ma duże piersi.

- Donek, albo cię nie ma bo srasz, albo bo się gździsz, weź się za robotę powiadam ci, bo naskarżę na ciebie Mikołajowi.

- Nic mi nie zrobisz, sam byś ją chętnie przyelfił a gadasz takie głupoty. Fajnie było, odprężyłem się a teraz mogę się wziąć do pracy.
Ziutek jednak był ciekawy co też takiego robił Donek wiec go zapytał.

- Co z nią robiłeś? - uśmiechnął się szyderczo.

Donek nachylił się do ucha Ziutka i zaczął mówić.

- Mówię ci, jak ona się całuje, to aż mi się rózga poderwała sama, żeby ją przyelfić. Sama mi włożyła dłoń w gatki i zaczęła mnie no wiesz… a potem klękła i zrobiła mi… no wiesz… a potem się wypieła… i ją przyelfiłem, tak... no wiesz…

Ziutek słuchał tego wszystkiego i jedno go denerwowało, to Donka „no wiesz” więc, kiedy powtórzył to po raz kolejny Ziutek odparł.

- Nie, nie mam pojęcia o czym mówisz, kiedy mówisz „no wiesz” możesz bardziej szczegółowo?

Donek się zmieszał odrobinę, ale jeszcze ciszej powiedział dokładnie koledze co robił z Elfisuczką po czym podsumował.

- Musisz się z nią umówić, on uwielbia, żeby ją przyelfić. – dokończył i wrócił do swojej pracy.

Od tego momentu Ziutek nie myślałam już o nikim i niczym, ale o cycatej elficy, która lubi być przylefiona rózgą. Dawno już nie szalał z żadna Elfica, i być może Donek ma racje, to dobre dla odprężenia. Kiedy tak myślał i pracował na hale weszła Elfica o której myślał. Spojrzał w jej stronę a ona puściła mu oko. Ziutek poczuł, że jego różka chętnie by jej odpowiedziała na te zaczepkę.

Późnym wieczorem gdzieś w świecie Nicoli…

Nicola siedziała we włoskiej restauracji Miśkiem i co jakiś czas wybuchała śmiechem. Zdała sobie sprawę, że wyrażenie zgody na kolacje z tym niesamowicie atrakcyjnym mężczyzną, było najlepsza decyzją tego wieczoru, jak nie tygodnia, a może i roku. Patrzyła w niego roześmiane, niebieskie oczy, kiedy opowiadał o świątecznej manufakturze. Oczywiście nie mówił nic o wiosce ani elfach. Manufakturę nazywał firmą, elfów pracownikami a siebie prezesem z ramienia ojca, który w tym roku odszedł na emeryturę. Ale historię z pocztowymi wpadkami opowiadał te prawdziwe, kiedy jego pracownicy mylili paczki a zamówione produkty trafiały nie pod ten adres. Oczywiście nie mówił o seksualnych zabawkach, a o pomyłkach typu, nie ta książka, nie ten długopis czy nie ten mikser trafił do danej osoby, bo Misiek powiedział, że ma firmę kurierską.

- Fajną masz pracę, moja jest nudna jak zbieranie jagód w lesie, dużo pracy a efektów nie widać. – westchnęła biorąc kawałek pizzy i smarując go sosem czosnkowym.

- Nie może być aż tak źle?

- Eh może, pracuje w sklepie z ubraniami, codziennie przychodzą setki kobiet i kupują te same ubrania, po czym wracają i proszą o coś oryginalnego, żeby mieć inne niż koleżanka w pracy. Jak mogą wymagać, żeby mieć coś innego niż koleżanki, jak ubierają się w sieciowym sklepie, który znajduje się w każdej galerii handlowej? Czy to nie głupie?

- A gdzie powinny się ubierać? – zapytał zaciekawiony Misiek.

- Powinny szyć sobie ubrania u krawcowej i same je projektować, jak to się kiedyś robiło.

Misiek zdziwił się okropnie, bo Nicola nie miała więcej niż dwadzieścia pięć lat, więc skąd w jej głowie to „kiedyś”?

- Kiedyś?

- Tak, moja babcia była krawcową, sama projektowała jakieś ubrania z klientkami i sama je dla nich szyła. Nie raz jako mała dziewczynka siedziałam z nią i pomagałam jej fastrygować, obrabiać czy wykrawać materiał, to była fajna zabawa. Brakuje mi tego.

- To, dlaczego nie robisz tego sama?

- Nie mam maszyny do szycia i sprzętu, to dość drogie rzeczy, a ja mieszkam sama i sama się utrzymuje, więc zanim odłożę na takie sprzęty miną wieki. Mam starą maszynę do szycia po babci, ale nie wszystko na niej można zrobić, więc czasem szyję coś dla siebie albo dla lalek siostrzenic. – uśmiechnęła się smutno Nicola.

W głowie Mikołaja drugiego zaczął kiełkować plan, ale musiał go jeszcze dobrze przemyśleć.

- Zjemy coś jeszcze? Jaki deser albo lody?

Nicola zastanowiła się chwilę.

- Nie, wiesz będę się już zbierać. Dziękuje ci za zaproszenie. – odparła i wyciągnęła portfel, żeby za siebie zapłacić.

- Ja płacę, bo ja zapraszałem, ty zapłacisz za jutrzejszą kawę, zgoda?

- A skąd wiesz, że pozwolę się zaprosić na kawę?

- Oj, przepraszam ja kawę a ty gorącą czekoladę. – uśmiechnął się Misiek i zapłacił rachunek kelnerowi.

Zagrał sprytnie, bo chciał mieć pewność, że Nicola nie będzie mogła się z tego spotkania wykręcić.
Nagle zdała sobie sprawę, że Nicolai wie co lubi pić, nie miała pojęcia, dlaczego, ale postanowiła się w to nie zagłębiać. Był miły, nie natarczywy a kiedy wstała z krzesła to wziął jej kurtkę i pomógł jej się ubrać.

- Fajna masz tą czapkę wiesz? – stwierdziła, kiedy zakładał ja sobie na głowę.

W tym momencie Misiek zdał sobie sprawę, że gdyby dzisiaj u niej był to dałby jej prezent. Ściągnął czapkę z głowy i założył na jej mówiąc:

- Skoro taka fajna, to jest twoja.

- Ależ nie, nie mogę cię pozbawić tak świetnego atrybutu – śmiała się – wiesz? Jak cię w niej zobaczyłam, to myślałam, że do ciebie nie pasuje, ale teraz…

- Naprawdę możesz ja zatrzymać, mam ich kilka.

Nicola przytaknęła i poprawiła czapkę obracając ja daszkiem do tylu.

- Dobrze, ale wolę ja założyć tak. – uśmiechnęła się szczerze.

Wyszli na zewnątrz a Misiek zaproponował, że ją odprowadzi. Kiedy już stali pod budynkiem, w którym mieszkała, misiek upewnił się.

- To co jutro, kawa?

- Gorąca czekolada, jeśli o mnie chodzi i tak, ale ja wstaję wcześnie do pracy.

- Będę na pewno, o której mam tu być, pracuje w tej galerii tuż za rogiem, pięć minut spacerem. Zaczynam o dziewiątej, więc szybka kawa z rana i pójdę do pracy.

- Gorąca czekolada– upomniał ją Misiek uśmiechając się uwodzicielsko.

Nicoli aż serce zabiło mocniej, kiedy zobaczyła szeroki uśmiech Ncolaia, piękne białe zęby i dołeczki w policzkach.

Mikołaj nachylił się nad nią i zapytał cicho.

- Mogę?

Nicola nie wiedziała o co mu chodzi, ale w tym całym zauroczeniu po prostu odpowiedziała.

- Tak.

Misiek cmoknął ją delikatnie w policzek, a ona westchnęła cicho czując go tak blisko siebie. Na to ten wyszeptał jej do ucha.

- Dziękuję za kolację i rozmowę. – po czym cmoknął ją jeszcze raz.

Spojrzał jej przelotnie w oczy i odszedł skręcając zaraz za róg bloku i nie oglądając się za siebie, bo emocje, które czuł w środku mówiły mu jedno… „Wróć tam i pocałuj, jak należy idioto”, ale tego nie zrobił, zamiast tego pognał do sań, żeby wrócić do domu, bo nawet nie wiedział, że było już bardzo późno i wiosce zaraz zacznie świtać.

Nicola weszła do domu, zdjęła swoją nową czapkę i poczuła jakby znajomy już zapach. Przyłożyła czapkę pod nos i zaciągnęła się głęboko. Do jej zmysłu węchu dotarł przyjemny, męski, ale lekko słodka woń, jakby cynamon, jakby piernik, ale męski i korzenny. Spojrzała w głąb czapki i była w niej metka.

„Produkcja własna, butik Świąteczny, Zrobiony dla M.”

Wszystko było dla niej jasne, oprócz tego M. Przecież mężczyzna przedstawił jej się Nikolai. Jednak nie poddawała tego zagadnienia dłuższemu myśleniu. Może to inicjał jego nazwiska albo coś innego. Położyła czapkę na półce wieszaka i ściągając kurtkę przyglądała się jej jeszcze chwilę. Była już najedzona i nie chciała nic innego tylko ubrać się w swoją nową piżamę i iść spać. Myśląc o spaniu, kocu i piżamie, przypomniała sobie, że przegapiła dzisiaj wizytę nocnego przybysza. Zrobiło jej się przykro, że o nim zapomniała, bo zawrócić jej w głowie jakiś przystojniak.

Weszła do salonu z nadzieją, że chociaż znajdzie prezent od niego, ale też nic nie było. Lekko skonsternowana, przebrała się w piżamę i poszła do łóżka, kiedy zasypiała myślała o niebieskich oczach Nikolaia i zapachu jaki w koło siebie roztaczał. Wstała szybko z łóżka, poszła po czapkę, która zdjęła z wieszaka i położyła sobie na poduszce obok. Czując zapach mężczyzny, który ją zauroczył, zasnęła spokojnie...

Baśń dla Dużych Dzieci czyli Romans MikołajaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz