Rozdział 23 - Pierwszemu skończyła się cierpliwość.

169 11 2
                                    

W świątecznej wiosce pod Elfibarem...

Mikołaj wcisnął swoich synów do sań i kazał siedzieć i spokojnie czekać. Ci nie sprzeciwiali się ojcu, bo wiedzieli ,że to nie ma sensu. Cała wioska wiedziała, że choć oni są dorośli to Mikołaj trzęsie cała rodziną.

Kiedy już usadził pijanych nicponi odwrócił się, żeby wrócić po Donka, ale okazało się, że on już jest na zewnątrz.

- Dobrze się dzisiaj spisałeś, dziękuję ci za informację. Proszę oto zaproszenie dla ciebie. - wyciągnął czerwoną kopertę zza pazuchy.

- Dziękuję szefie. - ukłonił się Donek.

- Tylko masz siedzieć cicho i nie podsycać plotek, bo ci sam osobiście doleje czegoś do kompotu z suszu. Zrozumiano ? - pogroził mu palcem.

- Tak szefie. - zasalutował Donek.

- I przestań gadać o Elfisuczce , że się elfi z każdym, bo to bardzo nieładnie . Sam z tego korzystasz, a potem o niej plotkujesz, jak tak będziesz robił, to nigdy cię nie polubi. - doradził mi Mikołaj.

Donek zastanowił się i otworzył usta, ale Mikołaj go upomniał.

- Donek bez zbędnego plucia tu na mnie tłumacząc się słabo, i wmawiania mi, że deszcz pada , znam cię. - zmarszczył brwi Mikołaj.

Donek już nic nie powiedział, tylko kiwnął posłusznie głową i udał się w stronę swojego domu.

Mikołaj wsiadł do sań i pojechał do swojego do siebie.

Pierwszy zaparkował sanie pod samym wejściem i ryknął.

- Wysiadka, przejażdżka zakończona wy leserskie elfie łajzy!

Synowie ocknęli się z pijackiego snu i zatoczyli się do domu.

- Kochanie przywiozłem ci twoich kochanych i zacnych synów, którzy nie potrafią sobie poradzić z własnym życiem, ale pić umieją jak mało kto w tej wiosce!

Mikaela złożyła szlafrok i wyszła z sypialni. Idąc po antresoli do schodów wyjrzała z ponad balustrady. Zobaczyła obraz elfiej rozpaczy i pijaństwa.

Na kanapie, siedzieli jej dwa nicponie tuląc się do siebie i mamrocząc pod nosem, że im jest dobrze jak nigdy i nie potrzebują żadnej baby do życia. Po chwili zaczęli śpiewać piosenki świąteczne i po domu roznosiły się słowa klasyka " All I want for Christmas is you " tyle że to nie był śpiew a wycie pijanych Mikołajów.

- Dosyć! - krzyknęła matka - obudzicie cały dom! Jak wam nie wstyd?

Synowie zamilkli w momencie a ojciec usiadł sobie w fotelu i patrzył na to wszystko z dystansu.

Mikaela podeszła do synów i strzeliła każdemu po raz w głowę, było tylko słychać plasknięcia a nicponie zawołaj razem :

- Auć, za co to?

- Za głupotę! - zawołała matka - Elfidiuszu ty idź do siebie, bo wiem że nie masz na myśli tego co przed chwilą powiedziałeś. Elficzka jest zaproszona na wigilię ty bałwanie i dobrze wiesz co masz jutro zrobić! Dobranoc.

Elfidiuszu podniósł się z kanapy wielkim trudem i spojrzał na brata.

- Przykro mi bracie cię opuszczać, ale zostajesz sam na palcu boju. Dobranoc. - dokończył i ruszył do swojej sypialni.

Misiek czyli Nikolai dalej leżał rozwalony na kanapie i ani myślał zrobić cokolwiek. Był pijany i zmęczony.

- Posłuchaj mnie ty najstarsze, ale chyba najgłupsze z moich dzieci! Myślałam , że pojechałeś zrobić coś dobrego, że zrozumiałeś co do ciebie powiedziałam, ale ty jest głupszy niż elfia ustawa przewiduje! Jutro a w zasadzie dzisiaj chcę cię widzieć o ósmej rano w kuchni i zobaczysz jak wyglądają święta w tym domu ty Mikołajowy pomiocie! - wykrzyczała Mikaela.

Baśń dla Dużych Dzieci czyli Romans MikołajaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz