Rozdział 25 - Gość w dom, elf w dom...

130 10 0
                                    

W Mikołajowym domu przy wigilijnym stole...

- Chciałem wam dzieci podziękować , że zebraliśmy się tu przy stole razem, cieszę, że was mam i dziękuję za pomoc w fabryce. Dzisiaj będziemy mieć na kolacji wyjątkowych gości i proszę was o jedno. Zachowujecie się , powieście skarpety na kominku dla swoich gości , ja powieszę dla swoich i będziemy na nich czekać , niebawem dwudziesta.

Wszyscy podeszli do kominka, skarpety z upominkami wieszano tutaj tylko dla gości. Michalina powiesiła swoją dla Donatelfa, Elfodiusz dla Elficzki, Świetodiusz dla Elficji a Nikolai... On nie miał dla kogo więc do kominka na podszedł. Mikaela widziała zawieszenie w oczach syna, ale nic nie mogła na to poradzić. W głębi serca miała nadzieję, że zaproszona Nicola przyjedzie z Maurycym.

Mikołaj Pierwszy miał w dłoni trzy skarpety, dla Donosiciela , dla Elfisuczki i dla Nicoli. Imion na skarpetach nie było widać. Pewnie zastanawiacie się zatem, jak dany gość miał odszukać swoją. Kiedy stawał przy kominku mały świetlik wskazywał skarpetę a imię gościa wybijało się na niej złotym blaskiem. To właśnie Mikołajowa magia, która działa się podczas świąt w domu gdzie świąteczne życzenia się spełniały.

Tymczasem w wielkim świecie Nicoli...

Maurycy pomógł Nicolai zanieść wszytsko kuchni w Przytułku dla Bezdomnych. Kiedy zobaczył , jak uboga jest tam wigilia wzruszył się, bo przecież u nich w świątecznej wiosce święta to balanga i radość.

Pomógł wypakować pierogi na talerze i ułożyć prezenty pod choinką. Po czym wpadł na pomysł.

- Mam w bagażniku pudło ciastek pani Mikołajowej , prosiła żeby zostawił po pudełku w punktach prezentowych, ale tu przydadzą się bardziej.

Zanim Nicola zdążyła cokolwiek powiedzieć , elfa już nie było. Więc wróciła do pomocy przy szykowaniu innych potraw jak barszczu czerwonego i surówki z kiszonej kapusty. Po chwili Maurycy wrócił z wielkim pudłem a w nim było mnóstwo mniejszych pudełek z ciastami które pachniały obłędnie.

Nicola poprosiła aby rozstawił je na stole. Maurycy szybko to zrobił i wrócił do kuchni gotowy żeby pomagać.

- Maurycy a na ciebie nie czeka rodzina w domu?

- Nie - wyruszył ramionami elf - wigilię z zasady spędzam sam, lubię ciszę i spokój.

Nicole trochę to zdziwiło,ale postanowiła nie komentować. Szybko się uwinęli ze wszystkim i po chwili już pierwsi goście zaczęli schodzić się na wieczerzę. Tego dnia każdy mógł skorzystać z prysznica i pralni w przytułku. Dzięki temu przy stole było każdemu przyjemniej.

Kiedy już siedzieli przy stole zajadając pierogi razem z bezdomnymi Maurycy zdobył się na odwagę.

- Nicola, dlaczego tak naprawdę nie chcesz jechać na wigilię do wioski, mnie możesz powiedzieć, nikomu nie powtórzę.

Nicola wepchnęła całego pieroga do ust i zaczęła żuć patrząc na elfa. Ten się uśmiechnął ,ale patrzył jej w oczy i cierpliwie czekał. Nie było mowy, musiała przeżuć i odpowiedzieć.

- Bo Nikolai uciekł w nocy bez słowa wytłumaczenia kiedy już dostał to co chciał, jak każdy facet. Więc po co mam tam jechać.

Maurycy zamyślił się na chwilę po czym spojrzał jej w oczy.

- Nicolai to duże dziecko a na wigilię zaprosiła cię Pani Mikołajowa i Święty Pierwszy, nie będzie ci głupio , że tak naprawdę to im odmówiłaś?

Niki znowu wzięła pieroga i zaczęła myśleć. Coś było w tym co powiedział Maurycy. Przecież zaproszenie dał jej pierwszy, a nie Nikolai.

Baśń dla Dużych Dzieci czyli Romans MikołajaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz