Rozdział 29 - To co najważniejsze w święta...

262 16 6
                                    

Tymczasem przy stole...

Krzyki było już słychać w całym domu a Mikołaj czuł, że temat który jest omawiany głośno w gabinecie, zaraz skupi się na nim.

Elficzkę też zaczynały denerwować krzyku z gabinetu i spojrzała nerwowo na Mikołaja Pierwszego, który przyciągał dłonią po swojej brodzie.

Mikaela obserwowała ich oboje , a zwłaszcza brodę swojego męża. Czuła , że jej mąż maczał w tym wszystkim swoje czarne , skórzane rękawice.

Nawet nie zauważyli jak od stołu wstał Elfidiusz i pobiegł do gabinetu.

Kiedy wszyscy usłyszeli...

- Na świętego elfa, czy to takie ważne? Przestańcie się kłócić, bo ja chcę się w końcu zaręczyć! - krzyknął na kłócących się Nikolaia i Niki.

Wszyscy zamarli.

Mikołaj Pierwszy schował twarz w dłonie , Mikaela wstała od stołu i poszła obrażona do kuchni. Michalina spojrzała na Donatelfa zdziwiona , tylko najbardziej zainteresowana czyli Elficzka zaczęła się śmiać i to w głos. Śmiała się tak długo, że aż z tego śmiechu zaczęła płakać.

- Elficzko z czego się tak cieszysz? - zapytała Michalina.

- Bo... Bo... - nie mogła się wysłowić.

Elfodiusz patrzył na nią zdziwiony. Elficzka nie mogła się uspokoić i chichotała jak opętana. Wszyscy patrzyli tylko na nią , nawet Niki i Nicolai wrócili do salonu. W końcu się uspokoiła i powiedziała.

- Śmieje się z nas wszystkich. Tak bardzo się staraliście na dzisiejszy wieczór. Ubranie, fryzury , jedzenie - wskazała na stół - zaręczyny , o których nikt nie widział , to znaczy Elfodiusz myślał, że nikt nic nie wie, a przecież nie chodzi dzisiaj o żadną z tych rzeczy. Chodzi o to żeby być z tymi , których kochamy, szanujemy i chcemy z nimi być.

Wszyscy goście zagłębili się we własne myśli. Nawet Mikaela wyszła z kuchni bo doskonale słyszała co powiedziała Elficzka. Poczuła , że dziewczyna ma zupełną rację.

Elfodiusz podszedł do jej krzesła i przykucnął łapiąc ją za splecione na kolanach dłonie.

- Nie jest ci przykro, że tak wyszło? - zapytał.

- Nie. Bo dla mnie najważniejszy był fakt, że zostałam tu zaproszona, twój gest, a nie jakieś prezenty czy co możesz mi dać czy obiecać. Rozumiesz ?

- Tak. - przyznał Elfodiusz.

Nikolai patrząc na tą czułą scenę złapał Niki za dłoń i splótł swoje palce z jej. Niki nie opierała się wcale. Też coś do niej dotarło. Zrozumiała , że przecież Mikołaj wszystko jej wyjaśnił , jakie miało znaczenie że Misiek nie miał na to odwagi. Kiedy tu przybyła nie powiedział nic złego , wręcz podał jej ciasto i grzecznie zaprosił do gabinetu na rozmowę. To ona zaczęła krzyczeć kiedy on zapytał zaciekawiony, dlaczego przyjechała do nich i jak to się stało? Chciał tylko wiedzieć skąd zaproszenie i takie tam , a ona zaczęła się wściekać.

Nicola zrozumiała coś jeszcze. Zdała sobie sprawę, że każdy może się wahać i mieć wątpliwości niezależnie od tego kim jest. Czy jest bogaty , czy biedny? Czy czuł się w rodzinie kochany czy tak jak ona czuł się odrzucony. Poczuła się porzucona przez Miśka tamtego poranka, ale on też miał wątpliwości, tak po prostu.

Michalina spojrzała na Dantelfa i złapała go za dłoń. Ten popatrzył jej w oczy i wyszeptał.

- Jak to się stało, że tylko my dzisiaj nie nabroiliśmy?

Baśń dla Dużych Dzieci czyli Romans MikołajaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz