Rozdział 1

4.7K 58 3
                                    

Jestem Nadia  Williams i mam prawie 14 lat. Mieszkam w domu dziecka od 2 roku życia ,nigdy nie doznałam prawdziwej miłości nie licząc tych z książek i filmów która czasami  jest tak sztuczna że rzygać się chce. Na co dzień jestem odbierana jako ta cicha, nieśmiała, szara myszka i w większości jest to prawda bo przy ludziach taka dokładnie jestem- Czemu ?- po prostu im nie ufam i się ich boję ale to opowieść na kiedy indziej . Na szczęście nikt nie zna tej mojej szczęśliwej  strony po za malutkimi dziećmi w Domu Dziecka i pani Eli która tutaj pracuje bo nikomu na tyle nie ufam żeby pokazywać prawdziwą siebie. Zapytacie - Nie masz tu przyjaciół ?- Nie. Czemu ? Pewnego dnia podczas obiadu na którym siadamy wszyscy wspólnie Sara ( 2 lata starsza najwredniejsza dziewczyna w całym domu )razem z jej świtą ( Zackiem, Tomem i Mają ) śmiali się z małej dziewczynki która nie potrafiła powiedzieć r. Nigdy ich nie lubiłam bo zachowywali się jak rozpieszczone bachory których jedynym zajęciem było dokuczanie innym. Nigdy również nie lubiłam jak ktoś dokuczał innym więc stanęłam wtedy w jej obronie co skutkowało tym, że od tamtej chwili zaczęli mi dokuczać bo przecież nikt nie może im zwrócić uwagi. No a że nikt nie chciał z nimi zadzierać dla własnego spokoju się ze mną nie zadawali. - Czemu nie powiedziałam o tym dla opiekunów ?- Otóż miałabym wtedy jeszcze większe problemy niż teraz dlatego wole siedzieć cicho. 

Moim marzeniem od dziecka jest być adoptowana i zaznać w końcu prawdziwej miłości. W moim życiu byłam już dwa razy adoptowana i po maksymalnie 2 miesiącach oddawana bo niestety moim nowym opiekuniom nie podobało się to że się do nich nie odzywałam, nie lubiłam kokardek, różowego i ogólnie nie byłam taką słodka dziewczyneczką. Ale dobra trzeba powrócić do rzeczywistości. 

Obudziłam się tak jak codziennie o 7 rano przez najgorsze co mogło istnieć czyli budzik. Wstałam poszłam do łazienki która na całe szczęście była tylko moja dzięki pani Eli. W lustrze zobaczyłam średniego wzrostu przeciętna dziewczynę o brązowych włosach i piwnych oczach, w których było widać zmęczenie i smutek  , uczesałam się, ubrałam i zeszłam na śniadanie, starałam się przejść niezauważona ale coś mi nie wyszło jak zwykle bo centrlnie przed stołówka czekała na mnie grupka Sary z nią na czele. 

- O a kogo to moje piękne oczy widza, czyżby to była nasza wspaniała Nadia-Zaśmiał się Tom a za nim cała reszta i zaczęli do mnie podchodzić. 

- Co nie przywitasz się? mowę odebrało? - popchnęła mnie Maja. I w tym momencie przerwała jej pani Ela wychodząc ze stołówki na korytarz .

-Co tu się wyprawia ? Maszerować mi na stołówkę ale to już !-Oczywiście pani podejrzewała że mi dokuczają ale prosiłam ją żeby nic z tym nie robiła.

Oni poszli a ja się cieszyłam że przez najbliższy czas będę miała spokój. Weszłam na stołówkę i usiadłam przy najbardziej oddalonym od innych stoliku i powoli jadłam płatki. Zastanawiałam się czy kiedyś będę miała kogoś przy kim będę czuła się jak w domu, bezpiecznie i swobodnie. 

Po śniadaniu ten kto miał dyżur musiał po wszystkich pozmywać, a niestety dziś była akurat moja kolei więc wzięłam się do pracy żeby jak najszybciej skończyć i wrócić do swojego pokoju.

Cieszyłam się bo w miarę szybko mi dziś to wszystko poszło i po 40 minutach skończyłam zmywać. Poszłam do pokoju i puściłam sobie na słuchawkach mój ulubiony zespół czyli Palaye Royale niby jestem za młoda żeby słuchać takich piosenek ale tak szczerze ma to gdzieś, gdy ich słucham chociaż przez chwilę czuje się dobrze. 

Około 15 zjadłam obiad i tak jak każdy obowiązkowo poszłam na świetlice gdzie mieliśmy telewizor, jakieś gry, zabawki, fortepian i mini biblioteczkę, a ja oczywiście poszłam w stronę biblioteczki. 

Wciągnęłam się w czytanie i nawet nie zauważyłam a już nikogo nie było na świetlicy, więc zamknęłam książkę i poszłam w stronę pokoju. Gdy szłam było słychać tylko jak wchodzę na piętro po schodach co mnie trochę zaniepokoiło bo tu nigdy nie jest tak cicho.

- No na reszcie myślałam, że już nigdy nie wyjdziesz z z tej świetlicy. - zauważyłam wtedy Maje - Upiekło ci się  rano ale teraz nikt ci nie pomoże bo wszyscy są w swoich pokojach, a pani Ela zajmuje się tymi małymi bachorami. - I już wiedziałam że dobrze to się to nie morze skończyć. 

Jedyne co poczułam w tym momencie to jak lecę do tyłu i spadam ze schodów. Bolała mnie noga, brzuch i ramię. 

- Jesteś żałosna- powiedziała Maja i sobie poszła, a mi chciało się płakać, ale się powstrzymałam. Weszłam powoli na górę i zamknęłam się w swoim pokoju. Stwierdziłam że musze zobaczyć czy  widać jakieś siniaki i otarcia, na szczęście na twarzy nic nie było bo w przeciwnym razie pewnie bym musiała tłumaczyć co się stało a tego bym nie chciała bo jestem fatalnym kłamcą. Jedyne co to miałam  to zdarte kolano i wielkiego siniaka na brzuchu ale bywało gorzej. 

Byłam tak zmęczona dzisiejszym dniem, że nie poszłam na kolacje tylko umyłam się i od razu poszłam spać.


POSTAĆ POGLADOWA NADII

POSTAĆ POGLADOWA NADII

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Zaginiony kwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz