Rozdział 6

2.5K 72 2
                                    


~Theo~

-Dobrze, może usiądziesz i pogadamy na spokojnie i się troszkę poznamy.-posłusznie usiadła i popatrzyła na ojca. 

- Ja jestem James Black a to są moi synowe - To jest Maks, mój najstarszy syn ten który siedzi obok niego to Daniel dalej jest Theo i ostatni to Cameron- Przedstawił nas.

- Dzień dobry, ja jestem Nadia -  powiedziała bardzo cicho jakby się nas bała, ale w sumie co się dziwić my 5 napakowanych wydziaranych facetów i ona sama mała dziewczynka, na jej miejscu też pewnie bym się bał. 

- Ej nie musisz się nas bać, może wyglądamy na takich trochę niegrzecznych i wrednych, ale nie jesteśmy tacy źli, i do tego jeszcze te tatuaże i kolczyki, my na prawdę chcemy się poznać.-powiedział Maks.

- Wasze tatuaże są piękne i kolczyki też mi się podobają-Po tych słowach każdy z nas był w szoku, że się nas nie bała.

- Serio nie uważasz, nas że jak mamy tatuaże to z więzienia nas wypuścili- dopytał Daniel

- Nawet mi to do głowy nie przyszło, żeby tak pomyśleć. Może kiedyś tak było, że tatuaże mieli tylko więźniowie ale czasy się zmieniają. Nawet sama chciałabym mieć kiedyś tatuaż.- jeszcze bardziej się zdziwiłem, ale pewnie jak by miała robić sobie tatuaż to by wybrała coś przereklamowanego.

- Taa pewnie będziesz chciała sobie wytatuować linię życia na nadgarstku, różę lub nieskończoność, a kiedyś jak będziesz miała chłopaka to jego inicjały.- 

- Tak szczerze to myślałam bardziej o wężu, czaszce lub skorpionie, ale jeśli ci się takie podobają to nie mam z tym problemu żebyś takie sobie zrobił. - odbiła szpilkę, a chłopaki i tata nie mogli wytrzymać i wybuchli śmiechem.

-Dobrze młoda, zaczynam cię lubić-poczochrał ją po włosach Cameron.

- Mogę o coś zapytać?- spojrzała na tate

- Pewnie pytaj o co chcesz.

- Czym się zajmujecie?

- Jestem właścicielem kilku restauracji, klubów i kręgielni a chłopaki mi pomagają ogarnąć to wszystko-albo mi się wydawało, albo nie do końca uwierzyła w to co tata jej powiedział. 

- A czemu chce pan zaadoptować dziecko?

- Zawsze marzyłem o córeczce, bo z tą bandą dzikusów czasami ciężko wytrzymać- zaśmiał się i spojrzał na nas

- Ej nie jesteśmy tacy źli- oburzył się Daniel.

- Oj jesteście, ale i tak was kocham.

-A co z pana żoną? nie ma nic przeciwko adopcji?- I zapadła niezręczna cisza 

- Moja żona nie żyje.-  powiedział tata wzdychając

-Przepraszam bardzo, nie wiedziałam, naprawdę mi głupio- spuściła głowę.

- Ej nie smuć się, miałaś prawo o to zapytać- popatrzył na nią pocieszająco.

Pogadali jeszcze chwilę na temat książek jakiś książek co nie za bardzo mnie interesowało więc pogrążyłem się we własnych myślach, lecz przeszkodziło mi w tym nagłe wtargnięcie dyrektorki.

- Mam nadzieję, że Nadia była grzeczna, a jeśli nie to proszę mówić od razu rozwiąże ten problem.- popatrzyła na nią karcąco, a mała jak wcześniej wydawała się nawet rozluźniona to teras cała się spięła i może jej nie znałem i nie byłem za adopcją to to jak diametralnie się zmienia w towarzystwie dyrektorki trochę mnie zaniepokoiło.

Zaginiony kwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz