~ Theo ~
Na chuj w naszym domu jakieś dziecko przecież zawsze sobie świetnie radziliśmy sami i z tym, że FBI zaczęło węszyć też byśmy sobie poradzili sami. A siostrę już jedną miałem i ją straciłem więc tak najwyraźniej miało być i nikt mi nie zastąpi mojej Rose, więc wątpię żebym zaczął traktować to obce dziecko jak siostrę, ale postaram się ją tolerować ze wzglądu na ojca i braci bo oni są najwyraźniej zachwyceni tym pomysłem.
~James ( ojciec Maksa, Theo, Daniela i Camerona)~
Szczerze myślałem, że gorzej przyjmą tą informacje o adopcji, i że będę musiał się mocno napracować żeby ich przekonać. Co prawda Theo nie jest przekonany do adopcji i w sumie mogłem się tego spodziewać bo ma bardzo trudny charakter ale mam nadzieję, że z czasem zaakceptuje w pełni nowego członka rodziny.
Po śniadaniu zebraliśmy się wszyscy i stwierdziliśmy, że od razu pojedziemy do domu dziecka bo czekała nas 2.5 godziny jazdy. Nie chcieliśmy się cisnąć w jednym więc ze mną pojechał Cameron i Theo, a w drugim samochodzie jechał Maks i Daniel. Koniec końców na miejscu byliśmy po dwóch godzinach bo każdy z nas lubił szybką jazdę.
Weszliśmy do starego ale zadbanego budynku i od razu poszliśmy w stronę gabinetu dyrektorki domu dziecka. Zapukałem w drzwi i po usłyszeniu że możemy wejść otworzyłem drzwi i wszyscy weszliśmy do środka.
-Dzień dobry. My przyszliśmy w sprawie adopcji, dzwoniłem wczoraj do pani.- Widać było po niej, że rzadko w swoim gabinecie gości pięciu bobrze zbudowanych mężczyzn bo się dość mocno speszyła.
- Witam. Jak dobrze kojarzę pan Black i pana synowie?
- Tak, dokładnie.
- Wspaniale proszę usiąść i omówimy sobie wszystkie sprawy dotyczące adopcji.- Ja i Maks jako, że ja będę prawnym opiekunem a Maks jest najstarszy z moich synów usiedliśmy na fotelach, a r przy biurku, a reszta na kanapie koło ściany. Na jej biurko położyłem teczkę z dokumentami o mnie i o moich synach w których były napisane tylko podstawowe rzeczy np. kim jesteśmy i czym się zajmujemy, oczywiście niedokładnie, bo kto normalny dałby zaadoptować dziecko gangsterowi -Na początku muszę wiedzieć w jakim wieku chcielibyście zaadoptować dziecko?
- Myśleliśmy o wieku 12-16 lat i najlepiej żeby to była dziewczynka.
- W takim wieku mamy tu 5 dzieci, trzy dziewczyny i dwóch chłopaków. Najpierw woli pan zobaczyć dzieci czy spotkać się z psychologiem?
-Chyba wolę najpierw psychologa, żeby mieć to już za sobą.
-Rozumiem w takim razie zapraszam za mną.
Więc wszyscy posłusznie wstaliśmy i ruszyliśmy za dyrektorką . Przed drzwiami z napisem Psycholog dyrektorka się zatrzymała i weszła na chwilę do pokoju sama, pewnie żeby powiedzieć jakie dziecko chcemy zaadoptować, po chwili wyszła i powiedziała, że możemy wejść a ona w razie czego będzie w swoim gabinecie.
Wszyscy weszliśmy grzecznie się przywitaliśmy i usiedliśmy na sporej kanapie na przeciwko fotela na którym siedziała pani psycholog.
-Witam panów na początku może się przedstawię jestem Amanda Evans i jestem psychologiem, będę miała kilka pytań i mam nadzieję, że szczerze na nie panowie odpowiedzą.
-Oczywiście postaramy się odpowiedzieć na każde pytanie.
-Świetnie w takim razie na początek może powie pan czemu chce pan zaadoptować dziecko?
- Uwielbiam dzieci z reszta widać bo mam 4 synów, których kocham całym sercem i są moją dumą, ale zawsze chciałem mieć córkę i poniekąd mi się to udało bo miałem córkę jednak 12 lat temu zginęły w wypadku.- Musiałem tak powiedzieć bo tak było zapisane w papierach, ponieważ musieliśmy sfałszować przyczynę zgonu mojej żony i zaginięcia Rose żeby policja się nie czepiała. Wiedziałem również, że przez tą opowieść psycholog się złamie i będzie bardziej skłonna żebym zaadoptował dziecko.
CZYTASZ
Zaginiony kwiat
Teen FictionCałe życie myślałam o tym żeby mieć kochającą rodzinę, ale czy jak już ją znajdę odnajdę wewnętrzny spokój i będę szczęśliwa?